IV runda N-Gine DMP KARPACZ
W miniony weekend wszystkie oczy międzynarodowego driftingowego światka skierowane były na Karpacz. To właśnie tutaj Polska Federacja Driftingu i polscy zawodnicy mieli udowodnić, że w jeździe bokiem nasz kraj nie ma sobie równych na Starym Kontynencie. Po raz pierwszy bowiem zdecydowano się na rozgrywanie oficjalnych zawodów na publicznej, górskiej drodze!
Już w piątkowy poranek, na parkingu pod Hotelem Gołębiewskim w Karpaczu, zameldowała się cała driftingowa czołówka. W pełnym składzie na zawody przybyły takie zespoły jak Valvoline PUZ Drift Team, RB Team i drifters.pl. Oczywiście nie zabrakło również tak głośnych nazwisk, jak Paweł Trela i Kuba Przygoński. Piesze zapoznanie z 750-cio metrową trasą wywoływało u zawodników uśmiech na twarzy. Po raz pierwszy stanęli oni bowiem przed „torem”, który nie wybacza nawet najmniejszego błędu.
Już w piątek przekonał się o tym boleśnie Sławek Grausam, który w przedostatniej godzinie wolnych treningów rozbił swoje BMW, jednocześnie zabierając ze sobą przydrożną latarnię. W sobotni poranek, w tym samym miejscu dachował Marcin „Małpa” Skwierczyński. Zawodnik Valvoline PUZ Drift Team uderzył delikatnie w betonową bandę, na wyjściu z przedostatniego zakrętu. Ratując samochód przed czołowym uderzeniem w drzewo, Marcin obrócił swoje E46, które wylądowało na dachu w rowie.
Sobotnie kwalifikacje odbywały się pod znakiem organizacyjnego zamieszania. Sędziowie, ze względu na ukształtowanie trasy, po raz pierwszy korzystać musieli z kamer, by móc prawidłowo ocenić przejazdy. Niestety łączność między stanowiskiem sędziowskim, a poszczególnymi kamerami była zakłócana, co dodatkowo pogarszał chaos wprowadzany przez przemieszczających się kibiców. W wyniku zamieszania, kwalifikacje postanowiono przełożyć na niedzielny poranek.
Decyzja organizatorów okazała się bardzo trafna. Niedzielne kwalifikacje do TOP16 odbyły się bez większych zakłóceń, a ich zwycięzcą został Paweł Trela. O godzinie 15:30 rozpoczęły się zawody TOP16. Trasa przejazdu zawodników zamieniła się w stadion, oblepiony kibicami. Już na długo przed 15:00 trudno było znaleźć ciekawe miejsce przy trasie zawodów. Atmosfera jaką kibice stworzyli podczas zawodów była niesamowita.
Zawodnicy odwdzięczyli się tak tłumnie zebranej publiczności, jadąc na limicie swoich możliwości. Świetnie pokazał to zacięty pojedynek Dawida Karkosika i Pawła Treli w półfinale. Dawid, znany z bezkompromisowej jazdy, chciał zaskoczyć Pawła bardzo bliskim przejazdem przy bandzie. Niestety manewr okazał się zbyt agresywny, co skończyło się kontaktem z betonowym klockiem oraz niegroźną kolizją z rywalem. Druga półfinałowa para – Marcin Mospinek i Kuba Przygoński – również dostarczyła wielu emocji, choć widać było wyraźnie deficyt mocy w BMW E30 Marcina.
W finale spotkali się Trela i Przygoński. Rajdowe doświadczenie Pawła oraz Jakuba zaprocentowały w ulicznych warunkach. Obaj zawodnicy zaprezentowali pełnię swoich umiejętności, jednak zwycięzcą został Paweł Trela, który od piątku prezentował równy i wysoki poziom. Trzecie miejsce zajął Dawid Karkosik, którego dogonić nie był w stanie Marcin Mospinek z Valvoline PUZ Drift Team.
Rozstrzygnięcia, które zapadły w Karpaczu, pozwalają Treli myśleć spokojnie o ostatniej rundzie w Poznaniu. Duża przewaga w klasyfikacji generalnej sprawia, że szanse wyszarpnięciu mu tytułu mistrzowskiego są tylko matematyczne. Dużo dzieje się jednak za plecami Pawła. Dominator dwóch pierwszych rund N-Gine DMP – Piotr Jankowski – w Karpaczu odpadł już w pierwszej parze zawodów, przez co nie wywiózł on z Karkonoszy pokaźnej ilości punktów. Dzięki temu zbliżyli się do niego bardzo przedstawiciele Valvoline PUZ Drift Team – Grzegorz Hypki, który zajął w Karpaczu 6. miejsce, oraz Marcin Mospinek. W Poznaniu na pewno będzie gorąco!