Czy antysmogowe pomysły rządu uderzą w kierowców?
Wśród opublikowanego wczoraj zakresu działań, jakie, zdaniem rządu, należy podjąć, by ograniczyć występowanie w wielu miastach zjawiska określanego mianem smogu, znalazły się takie, które mogą uderzyć w kierowców. Mogą, o ile zostaną wprowadzone w życie, choć dziś ich realizacja wydaje się mało prawdopodobna.
Na stronie internetowej Kancelarii Premiera Rady Ministrów możemy znaleźć rekomendacje Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów w sprawie działań niezbędnych do podjęcia w związku z występowaniem na znacznym obszarze kraju wysokiego stężenia zanieczyszczeń powietrza. Propozycje te zostały przedłożone przez ministra rozwoju i transportu i dotyczą różnych dziedzin naszego życia.
Minister Morawiecki chciałby np., by wprowadzono nowe przepisy, dotyczące kotłów na paliwo stałe, norm jakościowych dla takich paliw, a także by stopniowo podłączano budynki do sieci ciepłowniczych. Wśród kilkunastu punktów (nie będziemy ich tutaj wszystkich umieszczać, zainteresowanych odsyłamy na strony www Premiera RP) znajdują się dwa, które w bezpośredni sposób mogą dotyczyć każdego kierowcę:
- wprowadzenie obowiązku dokumentowania jakości spalin przez stacje kontroli pojazdów oraz wymogu badania spalin w trakcie kontroli drogowej oraz
- wykorzystanie mechanizmów podatkowych w celu wprowadzenia zachęt dla transportu niskoemisyjnego, w tym niskiej stawki akcyzy dla samochodów hybrydowych oraz zwolnienia z podatku akcyzowego samochodów elektrycznych.
Rozsądne? Na pierwszy rzut oka jak najbardziej, ale już rozkładając na czynniki pierwsze obie powyższe propozycje, dość szybko można dojść do wniosku, iż ich realizacja czy też przełożenie się na zmiany na polskich drogach są mocno wątpliwe.
Pierwszy punkt, czyli obowiązkowe sprawdzanie jakości spalin podczas badania technicznego jest na dzisiaj nierealny, gdyż stacje diagnostyczne nie posiadają odpowiednich urządzeń. Przeprowadzane podczas kontroli pomiary określają jedynie tzw. poziom zadymienia spalin, który absolutnie nie jest wystarczający, by jednoznacznie określić ich jakość. Aby wypełnić ten punkt, należałoby wyposażyć stacje w takie urządzenia. I tu pojawia się pytanie. Kto miałby sfinansować ich zakup? Państwo czy stacje kontroli pojazdów? Oba rozwiązania wydają się dziś mało prawdopodobne.
Podobnie ma się rzecz ze sprawdzaniem jakości spalin podczas kontroli policyjnych. Choć zdarzają się patrole policyjne, które posiadają stosowne urządzenia (ile jednak ich jest w skali kraju?), to jednak również i one nie przeprowadzają dokładnej analizy jakości spalin, a jedynie ich ogólny poziom zadymienia.
Drugi punkt programu antysmogowego, jest postulowany przez branżę motoryzacyjną już od co najmniej kilku lat. Stosowne instrumenty podatkowe miałyby z jednej strony ograniczyć liczbę napływających do kraju używanych pojazdów, zwłaszcza tych najstarszych, najbardziej szkodliwych dla środowiska, a z drugiej miałyby stanowić zachętę do zakupu nowych i tym samym bardziej przyjaznych dla środowiska aut.
I prowadzone właśnie prace nad nowym kształtem podatku akcyzowego zmierzają w tym celu. Czy jednak, dzięki nowej akcyzie, uda się zachęcić polskie społeczeństwo do przesiadania się na ekologiczne samochody, korzystające z napędu hybrydowego bądź elektrycznego? Mocno wątpliwe. Popatrzmy na bardziej bogate społeczeństwa zachodnie, gdzie, i owszem, sprzedaż hybryd i aut elektrycznych przewyższa, i to znacznie, sprzedaż tego typu aut w Polsce, ale nie stanowią one jeszcze absolutnie większości pojazdów na drogach. Bardzo trudno sobie wyobrazić, by nawet zerowa akcyza na takie samochody (co zmniejszy ich cenę finalną o kilka, kilkanaście tysięcy złotych) spowodowała nagły wzrost zainteresowania nimi.
Pomysły rządu chyba jednak będą musiały ulec korektom, albo nie będą miały żadnego przełożenia na faktyczny poziom zadymienia w polskich miastach.