Czy to początek końca bocznych lusterek?
Japonia, jako pierwszy kraj, wprowadził przepisy, które zezwalają, by w samochodzie w miejsce bocznych lusterek znalazł się system kamer.
Przepisy w Polsce, jak i w krajach Unii Europejskiej, dość jasno precyzują, iż w samochodzie osobowym powinno znajdować się co najmniej jedno lusterko zewnętrzne (po lewej stronie w przypadku ruchu prawostronnego) oraz lusterko wewnętrzne. Identycznie było również na rynku japońskim, ale właśnie się to zmienia. Japonia została pierwszym krajem, który dopuszcza stosowanie kamer w miejsce bocznych lusterek zewnętrznych, argumentując to, iż technologia poszła na tyle do przodu, że wyświetlany na specjalnych ekranach obraz z kamer bocznych zapewnia taki sam, jeśli nie lepszy widok z tyłu samochodu.
Od pewnego czasu wiele koncepcyjnych modeli stosowało już takie rozwiązanie. Można przytoczyć tu chociażby takie modele jak Opel Vision GT czy BMW i8 Spyder, ale w momencie wdrażania takiego pojazdu do seryjnej produkcji na bokach aut pojawiały się standardowe lusterka.
Jedynym modelem z bocznymi kamerami, jaki trafił na europejskie drogi, był Volkswagen XL1. Z powodu limitowanej produkcji niemiecki koncern uzyskał jednak specjalnie zezwolenie na takie rozwiązanie. Pozostałe produkowane i sprzedawane w Europie modele mają już boczne lusterka.
A te wraz z rozwojem samochodów również ewoluowały. Dziś coraz powszechniejsze są już lusterka podgrzewane, elektronicznie regulowane, a nawet ostrzegające np. przed innym pojazdem znajdującym się w tzw. martwej strefie. Lusterka są jednak jednym z najbardziej narażonych na uszkodzenia elementów auta. W razie uszkodzenia koszt ich wymiany do tanich nie będzie należał. Ponadto lusterka zwiększają opory powietrza, przyczyniając się do większego spalania, generując przy tym znacznie większy hałas.
Te wady wyeliminowałyby kamery, które są znacznie mniejsze od lusterek. Ponadto mogą one zapewniać znacznie szerszy kąt widzenia (odpada problem martwego pola), a wraz z tylnymi i przednimi kamerami mogą zapewnić widok 360 stopni. Wadą bocznych kamerek byłby za to większych ich koszt - zarówno już ukryty w cenie nowego samochodu, jak i w przypadku konieczej naprawy np. na skutek wypadku.
Decyzja Japonii nie musi mieć naturalnie żadnego przełożenia na rynek europejski, ale postępująca technologia wymusza pewne zmiany w różnych dziedzinach życia. Jeśli zostanie potwierdzona niezawodność systemu bocznych kamer, jak i jej wpływ na poprawę bezpieczeństwa, możemy spodziewać się niebawem podobnego kroku również i na Starym Kontynencie.