Alpe Adria UEM i V runda WMMP 2010 Poznań - sucho, mokro, karuzela
Kolejna runda Mistrzostw Polski w wyścigach motocyklowych odbyła się na Torze Poznań i była wspólna z Alpe Adria Championship. Park maszyn podpoznańskiego toru pękał w szwach , mnóstwo ciężarówek i kolorowych teamowych busów. Grubo było. Długi i ciężki weekend. Zastraszająca ilość gleb, część z nich ze smutnymi konsekwencjami...
<p style="text-align: justify;"><span class="wstepniak">Kolejna runda Mistrzostw Polski w wyścigach motocyklowych odbyła się na Torze Poznań i była wspólna z Alpe Adria Championship.</span></p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;">Park maszyn podpoznańskiego toru pękał w szwach , mnóstwo ciężarówek, kolorowych teamowych busów, przy pit-lane królowały spore hale namiotowe, które spełniały rolę boksów. To znakomity pomysł i myślę, ze takie rozwiązanie powinno być praktykowane na stałe. Skoro nie można postawić nic na stałe, to wspomniane namioty o solidnej konstrukcji są znakomitym rozwiązaniem.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Był to długi weekend, bo niektórzy z zawodników, chcąc potrenować przed zawodami, zdecydowali się na przyjazd na tor już we wtorek, kilku nawet w poniedziałek, aby wykorzystać Speed Day i Dzień Motocyklisty. Większość jednak pojawiła się w środę, żeby jeszcze chwilę potrenować i przypomnieć sobie konfigurację zakrętów. W końcu od ostatniej wizyty i wyścigu w Przeźmierowie minął prawie rok, a kalendarz wyścigów w ostatnim czasie nie sprzyjał wypadom na treningi na nasz macierzysty tor. Niektórzy dopiero co rozpakowali się po wyjeździe do Mostu, a już trzeba było szykować się na kolejny wyjazd i koczowanie na paddocku.<span class="aktualnosciCytatPrawy">...był to długi weekend, bo niektórzy z zawodników, chcąc potrenować przed zawodami, zdecydowali się na przyjazd na tor już we wtorek...</span><br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Jak wspomniałem, Tor Poznań gościł zawodników Alpe Adria, przez co mogliśmy oglądać mnóstwo różnych motocykli i zawodników z wielu krajów. Do tego wszystkiego, była to kolejna okazja, aby zobaczyć w Polsce motocykle klas 125 Sport Production i GP. Zabawnie jest oglądać jazgoczące dwusuwy wśród rzeszy czterotaktowych potworków, groźnie basujących sportowymi wydechami.</p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Czwartek i piątek – Ogórki z Predatorami i Honda w natarciu</span><br />
Ze względu na napięty plan wyścigów i ich ilość, w piątek rozegrano pierwsze wyścigi. Na polach startowych meldowali się zawodnicy CBR 125 Cup, Pucharu Hornet’a, oraz Pucharu Polski w obu klasach pojemnościowych klasach Rookie i wreszcie Pretendent. Mimo, że traktuje się te wyścigi, jako typowo amatorskie, to okazuje się, że w każdej klasie nie brakuje walki i emocji na wysokim poziomie. Szczególnie Puchar Polski i ilość zawodników na starcie każdego z wyścigów daje do myślenia. Pokazuje bowiem, jak popularny jest to sport, a do tego w połączeniu z AAC, wśród pucharowiczów pojawiają się zawodnicy np. z Czech, którzy na nitce Toru Poznań chcą walczyć o laury w klasie Czech Open. W klasyfikacji Rookie do 600ccm znów bezkonkurencyjny okazał się Adrian Pasek, zgarniając 25 punktów. Za nim uplasowali się Czarek Chrobot i Mateusz Gołek. Dzielnie o podium walczyła też Natalia Florek, ale musiała zadowolić się czwartą lokatą. W klasie do 1000ccm