Grupa Chryslera organizuje ogromną akcję serwisową
Jak widać dziś niewiele da się ukryć. Jeśli producent próbuje coś zatuszować, prędzej czy później odbije się to mało przyjemną czkawką. Dlatego też po dość sporej akcji serwisowej GM przyszła pora na grupę Chryslera, który musi przywołać do serwisu sporą liczbę swoich SUVów. Konkretniej 867 795 egzemplarzy!
Akcja serwisowa to nic dobrego dla producenta. To spory wydatek i ryzyko utraty wizerunku. Zdarzały się przypadki, że akcje serwisowe wpływały pozytywnie na wspomniany wizerunek, ale są to przypadki policzalne na palcach jednej ręki ślepego sapera. Co więcej, jeśli akcja serwisowa obejmuje kilkaset lub nawet kilka tysięcy aut, problem można przeżyć, ale jeśli w grę wchodzi 867 795 aut...
Problemem jest korozja, która może wpłynąć na skuteczność układu hamulcowego, a to jest już bardzo poważna sprawa. Usterką mogą być dotknięte modele Jeep Grand Cherokee oraz Dodge Durango produkowane w latach 2011 do 2014 włącznie. Wspomniana korozja może spowodować dostanie się wody do układu hamulcowego, ta z kolei może zamarznąć poważnie ograniczając lub całkowicie uniemożliwiając hamowanie.
Wspomniany problem spowodował prawdopodobnie jeden wypadek, na szczęście bez żadnych ofiar. Felerne auta w większości były sprzedawane w USA (644 354 sztuki). W Kanadzie sprzedano 42 380 egzemplarzy z usterką, w Meksyku 21 376 sztuk, zaś na innych rynkach było to 159 685 egzemplarzy. Aby pozbyć się problemu, Chrysler wyposaży wszystkie auta w specjalną osłonę, która ochroni narażone na korozję elementy przed wodą.