Czy to już koniec Phaetona?
Niezadowalające wyniki sprzedaży i konieczność wprowadzenia oszczędności to dwa najważniejsze powody, dla których w przyszłym roku zawieszona zostanie produkcja Volkswagena Phaetona - najdroższego modelu w gamie niemieckiej marki.
Konieczność pokrycia kosztów wielotysięcznej akcji serwisowej, możliwe kary oraz konieczność wypłaty odszkodowań sprawiają, że Volkswagen szuka oszczędności. Zamykane są nierentowne projekty, a te, których realizacja wiąże się ze zbyt dużymi kosztami i sporym ryzykiem fiaska, w ogóle nie są kontynuowane. Jedną z ofiar takiego stanu rzeczy jest decyzja o wstrzymaniu produkcji Phaetona.
Luksusowa limuzyna Volkswagena od początku była chybionym pomysłem. Przeforsował go Ferdinand Piech, zbyt optymistycznie licząc, że dzięki temu modelowi uda się Volkswagenowi wejść do motoryzacyjnego świata premium. Wprawdzie pod względem konstrukcyjnym, wykończenia oraz wyposażenia Phaeton nie odstawał specjalnie od największych rywali, czyli niemieckiej trójki segmentu premium, to jednak od 2002 r. ani razu nie udało się zrealizować celów sprzedażowych. A dodajmy, że zaprojektowanie i wdrożenie tego modelu kosztowało niemiecki koncern ponad miliard euro.
Dlatego już w październiku, gdy pojawiły się pierwsze głosy o koniecznych oszczędnościach, wymieniano Phaetona jako ten model, na którym będzie można zaoszczędzić. Dziś już wiemy, że produkcja limuzyny Volkswagena będzie powoli wygaszana w "szklanej fabryce" w Dreźnie i najprawdopodobniej zakończy się w marcu przyszłego roku.
Co ciekawe, Niemcy mówią jedynie o chwilowym wstrzymaniu produkcji swego najdroższego modelu. Około 2019 r. Phaeton miałby powrócić na rynek, tyle że już wyłącznie w wersji elektrycznej.
Przez najbliższy rok zakład w Dreźnie będzie przystosowywany do produkcji jeszcze jednego nowego modelu. Trzystu z zatrudnionych tam pracowników, na co dzień pracujący przy produkcji Phaetona, będzie mogło zostać przeniesionych do pobliskiej fabryki Volkswagena w Zwickau.