za nieukończony wyścig w Moście odegrał się Krzysztof Kubiś, którego mocno naciskał Klaudiusz Iciek, przekraczając metę o niecałe 3 sekundy za zwycięzcą wyścigu. Trzeci na Mece, Paweł Żuralski, tracił do pierwszej dwójki już ponad 11 sekund. Rookie 1000 było tez jedna z najbardziej licznych klas, ponieważ do wyścigu zakwalifikowało się 31 zawodników. Nie wszyscy jednak ukończyli bieg, a trafiły się nawet dwie dyskwalifikacje. Jak widać, sędziowie byli bezlitośni i nakładając na zawodników kary, wymagali ich akceptacji i odbycia.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">W wyścigu klasy Pretendent, gdzie startują zawodnicy na dowolnych motocyklach o różnej pojemności, po raz kolejny mogliśmy obserwować dwóch ścigantów, którzy mocno wysforowali się do przodu, uciekając zdecydowanie reszcie. Zwyciężył Tomasz Leciej przed Tomaszem Kotulą i Wojtkiem Majewskim. Wyścig Pretendent był też ostatnim piątkowym biegiem i wszyscy czekali na sobotnie kwalifikacje w klasach mistrzowskich, oraz pierwsze wyścigi zaliczane do WMMP.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Sobota – pierwsze starcia</span><br />
Wyścig połączonych klas Superstock 600 Junior i Supersport to była ciekawostka. Cała stawka 600-ek pomieszana na starcie, a żeby było śmieszniej, to ci bardziej doświadczeni zawodnicy z SSP stali gdzieś z tyłu, oddając pola młodszym kolegom. Sprawa była dosyć prosta – wystarczyły kwalifikacje Supersport na mokrym i szczęście młodzieży, czyli suchy tor. Piękny pojedynek stoczyli w tym wyścigu Daniel Bukowski i Marek Szkopek, jednak ten ostatni może mówić o pechu – na ostatnim okrążeniu, kiedy wydawało się, że zagwarantował sobie już zwycięstwo wyprzedzając Bułę na Sławiniaku, poległ pod trybunkami. Zdołał się jeszcze pozbierać i dojechać do mety trzeci, mimo pękniętych goleni przedniego zawieszenia. Za Bukowskim na metę wpadł Marko Jerman, który zdecydował się na start w sobotnim wyścigu dla treningu przed niedzielnymi zmaganiami w klasyfikacji AAC. Tak więc na podium Yamahę zgodnie uzupełniły dwa Triumphy. Ciekawie się działo również w klasie Superstock 600 Junior. Tu dominował Sebastian Zieliński, pokazując, że na mokrej nawierzchni jest równie skuteczny, co na suchym torze. Objawia się u niego wrodzone ADHD, jak śmieją się jego znajomi. Sympatyczny Zielu skakał z radości po zwycięstwie w swojej klasie. Na drugiej pozycji zameldował się Patryk Kosiniak, który pechowo nie ukończył wyścigu w Moście, a za każdym razem zapowiada, że wreszcie musi stanąć na pierwszym stopniu podium. Kosa w wyścigu ścierał się z Marcinem Kondratowiczem, jadącym w klasie Supersport. Warto było oglądać ten pościg na wodzie. Małe stoki uzupełnił zupełnie niespodziewanie na podium Sebastian Puzoń, wychowanek Pucharu Yamaha R6. Seba, który do tej pory trzymał się gdzieś w cieniu, podczas pierwszego wyścigu na Torze Poznań pojechał całkiem nieźle po mokrym i podium należało mu się bezapelacyjnie. Nie zabrakło też pechowców – z walki o czołowe pozycje wypadł Artur Wielebski, któremu zasądzono karę Stop & Go za domniemany falstart. W czasie całego wyścigu poległo aż siedmiu zawodników obu klas, każdy na swój sposób medialnie i efektownie lądując w żwirku lub trawie. Dziś już wiemy, że dosyć mocno potłukli się Piotrek „Pejser” Surowiec, Mateusz Korobacz, Kuba Sudoł i Maciek Gajc. <span class="aktualnosciCytatPrawy">...Marek zdołał się jeszcze pozbierać i dojechać do mety trzeci, mimo pękniętych goleni przedniego zawieszenia...<br />
