Ford Focus z nowym silnikiem o pojemności 1 litra
To były piękne czasy - większe nadwozia, mocniejsze silniki nie zmącone ekologicznymi kagańcami. Niestety nastał kryzys, a rynek opanowała moda na tzw. downsizing. Praktyka polegająca na zmniejszaniu pojemności silników w teorii ma same zalety. Niestety teoria nie zawsze przekłada się na rzeczywistość.
Głównym założeniem nowej tendencji jest oczywiście kasa. Mniejsze silniki to tańsze koszty produkcji, niższe spalanie, ekologia, a wszystko to przy zachowaniu przyzwoitych osiągów. Niestety rzeczywistość nie zawsze wygląda tak różowo.
W kuluarach głośno mówi się o problemach jakie nękają motory TSI ze stajni Volkswagena. Awaria goni awarię, ale na dobrą sprawę nie można się temu dziwić. Z niewielkiej jednostki, dzięki zastosowaniu turbosprężarki i kompresora wyciśnięto moc odpowiadającą prawie dwa razy większej, wolnossącej jednostce.
Czy downsizing ma jakieś granice? Niestety z miesiąca na miesiąc przekonujemy się, że limity te są ciągle przesuwane. Wygląda na to, że niebawem do napędu większości aut będą służyły silniki od skuterów oklejone kilkoma turbosprężarkami.
Moda dopadła również Forda. Już wkrótce firma uruchomi sprzedaż Focusa z silnikiem o pojemności 1.0 l Ecoboost. Jednostka ma zastąpić wolnossące 1.6 i będzie dostępna w dwóch wariantach mocy: 100 KM i 125 KM. Mocniejsza odmiana wygeneruje 200 Nm momentu obrotowego. Zdaniem producenta spalanie nie przekroczy 5 litrów na 100 km.
Czy silnik sprawdzi się w praktyce? O tym przekonamy się co najmniej po roku od wypuszczenia modelu z tą jednostką na rynek. Obawiamy się niestety tego, że awaryjność i żywotność jednostki nie będzie na najwyższym poziomie, a deklarowane spalanie będzie osiągalne jedynie dla maniaków eko-drivingu.