Czy to koniec ery takich modeli jak Elise czy Exige?
Niski, szeroki, pojemny samochód, ważący tyle co pudełko zapałek? Lotus planuje pierwszego SUV-a...
Lotus to wyjątkowa marka, tym bardziej plany dotyczące jej najbliższej przyszłości są bardzo interesujące. A nadchodzą zmiany, zmiany, zmiany... Już niedługo ujrzymy pierwszego SUV-a z logo marki z Norfolk, a nowe sportowe modele będą się różnić koncepcyjnie od tych obecnych.
W udzielonym magazynowi „Top Gear” wywiadzie prezes Lotusa, Jean-Marc Gales, zapowiedział, że w przyszłym roku przedstawi plany marki na najbliższe 10 lat. Ma to być okres zmian, choć wciąż filozofia budowania lekkich samochodów będzie podstawą opracowywania nowych modeli:
"Zawsze będziemy produkować sportowe samochody. Robimy najbardziej zwinne i najlżejsze pojazdy, ale musimy dostosowywać się do zmieniających warunków homologacyjnych. Samochody, jakie zaprezentujemy w ciągu najbliższych trzech lat, będą się różnić od tych, które w tej chwili produkujemy."
Zmiany zakładają m.in. wyposażenie przyszłych modeli w napęd elektryczny. Pierwsze "koty za płoty skoczyły" już w 2013 roku, kiedy zaprezentowano Evorę 414E REEvolution o mocy 414 KM z dwoma silnikami elektrycznymi, napędzającymi niezależnie od siebie każde z tylnych kół oraz z 1.2-litrowym silnikiem benzynowym, pełniącym rolę "ładowarki" akumulatorów. Dodatkowym źródłem "inspiracji" dla inżynierów Lotusa ma być zaplecze techniczne i "magazynowe" chińskiego Geely, który od września tego roku jest właścicielem większościowego pakietu akcji brytyjskiej marki, ale też – o czym warto pamiętać – właścicielem Volvo:
"Musimy się dobrze przyjrzeć "zapasom części", jakie posiada nasz akcjonariusz i zobaczyć, czy któreś z nich moglibyśmy wykorzystać w naszych samochodach."
Kolejnym novum będzie pierwszy w historii Lotusa SUV, który być może stanie się jednym z największych kroków w dziejach marki. Może do tego dojść już w 2020 roku, bo właśnie wtedy ma się pojawić pierwszy model "nowej ery", który będzie się wyróżniał na tle obecnej gamy modeli. Nowy typ samochodu nie oznacza jednak rezygnacji z tego, z czego słynie Lotus, bo jak zapewnia Gales, brytyjska marka zawsze będzie benchmarkiem, jeśli chodzi o niską masę, aerodynamikę i prowadzenie się samochodu. Dzięki tym cechom nowy SUV będzie się wyróżniał na tle konkurencji:
"Będzie niższy, szerszy, zdecydowanie lżejszy i będzie się prowadził lepiej niż jakikolwiek inny SUV czy crossover" – powiedział Jean-Marc Gales.
Nowy model będzie z grupy tych nieco mniejszych SUV-ów, a na jego celowniku znajdzie się Porsche Cayman, dla którego "podwyższony" Lotus ma być tym, czym dla 911-stki jest Evora. Co ciekawe, samochód ten nie będzie produkowany w Norfolk w Anglii, bo jak powiedział Gales, tylko samochody sportowe są tam mile widziane. Biorąc pod uwagę to, do kogo należy teraz Lotus, można tylko domniemywać, że produkcja będzie się odbywać w Chinach.
Czy zapowiadane zmiany oznaczają koniec ery takich modeli jak Elise czy Exige? Nic z tych rzeczy! Prezes Lotusa zapewnia, że ten koniec nigdy nie nastąpi, a planowane zmiany będą ewolucją aniżeli rewolucją marki:
"Będziemy je robić [Elise i Exige - przyp. red.] tak długo, jak tylko będziemy mogli. Jednak nie chcemy stać się drugim Caterhamem i budować ten sam samochód przez 30 lat. Dzięki nowemu właścicielowi uniknęliśmy tego. Przed sobą mamy naprawdę jasną przyszłość."
Dowodem na to jest zapowiedź nowego Elise, który ma być nieco większy od obecnego i według Galesa, rozpoznawalny już z odległości 100 m. A skoro jest już mowa o liczbie 100, to warto zaznaczyć, że w przyszłym roku Lotus będzie świętować wyprodukowanie 100-tysięcznego samochodu... w całej swojej historii. Tak, tak, stutysięcznego Lotusa od 1952 roku. Dla porównania, Porsche w tym roku świętowało jednomilionowy egzemplarz tylko samego modelu 911. Inny punkt odniesienia? Proszę bardzo, Ford w USA sprzedaje 100 tysięcy egzemplarzy pickupa serii F... w ciągu miesiąca. Lotus potrzebował do tego 66 lat i całej masy różnych modeli, a to pokazuje jak niszową i wyjątkową marką jest firma z Hethel, w hrabstwie Norfolk, w Anglii. Na szczęście oczekiwanie na 200-tysięczny samochód potrwa nieco krócej, bo Lotus ma zamiar zwiększyć sprzedaż w ciągu kilku najbliższych lat:
"Pozostaniemy na poziomie od 1,500 do 1,600 samochodów rocznie przez kolejne 2-3 lata, po tym okresie sprzedaż wzrośnie. Ale potrzebujemy nowych modeli."
No cóż, jako miłośnikowi marki nie pozostaje mi nic innego, jak kupić dobre wino, położyć je w chłodnym, zaciemnionym miejscu i czekać na świętowanie 200-tysięcznego Lotusa... mając cichą nadzieję, że w tym wielkim dniu nie będzie ono ponad półwiecznym trunkiem. I mimo że nie jestem miłośnikiem SUV-ów, to z niecierpliwością czekam także na to, co pokażą panowie z Norfolk – niski, szeroki, pojemny samochód, ważący tyle co pudełko zapałek? Lotus może zdefiniować ten segment rynku na nowo...