</span> </p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;">Kolejny wyścig, to połączony bieg Superstock 1000 i Superbike. Upadek Pawła Szkopka podczas kwalifikacji, pozbawił go Pole Position, gdzie zameldował się Adam „Kropa” Kropiwnicki. Adaś z wielkim samozaparciem startuje w wyścigach, a na mokrej nawierzchni jest niezwykle skuteczny, co tym razem udowodnił niezbicie, „przytulając” jeden punkt za pierwsze pole startowe. Cóż, zielone światło i ogień! Sławiniak i Szkopek leży, reszta zawodników minęła go bokiem, kiedy zbierał swoją Yamahę. Niesamowicie jeżdżący w deszczu Paweł w ciągu tego samego okrążenia zdołał wyprzedzić jeszcze kilku zawodników, kiedy wspomniany już Kropa zaliczył ostry lot. Ogólnie, w żwir poszło kilku zawodników i wyścig przerwano, aby sprawdzić stan nawierzchni – rozlany na mokrym asfalcie olej stanowi nie lada problem, rozpraszając się w zastraszającym tempie. Przerwa w wyścigu trwała ok. 20 minut, a sędziowie zdecydowali, że zawodnicy zachowają pola startowe wywalczone w kwalifikacjach. Tym razem wyścig w całości należał do Szkopka, który zdeklasował rywali i pierwszy przekroczył linię mety. Znakomicie pojechali też Irek Sikora i Waldek Chełkowski, obaj na BMW, obaj zajmując drugie miejsca, odpowiednio w SBK i STK 1000.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Nie udał się sobotni, pierwszy w tym roku wyścig Pucharu GSXR. Motocykl z numerem 25, którym startują zawodnicy w randze VIP, leciwa Babcia, czyli 25-letni GSXR 750, zgubił olej, rozlewając go praktycznie na całej długości toru. Niestety, obsługa w ciężkich warunkach pogodowych nie była w stanie usunąć groźnej mazi powstałej z mieszanki oleju i wody, więc podjęto decyzję o przeniesieniu biegu na niedzielę, co oznaczało dla zawodników dwa wyścigi tego samego dnia. A później już tylko spokój i cisza…</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Niedziela – od deszczu do słońca</span><br />
Budząc się w niedzielny poranek, równo o godzinie 7, usłyszałem krople deszczu tłukące się o dach naszego redakcyjnego kempingu. Równo o 8 nie było zmian, woda postawiła sobie za punkt honoru systematyczne zalewanie terenu toru i patrząc w niebo nie było nadziei na zmianę, mimo, iż ludzie ciągnący do Poznania od strony Warszawy meldowali telefonicznie o pięknej pogodzie i słońcu. Rozgrzewki i pierwsze wyścigi rozegrano na mokrym torze. Po wodzie jechały klasy 125 SP i 125 GP, a także GSXR Cup, oraz Superstock 600. Ci ostatni pod koniec wyścigu mieli już przesychający tor, bo deszcz nagle ustąpił i ciepłe powietrze na spółkę z wiatrem skutecznie suszyło asfalt. Znów Zielu pokazał klasę, wygrywając drugi bieg. Znów pecha miał Marcin Rzenno, padając na wyjściu z szybkiego lewego za Sławiniakiem, wprost pod koła nadjeżdżających kolegów. Upadek Marcina podzielił trochę stawkę wyścigu. Na finiszu Zielu niczym nie zagrożony pierwszy przekroczył metę, a w klasyfikacji Superstock 600 Junior podium uzupełnili Kuba Wróblewski i Patryk Kosiniak. <span class="aktualnosciCytatPrawy">...woda postawiła sobie za punkt honoru systematyczne zalewanie terenu toru i patrząc w niebo nie było nadziei na zmianę...