Aston Martin Jamesa Bonda trafi na drogi
Aston Martin Vantage 2018 wygląda, jakby żywcem został przeniesiony z filmu Spectre na drogi. No dobra, po drobnych poprawkach. DB10, czyli filmowe auto Bonda powstało w zaledwie 10 egzemplarzach i w całości zostało skonsumowane przez filmowców. Teraz przyszedł czas na powtórkę, tyle że dla wszystkich.
Produkowany od ubiegłego roku Aston Martin DB11 rozpoczął nową erę w historii tej brytyjskiej marki. Bardziej hardcore'owa wersja Vantage kontynuuje tą drogę, dzieląc wiele podzespołów, jednak naturalnie w jeszcze bardziej sportowym wydaniu.
Sportowe coupe Aston Martina mierzy 4465 mm długości, 1942 mm szerokości i 1273 mm przy rozstawie osi wynoszącym 2704 mm. Jak zapewnia producent auto ma optymalne proporcje i rozkład masy 50:50 (zasługa m.in. umieszczonej przy tylnej osi skrzyni biegów), co ma się przekładać na świetne właściwości jezdne oraz osiągi. Spory wpływ na te parametry jazdy mają również kwestie aerodynamiki. Aby maksymalnie ograniczyć opory, specjalnie zaprojektowany przedni splitter kieruje strumień powietrza pod nadwozie, gdzie jest on odprowadzany specjalnymi kanałami aż do dyfuzora. Taka konstrukcja zapewnia jednocześnie dodatkowy docisk auta do nawierzchni.
Pod względem stylistyki nowy Vantage zachwyca, jednak przede wszystkim, gdy będzie się na niego patrzyło z profilu bądź od tyłu. W obu tych ujęciach brytyjskie coupe potwierdza swoje sportowe aspiracje. Przednia część wydaje się dużo bardziej stonowana, zdecydowanie przydałoby się trochę więcej drapieżności.
Pod maską na szczęście nie ma żadnych przykrych niespodzianek. Za napęd nowego Vantage odpowiada 4-litrowy silnik V8 produkcji AMG z dwoma turbosprężarkami. Silnik ten generuje moc 510 KM, a do tego ma całkiem solidną porcję 685 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego już od 2 tys. obr/min. Za przeniesienie napędu odpowiada 8-stopniowa przekładnia automatyczna. Tak uzbrojony Aston Martin Vantage, który do tego waży zaledwie nieco ponad 1,5 tony, jest w stanie rozpędzić się do pierwszej setki w 3,6 s, a maksymalna prędkość to 314 km/h.
Jednak nie samymi osiągami żyje kierowca. Odpowiednie właściwości jezdne to zasługa również zestrojenia zawieszenia (z przodu podwójne wahacze, z tyłu multi-link) z adaptacyjnymi amortyzatorami, które pracują w trzech trybach - Sport, Sport Plus oraz Track. Do tego na wyposażeniu znalazł się elektronicznie sterowany dyferencjał na tylnej osi (E-Diff) - po raz pierwszy zastosowany w Aston Martinie.
Sportowy szyk znajdziemy także wewnątrz Vantage. Dbają o to sportowa kierownica, sportowe fotele oraz ciemna kolorystyka z kontrastującymi wstawkami. Niezwykle rozbudowana jest centralna konsola z 8-calowym ekranem dotykowanym na jej szczycie.
Nowego Astona Martina można już zamawiać. U naszych zachodnich sąsiadów ceny zaczynają się od 154 tys. euro, zaś w Stanach Zjednoczonych od 150 tys. USD. Dostawy pierwszych egzemplarzy przewidziane są na drugi kwartał przyszłego roku.
Podczas prezentacji modelu nie zabrakło pytań odnośnie wersji V12 Vantage. Jak na razie jednak nie są prowadzone żadne prace w tym kierunku i niewykluczone, że taka odmiana silnikowa w ogóle się nie pojawi w ofercie.