Rodzinna ropucha - Fiat Multipla
Kiedy zaprezentowany w 1996 roku Renault Megane Scenic okazał się hitem sprzedaży, inni producenci zaczęli snuć plany wprowadzenia konkurencyjnego modelu. Jednym z nich był Fiat, który postanowił zaczerpnąć nieco z własnej historii i pójść o krok dalej od Francuzów. Niestety, nie wyszło mu to na dobre.
Rewolucja poprzez historię
W połowie lat 50-tych na rynku pojawiło się specyficznie wyglądające autko bazujące na Fiacie 600, a ochrzczone Multipla. Pudełkowate nadwozie o długości zaledwie 3,5 metra nie miało bagażnika, a mikroskopijny silniczek (0,6 lub 0,8 l) umiejscowiony z tyłu ledwo radził sobie z napędzaniem tego dziwadełka. Miało ono jednak pewną, zaskakującą cechę – mieściło 6 osób. Projektując konkurenta dla Scenic’a Fiat postanowił zaczerpnąć wiele pomysłów z pierwszej Multipli, dostosowując je, oczywiście, do współczesnych standardów. Głównym założeniem było zapewnienie 6 miejsc siedzących w nadwoziu o długości nie przekraczającej 4 metrów. Włoscy projektanci stanęli na wysokości zadania i w aucie krótszym o 75 mm od obecnie oferowanego Punto znalazło się nie tylko miejsce na 6 indywidualnych foteli, ale również udało się wygospodarować 430-litrowy bagażnik. Wygląda to na idealną wręcz receptę na auto rodzinne, którym, dzięki krótkiemu nadwoziu, łatwo będzie poruszać się po mieście. Dlaczego zatem auto nie cieszyło się zainteresowaniem?
Czasami o gustach trzeba dyskutować
Pierwszym, najbardziej rzucającym się w oczy i chyba najważniejszym powodem był wygląd. Nie każdy „kupuje auto oczami”, ale każdy chyba przyzna, że Multipla wyglądała cokolwiek dziwnie. Nie chodzi tu już nawet o nieco zachwiane proporcje (bardzo krótkie, ale szerokie i wysokie nadwozie), czy tylne światła z kierunkowskazami w kształcie strzałek – te akurat mogły niektórym kierowcom przypaść do gustu. Problemem był tu przedni pas, do opisania którego trudno użyć nawet jakiegoś uprzejmie neutralnego określenia, jak na przykład „wymagający przyzwyczajenia”, albo „intrygujący zabieg stylistyczny”. Linia maski poprowadzona na kształt żabiego pyszczka oraz wysokie na kilka centymetrów wybrzuszenie, na którym osadzono szybę, nadaje autu wygląd mało sympatycznej ropuchy. Aby jakoś uzasadnić te odpychające poczynania stylistów, Fiat zbudował całą ideologię wokół tego dziwnego pyska. Otóż, aby zapewnić właścicielowi Multiplii maksymalnie dobrą widoczność, przednie światła zostały umieszczone na trzech poziomach. Na samym dole w zderzaku znajdują się światła przeciwmgielne, na standardowym miejscu światła mijania, a na dziwnym wybrzuszeniu pod szybą zagnieździły się światła drogowe. W ten sposób ciemność jest atakowana aż na trzech frontach. Prawdę mówiąc wysokie umiejscowienie „długich” nie jest takim złym pomysłem, ale nie za cenę odpychającej stylistyki.
