Czy auta z segmentu mini podzielą los minivanów?
Choć w przypadku jazdy w coraz bardziej zatłoczonych miastach małe samochody wydają się idealną opcją (jeśli już musimy poruszać się autem), to jednak ich udział w europejskim rynku z roku na rok maleje, a niektórzy producenci podejmują decyzję o całkowitym wycofaniu się z tego segmentu rynku. Czy zatem za kilka lat najmniejsze obecnie modele odejdą całkowicie do lamusa?
Europejski segment A kurczy się, może nie w jakimś zatrważająco szybkim tempie, ale dość systematycznie. Jego wielkość w 2017 r. liczyła 1,14 mln sprzedanych aut, a już na początku przyszłej dekady najprawdopodobniej roczna sprzedaż nie przekroczy miliona egzemplarzy. A im mniejsza sprzedaż, tym coraz trudniej osiągnąć producentom rentowność.
Rosnące ceny
Tym bardziej, że utrzymujące się trendy rynkowe nie sprzyjają utrzymywaniu cen na niskim poziomie, co było największym atutem modeli z tej "kategorii wagowej". Kolejne generacje minisamochodów rosną. Wydłużają się listy wyposażenia standardowego oraz opcjonalnego. Rywalizacja na osiągi i inne parametry również zmusza koncerny do inwestowania większych środków w projektowanie oraz produkcję tego typu modeli. A to wszystko przekłada się na większe koszty wytworzenia, a w konsekwencji również na wyższą cenę końcową.
Przysłowiowym gwoździem do trumny dla segmentu A mogą okazać się coraz bardziej restrykcyjne normy emisji spalin. Brzmi to trochę paradoksalnie, gdyż to właśnie te modele spalają najmniej paliwa, a tym samym emitują najmniej CO2 i innych zanieczyszczeń do atmosfery. Szkopuł w tym, że aby modele te mogły spełniać kolejne normy, muszą emitować jeszcze mniej spalin. Według Herberta Diessa, dyrektora generalnego Volkswagena, dostosowanie modelu up! do nowych norm może zwiększyć jego cenę o ok. 3,5 tys. euro, co byłoby znaczącą podwyżką, biorąc pod uwagę, że obecne ceny kształtują się na poziomie ok. 11 tys. euro. Nawet Diess wątpi, że klienci będą ustawiali się w kolejce po ten model.
Nie dziwi więc, że Volkswagen zastanawia się nad przyszłością tego modelu i być może zdecyduje się na podobny krok, jaki w tym roku wykona Opel. Przypomnijmy, że Opel podjął już decyzję o zakończeniu w tym roku produkcji obu swoich najmniejszych modeli, czyli Adama i Karla.
Niewykluczone, że podobny krok wykonają pozostałe dwie marki z Grupy PSA. Peugeot i Citroen wytwarzają obecnie swoje maluchy (108 i C1) we współpracy z Toyotą (Aygo) w fabryce Kolinie w Czechach. Jednak pod koniec minionego roku dowiedzieliśmy się, że od 2021 r. fabryka będzie już należała wyłącznie do Toyoty. Nie wiemy, czy oznacza to definitywne zakończenie francusko-japońskiej współpracy w tym obszarze, ale coś może być na rzeczy.
Jaka przyszłość segmentu A?
Być może modele z segmentu mini nie znikną całkowicie z rynku, jednak dojdzie do jego sporego przeobrażenia. Może się okazać, że przyszłość segmentu A będzie elektryczna. Już teraz w ofercie jest dostępny elektryczny Volkswagen up!, w tym roku dołączy do niego napędzana prądem Skoda Citigo, a w kolejce czeka również Seat Mii. Również Fiat zapowiedział wprowadzenie elektrycznej "pięćsetki". Władze Citroena i Peugeota również nie wykluczają, że ich najmniejsze modele pojawią się na rynku w opcji z napędem elektrycznym. Czas pokaże, czy będą to jedyne wersje silnikowe, czy jednak ostaną się również warianty z tradycyjnym napędem.
W minionym roku, jak wynika ze statystyk JATO Dynamics, liderem segmentu A na rynku europejskim były Fiat 500 oraz Fiat Panda, które jako jedyne przekroczyły poziom 100 tys. sprzedanych egzemplarzy (dane do końca listopada). Kolejne miejsca w rankingu zajęły Volkswagen up! oraz Toyota Aygo. Spośród najpopularniejszych na Starym Kontynencie maluchów wzrost sprzedaży zanotowały jedynie Toyota Aygo (+9,4%), Renault Twingo (+11%), największy Kia Picanto (+20%) i nieznaczy Peugoet 108 (+2,5%).