Infiniti Q50 Eau Rouge na torze Spa Francorchamps
Już od jakiegoś czasu Infiniti testuje i prezentuje model Q50 Eau Rouge. Tym razem Japończycy postanowili sprawdzić auto na torze Spa Francorchamps. Miła odmiana, gdyż 99% producentów sprawdza auto na słynnej Północnej Pętli.
Przy okazji warto przypomnieć, z czym w ogóle mamy do czynienia. po pierwsze - wygląd. Infiniti Q50 Eau Rouge prezentuje się rewelacyjnie. Imponujący lakier, liczne dodatki oraz nawiązania do wyścigowych aspiracji (głównie F1). Producent twierdzi, że jedynie dach oraz drzwi pozostały nietknięte i zapożyczone z konwencjonalnego Q50 - reszta została mocno zmodyfikowana.
Praktycznie wszystkie dodatki zostały stworzone z włókna węglowego. Mowa tu o przednim splitterze, tylnym dyfuzorze, listwach progowych, nakładkach na lusterka czy całym dachu. Oprócz tego mamy poszerzone nadkola, które mieszczą ogromne, 21-calowe felgi aluminiowe. Warto również wspomnieć o słusznych rozmiarów końcówkach układu wydechowego.
Najmocniejszy w ofercie model Infiniti Q50 Eau Rouge posiada podwójnie doładowany silnik V6 o pojemności 3,8 litra, który generuje 568 KM oraz 600 Nm momentu obrotowego. Napęd trafia na wszystkie koła w stosunku 50/50 przód/tył za pośrednictwem 7-biegowej skrzyni automatycznej. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje niespełna 4 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 290 km/h.
Na torze Spa Francorchamps urządzono nietypowy wyścig. Kierowcy mieli przejechać jak najdłuższy odcinek w określonym czasie. A kto zasiadł za kierownicą Infiniti Q50 Eau Rouge? Sebastian Vettel, Parker Kligerman oraz Pan Xiaoting. Oczywiście Vettel wygrał, ale nie krył, że było dość trudno: "Co prawda trudno było wykorzystać pełnię możliwości auta na mokrym torze, ale inżynierowie wykonali kawał świetnej roboty poprawiając układ kierowniczy oraz zawieszenie."