Praktyczna niewygoda
Osobnym problemem było wnętrze. Trzy indywidualne fotele w pierwszym rzędzie siedzeń wymusiły kilka nietypowych rozwiązań, takich, jak dźwignia zmiany biegów na desce rozdzielczej, ale wiele innych było już czystą inwencją twórczą stylistów z dziwacznymi pomysłami. Umieszczenie zegarów nie naprzeciwko, ale po prawej stronie kierowcy, a następnie zwrócenie ich w jego stronę wraz z pokrętłami do klimatyzacji było jednym z nich. Ogólnie jedyną pozytywną rzeczą jaką można powiedzieć na temat wyglądu wnętrza Fiata Multipli, to tapicerowana deska rozdzielcza, która również nie każdemu musiała się podobać, ale za to ukrywała monotonnie szare i twarde plastiki. Przyjemną atmosferę we wnętrzu miały też tworzyć szyby o wielkiej powierzchni, a więc wpuszczające do środka dużo światła. W praktyce jednak oznaczały one, że latem auto strasznie się nagrzewało, a szyby nie chowały się całe w drzwiach, ponieważ były od nich większe, co naturalnie dodatkowo udziwniało wygląd Multipli. W pełni pozytywnej oceny nie może ona również otrzymać za praktyczność wnętrza. Tak, Włosi dokonali niezwykłej rzeczy oferując tyle przestrzeni w tak krótkim samochodzie. Niestety, to, co miało być atutem fiatowskiego vana, dla wielu osób było wadą. Umieszczenie trzech osobnych foteli obok siebie wydaje się dobrym pomysłem – każdy ma takie same warunki podróżowania oraz możliwość regulacji wzdłużnej fotela oraz jego oparcia. Niestety, każdy kto jechał takim samochodem wie, że wymusza to na pasażerach siedzących po bokach przytulanie się do drzwi, nawet jeśli nikogo nie ma na środkowym miejscu. Bywa to irytujące, zwłaszcza, jeśli jesteś kierowcą i albo nie możesz siedzieć tak wygodnie, jak w innym samochodzie przez trzeci fotel z przodu, albo przeszkadza ci osoba na nim siedząca. Co ciekawe, można było złożyć oparcie tego fotela i otrzymać stolik oraz uchwyty na napoje, albo też dopłacić i zamienić go na lodówkę. To drugie rozwiązanie jest nader ciekawe, ale wcale nie poprawiało komfortu jazdy kierowcy, a ponadto, bądźmy szczerzy, jak często potrzebujemy lodówki w samochodzie?
Co poszło nie tak?
Właściwie to cała idea samochodu była chybiona i to ona odpowiedzialna jest za marne wyniki sprzedaży Fiata Multipli. Faktem jest, że sama realizacja owej idei wyszła bardzo dobrze i inżynierowie Fiata mogą być z siebie dumni, ale mało kto był zainteresowany samochodem z siedzeniami w układzie 3+3. Ponadto „upchnięcie” ich w 4 metrach samochodu, choć jest sporym osiągnięciem, to tylko jedna strona medalu. Aby bowiem pasażerowie mieli jakąkolwiek szansę wszyscy się zmieścić, Multipla musiała być bardzo szeroka. Dokładnie na 187 cm, czyli o 17,2 cm szersza od konkurencyjnego Scenic’a! Innymi słowy, znalezienie miejsca parkingowego wzdłuż ulicy było całkiem łatwe, ale po zaparkowaniu równolegle do pozostałych samochodów na standardowym miejscu pod supermarketem okazywało się, że nie da się otworzyć drzwi. Poza sporą ceną za praktyczność, ogromną wadą był sam wygląd Multipli. Starano się go poprawić przy okazji faceliftingu w 2004 roku i efekt był całkiem niezły, ale to zdecydowanie za mało, aby przekonać klientów do fiatowskiego vana. Zwłaszcza, że na rynku znaleźć można było znacznie ciekawsze alternatywy. Przykładowo w 2001 roku najtańsza Multipla kosztowała 66 tys. zł, a więc o 5 tys. więcej, niż zmodernizowany Renault Scenic. Jeśli zaś komuś zależało na dużej praktyczności i dodatkowych fotelach, to za cenę Fiata można było kupić 7-osobowego Opla Zafirę. Nic dziwnego zatem, że mało kto interesował się Multiplą. Fiat nie powinien starać się rewolucjonizować dopiero co powstałego segmentu, tylko iść po linii najmniejszego oporu – sprzedawać niedużego, 5-osobowego minivana o miłej dla oka stylistyce, a próby bycia innowacyjnym powinny zakończyć się na ewentualnym zaprezentowaniu później wersji przedłużonej, mającej 7 miejsc. Tak zrobiło Renault z drugą generacją Scenica oraz Citroen z drugą generacją kompaktowego Picasso. Bardzo często proste rozwiązania i prosty sposób myślenia są najlepsze i Fiat powinien o tym pamiętać, zwłaszcza, jeśli proponuje samochód w segmencie, w którym kierowcy mają do samochodów najczęściej czysto pragmatyczne podejście.