</span><br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Największy popłoch był wśród zawodników klasy Superstock 1000. Ci, którzy nie mieli szans na zmianę opon, wyjechali na deszczowych gumach na praktycznie suchy tor. Już po kółku zapoznawczym dwóch z nich zdecydowało się na zjazd i rezygnację z wyścigu, zdając sobie sprawę, że miękkie gumy na deszcz nie poradzą sobie z suchym asfaltem. Niektórzy jednak wystartowali, wiedząc, że na rainach będą zamykać tyły. W czołówce pasjonujący pojedynek stoczyli Andy Meklau i Fabrizio Pellizzon. Przy okazji, mimo tego, ze zajął drugie miejsce, sympatyczny Włoch na RSV4 zarobił dodatkowe dwa punkty za Pole Position, jak i najszybsze kółko wyścigu. Na podium wskoczył też Irek Sikora, który nie dał się piekielnie szybkiemu na zagranicznych torach Michalowi Filla. Michal musiał się zadowolić czwartą pozycją w klasyfikacji AAC i podium w klasyfikacji Mistrzostw Czech.Ci, którzy nie mieli szans na zmianę opon, wyjechali na deszczowych gumach na praktycznie suchy tor. Już po kółku zapoznawczym dwóch z nich zdecydowało się na zjazd i rezygnację z wyścigu<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Suchy tor zapowiadał też ostrą walkę w klasie Supersport. I tak się stało. Panowie cięli się, aż miło. A Marek Szkopek znów okazał się pechowcem, po znakomitym starcie, zniknął na którymś z pierwszych okrążeń. Kiedy wszyscy byli pewni, że wywalił się, Mikro ukazał się na wyjściu na prostą, na pełnych kotłach goniąc stawkę. Błąd w setupie zawieszeń i niewłaściwy dobór opony kosztowały go makabryczną stratę. Wyciskał ze swojej Daytony siódme poty, wywalił się przy okazji, pozbierał i dojechał do mety na 8 pozycji. Jest szalony. Przesympatyczny Jaro Cerny ze Słowacji nie przekroczył linii mety, po tym, jak w jego R6 silnik odmówił posłuszeństwa. Podobną przygodę przeżył Michał Irzyk na samym początku biegu. A karty rozdawali Marko Jerman, Igor Kalab i Marcin Kałdowski, który przebudził się i wykazał niesamowitą wolę walki. Poza podium AAC spadł Daniel Bukowski, jednak w klasyfikacji WMMP stanął na pudle w towarzystwie Kałdosia i Mariusza Kondratowicza.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Superbike – Nice Boys Don’t Play Rock’N’Roll</span><br />
Praktyczne zwieńczenie dnia. Wyścig klasy Superbike w klasyfikacji Alpe Adria i WMMP. Stawka mocna, jak cholera, kilku panów ostrzyło sobie zęby na zwycięstwo. Na pierwszym polu pojawił się Kropa, ale tylko po to, aby z rąk Jacka Molika odebrać pamiątkowe trofeum za zdobycie Pole Position i życzyć powodzenia swoim kolegom. Drugi Paweł Szkopek, później Gwen Giabbani i Andy Meklau, to całość pierwszej linii na starcie. Ponownie pojawiają się Jerman, Filla, Pellizzon i Sikora. Brakuje Huberta „Rzeźnika” Tomaszewskiego, który wcześniej, ku zaskoczeniu wielu osób, pojechał na Hondzie. Hubert wcześniej zaliczył upadek i nie zdecydował się na start w niedzielę. Jednak kłębiły się pytania o co chodzi z nagłą zmianą barw. To wszystko jednak zeszło na plan dalszy, kiedy zapaliło się zielone światło nad linia startu. Poszli strasznym ogniem, na dzień dobry Andy popisał się atomowym startem, zyskując prowadzenie i niewielką przewagę.