Dwie wersje Savage Rivale pokazane w Monaco
Zawsze z chęcią witamy na rynku auta nieznanych marek, które skupiają się na jednym, niesamowitym modelu tylko po to, by zachwycić świat. Mamy tu na myśli auta Pagani, Koenigsegg, czy choćby nasz rodzimy projekt - Arrinera. Tym razem w Monaco pokazał się Savage Rivale w dwóch obłędnych wersjach.
Auto zostało pokazane zarówno w "zwykłej", cywilnej wersji, jak i w specyfikacji GTR. Trzeba przyznać, że zarówno wersja cywilna, jak i wyścigowa prezentuje się wyśmienicie. Stylistyka auta jest bez zarzutu, a porównywanie auta do innego modelu jest chyba nie na miejscu.
Zresztą auto nie przypomina innych modeli. O ile Arrinerę można oskarżać o podobieństwo do Lamborghini (chociaż oskarżanie o podobieństwo do czegoś pięknego jest trochę idiotyczne, to tak jakby oskarżać kobietę o podobieństwo do pięknej modelki lub aktorki), to już Savage Rivale jest rzadkim okazem auta jedynego w swoim rodzaju.
Być może niektóre elementy są podobne do tych, które zostały zastosowane w Ferrari, Lamborghini czy innych supersamochodach, ale dziś naprawdę ciężko zaprojektować coś pięknego i jednocześnie aerodynamicznego. Włoscy czy niemieccy giganci w tej materii osiągnęli już niemal mistrzostwo, więc nawiązania są po prostu nieuniknione.
Przejdźmy jednak do głównego bohatera. Pod maską Savage Rivale kryje się 700-konny silnik V8 o pojemności 6,2-litra. Taka jednostka katapultuje auto od 0 do 100 km/h w czasie 2,8 sekundy, zaś prędkość maksymalna dobija do obłędnych 360 km/h.
Z takimi umiejętnościami wyścigowy Savage jest w stanie pobić rekord czasu na Nürburgring Norschleife w kategorii aut czterodrzwiowych. Przypomnijmy, że obecny rekord należy do Subaru Imprezy WRX STI, którą prowadził nie kto inny, jak Tommi Makinen. W 2010 roku wykręcił on czas 7:55 bijąc rekord Waltera Rohla, który pokonał tor w czasie 7:56 w Porsche Panamerze Turbo.