Chiński partner Volkswagena... kradnie mu projekty
No cóż, bywa i tak. Nie zawsze partner w interesach jest w 100% lojalny i uczciwy. Przekonał się o tym Volkswagen, który odkrył, że partner na rynku chińskim podkrada mu projekty. O kim mowa i co z tego wyniknie?
Chińskie marki, które bezczelnie kradną lub kopiują projekty podzespołów, części czy nawet całych samochodów to w dzisiejszych czasach żadna nowość, choć dość rzadko dowiadujemy się o tym tak otwarcie. Tym razem jednak proceder ten jest nie tylko dość rażący, co ciekawy. O co chodzi?
Otóż jak donosi serwis Carscoop oraz niemiecka gazeta Handelsblatt, Volkswagen wszczął śledztwo, które ma wyjaśnić czemu i od jak dawna chiński partner produkcyjny FAW Group Corp. nielegalnie korzysta z projektów i wytwarza skrzynie biegów, silniki oraz inne podzespoły należące do Volkswagena.
Oczywiście wszystko odbywało się bez wiedzy (czy aby na pewno?) niemieckiego producenta, a firma FAW zapewne wytwarzała i sprzedawała te podzespoły nieznanym odbiorcom. Trzeba przyznać, że to dość dziwna sytuacja. Oczywiście Volkswagen najpierw dokładnie zbada całą sprawę zanim przejdzie do jakichkolwiek kroków prawnych.
W kuluarach mówi się, że Volkswagen niedawno odkrył skopiowane plany skrzyni biegów MQ200, którą można znaleźć w wielu autach Audi, Skody czy VW. Nieuczciwa firma chciała wykorzystać skrzynię biegów w modelu Besturn B50, który z kolei miał być sprzedawany w Rosji jako konkurencja dla modeli... Volskwagena i Skody.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy Volkswagen boryka się z nieuczciwym partnerem. W 2010 roku FAW skopiował od Volkswagena plany silnika benzynowego EA111, który napędzał takie modele jak Polo i Golf. Po interwencji Volkswagena u włodarzy FAW, po kilku miesiącach dostali komunikat, że... inżynier musiał coś pomylić. Komentarz jest chyba zbędny.
Najlepsze jest jednak to, że mimo odkrycia przez Volkswagena plagiatu projektu, zaradni panowie z FAW otworzyli fabrykę i zaczęli produkcję silnika EA111 bez żadnej licencji czy zgody niemieckiego producenta! Niesamowita bezczelność. A czemu Volkswagen reaguje tak opieszale i leniwie?
To proste. Niemiecki producent chce rozwinąć skrzydła na chińskim rynku, a jakiekolwiek pozwy o plagiat, naruszenie czy kradzież z pewnością nie spodobałyby się władzom chińskim, które mogłyby sprawnie ograniczyć wpływy i profity Volkswagena na ich rynku. Nie zazdrościmy Volkswagenowi - dla dobra sprawy musi przymykać oko na takie perfidne przekręty.