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;">Paweł siedział mu cały czas na ogonie, ciągnąc w tunelu powietrznym za GSXR’em Austriaka. Za nimi Gwen Giabbani użerał się z Jermanem i Fillą, odpierając skutecznie ich ataki. Akcja za akcją, jak w kalejdoskopie. Wojna na łokcie, kolena i owiewki. I to nie przenośnia. Było bardzo kontaktowo. Szkopas popisowo wychodził na prosta start-meta, w pewnym momencie muskając wydech w motocyklu Meklau owiewkami swojej R1. Za chwilę wyprzedzanie na prostej i próba sił, który później zahamuje przed dużą patelnią. W pewnej chwili wyklarowała się ścisła czołówka: Szkopek, Meklau i Gabbani. Widać było, że Andy nie odpuszcza, Paweł też nie, a Gwen wykorzystuje sytuację, szykując się do ataku. Przez chwilę wydawało się, ze Szkopek pozamiatał wyścig, uciekając na w miarę bezpieczny dystans rywalom. Gdzieś jednak popełnił błąd i po chwili sytuacja zmieniła się radykalnie, Andy prowadził, znów blokując, a Gwen podgryzał coraz mocniej Polaka. Wreszcie meta, Pierwszy Meklau (zastanawiam się, czy to gest Kozakiewicza został zaprezentowany przez Andyego po przekroczeniu linii mety?), drugi Giabbani, trzeci Szkopek, zmęczony i obolały, ale w sumie szczęśliwy i opowiadający o świetnej walce. W ten weekend zaliczył dwie kolejne gleby w swojej karierze i obił sobie żebra.<span class="aktualnosciCytatPrawy">...zastraszająca ilość gleb, część z nich ze smutnymi konsekwencjami. Kuba Sudoł wrócił z wyścigów ze wstrząsem mózgu. Mateusz Korobacz ledwie co opuścił szpital z podobnymi obrażeniami...</span><br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Przyznam szczerze, że po wyścigu Superbike emocje opadły trochę, przynajmniej na tyle, żeby złapać oddech przed drugim wyścigiem Pucharu GSXR i drogą powrotną do domu.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">I co ja mam powiedzieć?</span><br />
Grubo było. Długi i ciężki weekend. Zastraszająca ilość gleb, część z nich ze smutnymi konsekwencjami. Kuba Sudoł wrócił z wyścigów ze wstrząsem mózgu. Mateusz Korobacz ledwie co opuścił szpital z podobnymi obrażeniami (obrzęk mózgu). Kropa, ulubieniec wszystkich w paddocku ma złamany obojczyk. Obitych i obolałych, jak młody Maciek Gajc, czy Pejser, nie będę nawet liczył. To wszystko smutne, ale jest to jednocześnie część tego sportu. A emocje? Na najwyższym poziomie. Aż szkoda, że to już za nami. W tym roku nie będziemy już gościć Alpe Adria na Torze Poznań, a przed nami jeszcze dwie rundy WMMP. I myślę, że będą równie pasjonujące, co ostatnia. Usłyszałem dziś od jednego z fotografów ciekawe stwierdzenie, na zagranicznych rundach panuje atmosfera piknikowa w połączeniu ze zmaganiami na torze. U nas natomiast, survival z działaniami wojennymi. Zawodnicy dają z siebie wszystko w 110%. Czekajmy więc na kolejną odsłonę igrzysk. Jeszcze wiele może się zdarzyć, patrząc choćby na tabele wyników.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Miły akcent na koniec</span><br />
Wiecie kto to jest Szymon Kaczmarek, zwany przez przyjaciół Kaczor? No właśnie. W 125GP w Alpe Adria Championship mamy swojego człowieka i to z dobrymi wynikami! Szymon w ubiegłym sezonie startował w CBR 125 Cup, aby nagle zniknąć i pojawić się w czeskim zespole, właśnie w klasie 125GP. I podczas swojego pierwszego wyścigu na Torze Poznań, w starciu z doświadczonymi zawodnikami wywalczył trzecie miejsce i stanąl na podium. Gratulacje, Szymon, ściskamy kciuki!</p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Wyniki wyścigów:</span></p>
<ul>
<li><a href="http://chronopn.neostrada.pl/10_M_POZ_8.HTM">Klasyfikacja WMMP</a></li>
<li><a href="http://chronopn.neostrada.pl/10_M_ALPE_10.HTM">Klasyfikacja Alpe Adria</a></li>
</ul>
<p> </p>
Olaf Popanda