Czy to koniec samochodów elektrycznych?
Niemiecki serwis Deutsche Welle informuje o tym, że nad producentami akumulatorów do samochodów elektrycznych zbierają się czarne chmury. To może wpłynąć nie tylko na sam proces ich produkcji, ale także na przyszłość samochodów elektrycznych...
A o co tak w ogóle chodzi? O to, że jednym z głównych budulców akumulatorów do aut elektrycznych są metale ziem rzadkich, których liczba miejsc występowania jest mocno ograniczona, a zasoby w nich dostępne kurczą się z każdym dniem. Do tego zaledwie kilka firm na świecie zajmuje się wydobyciem tychże metali. Dla przykładu, w Ameryce Południowej są tylko cztery firmy wydobywające lit, działające na terenie trzech państw. Taki stan rzeczy w bliskiej przyszłości w pierwszej kolejności wpłynie niekorzystnie na cenę tych surowców, ponieważ firmy te mogą zacząć dyktować swoje ceny – kiedy popyt wzrasta, a podaż maleje, to narzędziem regulacyjnym staje się cena, a niewielka liczba firm może to tylko spotęgować. O tym kryzysie, który niedługo uderzy w niemieckich producentów samochodów, wypowiedział się Torsten Brandenburg z Niemieckiej Agencji Surowców DERA w gazecie "Welt am Sonntag":
– W przypadku surowców, a głównie metali ziem rzadkich, w oparciu o które budowane są akumulatory do samochodów elektrycznych, niemiecka gospodarka skazana jest na import. Sześćdziesiąt procent globalnego zapotrzebowania na kobalt pochodzi z Konga, 70 proc. grafitu z Chin – powiedział Torsten Brandenburg.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym negatywnie na poziom cen, a przede wszystkim na poziom produkcji akumulatorów, jest brak odpowiednich zdolności wydobywczych działających obecnie firm. Do tej pory, kiedy nie było jeszcze tak wielkiego "boomu" na samochody elektryczne, potrzeby na metale ziem rzadkich były ograniczone, jednak teraz sytuacja zmieniła się diametralnie. Potrzeby firm produkujących akumulatory są duże, a dalszy rozwój napędów elektrycznych sprawi, że będą one jeszcze większe. Jak zauważył Matthias Wachter, kierownik wydziału ds. bezpieczeństwa i surowców Federacji Niemieckiego Przemysłu (BDI):
– Wzrasta niebezpieczeństwo powstania niedoborów w zaopatrzeniu w surowce, gdyż zapotrzebowanie rośnie szybciej niż możliwości wydobycia.
To oznacza, że zwiększona produkcja akumulatorów będzie niemożliwa. Co więcej, kurczące się szybko zasoby metali ziem rzadkich, stawiają ją w przyszłości pod dużym znakiem zapytania – w pewnym momencie będzie się ona musiała po prostu zakończyć. Wachter przewiduje, że problemy z zaopatrzeniem w surowce zaczną się już niedługo, a wtedy rozpocznie się wojna między producentami, którzy będą chcieli zabezpieczyć dla siebie jak największą liczbę ich złóż. A kolejka do nich będzie długa, bo już teraz takie koncerny jak m.in. BMW, Daimler, Volkswagen czy Bosch i Continental nie tylko snują plany dotyczące produkcji własnych akumulatorów, ale poczyniły już ku temu konkretne przygotowania.
Moim zdaniem ten nadchodzący kryzys to dobra i zła wiadomość. Zła dla tych, którzy widzą same zalety samochodów elektrycznych. Dobra dla tych, którzy zauważają też ich wady. Samo źródło napędu ma masę zalet, choćby prostą budowę (szczególnie w porównaniu z silnikami spalinowymi), w miarę kompaktowe wymiary, niesamowite parametry i osiągi (vide Tesla), a przy tym nie emituje żadnych zanieczyszczeń, ale... no właśnie, jest małe "ale", którym jest źródło energii dla akumulatorów. Sam pojazd w trakcie pracy nie emituje zanieczyszczeń, jednak energia do jego zasilania nie bierze się znikąd. Dopóki nie będzie ona pochodzić ze źródeł energii odnawialnej jak np. elektrownie wiatrowe czy wodne, dopóty zanieczyszczenia, jakie powstają w procesie jej produkcji, mogą mieć równie negatywne, jeśli nie większe oddziaływanie na otoczenie. Do tego wszystkiego dochodzi problem ze składowaniem i przetwarzaniem zużytych akumulatorów. Pomijam już w tym wszystkim wadę w postaci bezgłośności pracy napędu, bo jest to sprawa subiektywna – jedni lubią ryczące V12, a drudzy cichy szmer i szum powietrza opływającego nadwozie – ale i z tym można sobie jakoś poradzić np. stosując emulatory dźwięku silnika. Jedno jest pewne: zbliżające się problemy w dostawie surowców staną się przysłowiowym "nożem na gardle" producentów, a to zawsze działa pobudzająco na kreatywność. I mam nadzieję, że dzięki temu wszyscy na tym skorzystamy...