Ford wprowadza silnik o pojemności 7,3 litra. Downsizing to jednak mit?
Podczas rozpoczętej w ubiegłym tygodniu wystawy samochodowej w Chicago Ford zaprezentował odświeżoną wersję pickupa dużych gabarytów, czyli model serii F Super Duty. Może i nie byłoby w tej informacji nic ciekawego (model ten na pewno nie pojawi się w sprzedaży na europejskim rynku), gdyby nie fakt, że będzie on oferowany z nową jednostką V8 o pojemności 7,3 litra.
Tym samym będzie to największy dostępny silnik w grupie 8-cylindrowych jednostek napędowych, a zarazem będzie największym motorem, jaki będzie zasilał modele F-250 czy F-550 z serii Super Duty. Obecnie modele te dostępne są z silnikami benzynowymi o pojemności 6,2 oraz 6,8 l, a także jednostką wysokoprężną Power Stroke V8 o pojemności 6,7 l. Ford zapewnia też, że będzie to jednocześnie najmocniejszy motor w swojej klasie, jednak jak dotąd nie zdradził żadnych danych dotyczących jego parametrów technicznych, ani tym bardziej osiągów.
Nowy silnik, który już otrzymał ksywkę "Godzilla", będzie połączeniem starej sztuki budowania silników z nowymi technologiami. Jest to bowiem konstrukcja z żeliwnym blokiem w układzie OHV (rozrząd górnozaworowy) i wielopunktowym wtryskiem. Towarzyszyć im jednak będą zmienne fazy rozrządu i nowoczesna elektronika, która ma odpowiadać za odpowiednie dawkowanie paliwa. Choć silnik ten z całą pewnością będzie zużywał hektolitry paliwa, to jednak i jego będą obowiązywać odpowiednie normy emisji zanieczyszczeń.
Być może, poza chwilowym zachwytem nad nową jednostką, szybko byśmy o niej zapomnieli, jednak rzecznik koncernu na rynku amerykańskim, Mike Levin, na to nie pozwolił. W wywiadzie dla portalu Motor Authority wspomniał, że 7,3-litrowy mógłby trafić do Forda F-150, a także do... Mustanga. Z pewnością taka informacja podniosłaby ciśnienie niejednemu, jednak trzeba od razu stonować wszelkie nadzieje.
Raczej nie ma co liczyć na to, że Ford zdecyduje się na wprowadzenie tego silnika do seryjnie produkowanego Mustanga czy F-150. Przede wszystkim trudno sobie wyobrazić, by modele te spełniały wówczas amerykańskie normy emisji spalin. Z drugiej strony należy też mieć na uwadze, że silnik ten również trochę waży i nawet przy dużej mocy spora masa mogłaby mieć niekorzystne przełożenie na prowadzenie. Niewykluczone natomiast, że prosta konstrukcja silnika sprawi, że zajmą się nim na poważnie tunerzy, w tym np. Shelby. Ford Mustang z Godzillą pod maską z pewnością byłby dla wielu łakomym kąskiem.