Co z polskimi fabrykami po fuzji PSA-FCA?
Wprawdzie przy okazji ogłoszenia fuzji Grupy PSA i koncernu Fiat Chrysler Automobiles usłyszeliśmy, że nie ma planów zamykania żadnej fabryki, ale plany mają to do siebie, że lubią być poddawane modyfikacjom. Zwłaszcza na tak konkurencyjnym rynku jak Europa wszelkie oszczędności będą z pewnością mile widziane przez władze czwartego co do wielkości producenta samochodów.
Przypomnijmy, przy okazji ogłaszania informacji o zawarciu fuzji pomiędzy PSA i FCA powiedziano, że możliwe są oszczędności nawet rzędu 3,7 mld euro i to bez zamykania fabryk obu koncernów. Jak łatwo się jednak domyślić, oszczędności mogłyby być większe, gdyby zamknięto najmniej rentowne zakłady produkcyjne. Tym bardziej, że niektóre dane przemawiają za takim posunięciem.
Po połączeniu łączne moce produkcyjne nowego tworu wynosić będą ok. 14 mln pojazdów, podczas gdy w 2018 r. oba koncerny sprzedały łącznie 8,7 mln samochodów. Nawet gdyby taki wynik udało się utrzymać, oznaczałoby to, że wskaźnik wykorzystania mocy produkcyjnych jest poniżej 60%. A obecny kryzys, a przynajmniej pewne spowolnienie, może spowodować, że tegoroczny wynik będzie nieco gorszy.
Problem obu koncernów tkwi w jeszcze jednym. Otóż zarówno PSA, jak i FCA są dosyć mocne w segmentach małych aut, a tymczasem ten segment przeżywa w ostatnich latach poważny regres. Zwłaszcza na rynku europejskim spadki sprzedaży najmniejszych aut mogą być mocno odczuwalne.
Dlatego też z problemami muszą się liczyć te zakłady produkcyjne, w których wytwarzane są małe samochody. Mowa m.in. o fabryce Fiata w Kragujevac w Serbii oraz zakładach Vauxhall PSA w Ellesmere Port i Luton w Anglii. Sytuacja jest bardzo ciekawa, gdyż już zarówno związki zawodowe, jak politycy z tych państw wyrazili swoje obawy dotyczące utraty miejsc pracy.
Odrębną kwestią są silniki. Presja na osiągnięcie założonych celów redukcji emisji zanieczyszczeń może spowodować, że auta marek należących do FCA mogą być zmuszone do przyjęcia bardziej ekologicznych silników PSA. Jeśli tak się stanie, pod znakiem zapytania stoi przyszłość niektórych fabryk silników włosko-amerykańskiego koncernu. Jak donoszą niektóre media, zagrożone są fabryki we Włoszech oraz w Polsce. Niewykluczone, że zamknięte zostaną nawet dwie takie fabryki. Samochody marek Fiat, Lancia czy Alfa Romeo korzystają obecnie z silników, które są wytwarzane w zakładach w Termoli i Pratola Serra we Włoszech, a także w fabryce w Bielsku-Białej.
W tej sytuacji wydaje się, że zagrożone nie są fabryki w Tychach, gdzie od tego roku produkowane są wydajne silniki PureTech Grupy PSA, a także w Gliwicach, która straci wprawdzie Astrę, ale za to w jej miejsce wytwarzane będą duże pojazdy dostawcze (Citroen Jumper czy Peugeot Boxer).