Czy inne koncerny również manipulują testami zanieczyszczeń?
Renault Espace z 1,6-litrowym dieslem emituje 25 razy więcej tlenków azotów, niż wynikałoby to z oficjalnych danych. Tak twierdzi niemieckie stowarzyszenie ekologiczne. Francuzi jednak podważają wyniki tych testów.
Po wybuchu tzw. afery Volkswagena związanej z manipulowaniem wynikami pomiarów spalania przez niemiecki koncern, wszyscy producenci samochodów znaleźli się pod lupą różnych instytucji. Przeprowadzone przez Niemieckie Stowarzyszenie Wspierania Ochrony Środowiska (DUH) niezależne testy wykazały, iż Renault Espace wyposażony w 1,6-litrową jednostkę wysokoprężną przekracza dozwolone normy emisji tlenków azotu aż 25-krotnie.
Wyniki te są efektem pięciu odrębnych badań przeprowadzonych według nowych europejskich cykli testowych (NEFZ) na Uniwersytecie w Brnie.
Przy tej okazji DUH ponowiło apel Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT) o reorganizację procedury dopuszczania samochodów do ruchu, w tym pomiarów spalania oraz emisji zanieczyszczeń. Po raz kolejny pojawił się pomysł, by różne testy przeprowadzać nie tylko w laboratoriach, ale i w warunkach rzeczywistych. By do testów brane były używane faktycznie pojazdy, a nie specjalnie podstawione przez koncerny motoryzacyjne po wcześniejszych modyfikacjach.
Renault nie pozostało jednak bierne na stawiane zarzuty. Według francuskiej firmy "Espace spełnia odpowiednie przepisy, tak jak pozostałe samochody marki". Ponadto Francuzi podkreślają, iż testy przeprowadzone przez DUH nie są zgodne z europejskimi normami, a uzyskane wyniki wykazują znaczne zróżnicowanie – co jak podano zresztą w raporcie wymaga "dodatkowych pomiarów" – a więc nie pozwalają na wyciągnięcie wniosków. Przy okazji Renault powołało się na testy przeprowadzone przez ADAC, z których wynikało, że emisja zanieczyszczeń modelu Espace jest zgodna z europejskimi normami.
Bez względu na to, po czyjej stronie jest racja w tym konkretnym przypadku, sprawa ta pokazuje, iż kwestia emisji zanieczyszczeń, w tym przeprowadzania ich pomiarów, powinna zostać zmieniona i uregulowana. Coraz bardziej restrykcyjne normy narzucane przez instytucje unijne, a przy tym chęć zdobycia klienta jak najlepszymi parametrami sprawia, że koncerny motoryzacyjne stoją często przed dylematem pogodzenia tych, raczej sprzecznych, warunków. A stąd już tylko niewielki krok do próby manipulowania wynikami testów.