Lamborghini Diablo - historia włoskiego byka
Pewność siebie czasami może przysporzyć niemało kłopotu. Tak się stało w przypadku władczego Enzo Ferrari, który ignorował rady Ferruccio Lamborghiniego w kwestii konstruowania samochodów. Potentat branży maszyn rolniczych zawziął się w sobie i postanowił stworzyć lepszy samochód sportowy niż Ferrari. Tak, na początku lat sześćdziesiątych rozpoczęła się historia samochodowego oddziału firmy Lamborghini. Wkrótce świat został zszokowany – w 1964 r. zaprezentowano Lamborghini 350 GT z dwunastocylindrowym silnikiem pozwalającym na osiąganie 250 km/h. Później pojawiły się kolejne modele, w tym kultowa Miura, Countach oraz Diablo. Dziś zajmiemy się ostatnim wymienionym bykiem.
Diablo było konstruowane od połowy lat osiemdziesiątych jako następca futurystycznego Countacha. Pierwszy prototyp nadwozia zaprojektowany przez Marcello Gandiniego (designer karoserii m.in. Lamborghini Countach, Miura, Urraco, De Tomaso Pantera czy Bugatti EB110) nie został zaaprobowany przez włodarzy firmy. Projekt jednak nie umarł – twórca sprzedał go innemu włoskiemu przedsiębiorcy, który stworzył Cizetę Moroder – supersamochód z silnikiem V16.
Gandini nie porzucił jednak tworzenia nadwozia następcy Countacha. Również projekt Diablo wyszedł spod jego ręki i widać ogromne podobieństwo do poprzedniej wizji, która urzeczywistniła się po marką Cizeta. Nowy supersamochód Lamborghini w stosunku do niesamowicie futurystycznego i kontrowersyjnego Countacha był wręcz ugrzeczniony. Jego stosunkowo spokojna stylistyka okazała się jednak ponadczasowa. Nawet dziś, dwadzieścia lat po rynkowym debiucie Diablo wygląda wyśmienicie. Co jednak siedzi po maską premierowej wersji Diablo z 1990 roku?
Sercem samochodu jest dwunastocylindrowa jednostka o pojemności 5709 cm3, w której cylindry zostały usytuowane w układzie V pod kątem 60 stopni. Motor generuje 492 KM i 580 Nm momentu obrotowego przy 5200 obr./min. Moc przenoszona jest za pośrednictwem pięciostopniowej skrzyni biegów na koła tylnie. Diablo osiąga setkę w 4,09 sekundy, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się na wartości 328 km/h. Samochód w podstawowej wersji nie posiadał kontroli trakcji czy nawet ABS-u. Zabrakło także wspomagania kierownicy. W wersji pierwotnej jest to więc rasowy samochód sportowy, który od kierowcy wymaga maksimum skupienia, umiejętności i ostrożności. Komputer nie naprawi błędu człowieka, który może kosztować tylko bączka na zakręcie lub aż niebezpieczną kraksę. W tej pierwotnej wersji to Lamborghini było produkowane do 1993 r. Łączna liczba wytworzonych egzemplarzy wyniosła 873 sztuki. Zakończenie produkcji tego modelu nie było jednak końcem ery Diablo – to był dopiero początek.
Powodem zakończenia wytwarzania premierowego modelu było wprowadzenie unowocześnionej wersji VT, która posiadała już napęd na cztery koła, wspomaganie kierownicy oraz przestylizowaną deskę rozdzielczą. Od strony układu napędowego nie zaszły żadne zmiany, jednak samochód stracił nieco na osiągach gdyż przytył o 50 kg. Wprowadzenie napędu na cztery koła poprawiło jednak właściwości jezdne i bezpieczeństwo.
W latach 1994-1995 r. wyprodukowano 152 sztuki Diablo w wersji Special Edition. Był to pojazd przygotowany na jubileusz czterdziestolecia fabryki. Samochód został odchudzony przez pozbawienie wszelkich udogodnień takich jak klimatyzacja czy uchylane szyby. Wnętrze wykończono alcantarą. Samochód zyskał także trochę mocy – generował ok. 525 KM, a w edycji Jota nawet 595 KM. Diablo w tej wersji było przygotowano głównie pod zawody sportowe.
Od 1995 r. produkowano Diablo SV, które posiadało system ABS oraz mocniejszy silnik osiągający 530 KM. Przyspieszenie do setki zajmował zaledwie 3,85 s., jednak prędkość maksymalna zmalała do 320 km/h. Było to spowodowane zmianą charakterystyki skrzyni biegów, która zapewniała teraz lepsze przyspieszenia kosztem prędkości maksymalnej. Pod koniec roku do produkcji wszedł również pierwszy od wielu lat roadster przygotowany na bazie wersji VT. Prace nad tym pojazdem trwały niemal od początku produkcji Diablo, jednak pierwszy prototyp zaprezentowany w 1992 r. okazał się niewypałem. Brak przedniej szyby wymuszał podróżowanie w kasku. Produkcyjna wersja roadstera przednią szybę już posiadała. Dach (hardtop) można było ręcznie założyć w każdej chwili gdyż został umiejscowiony w tylnej części pojazdu. Samochód był napędzany standardowym 492 konnym silnikiem, z którego moc była przenoszona na cztery koła.
W 1998 r. wyprodukowano limitowaną wersję SV o nazwie Monterey Edition. Samochód posiadał silnik o mocy 550 KM. Z zewnątrz tę wersję można rozpoznać po wlotach na dachu oraz dużym znakiem SV z boku pojazdu.
Spory facelifting przeprowadzono rok później. Wszystkie modele (SV, VT, roadstery) przemodelowano pod względem wizualnym. Zrezygnowano z charakterystycznych wysuwanych świateł na rzecz wbudowanych lamp, a do modeli SV i VT montowano standardowe silniki o mocy 535 KM. Jedyną znaczącą różnicą pomiędzy różnymi wersjami był rodzaj napędu (SV – napęd na tył, VT – 4x4). W międzyczasie Lamborghini zostało przejęte przez Audi, a co za tym idzie wstrzyknięto nieco więcej pieniędzy, które posłużyły do przygotowania nowej wersji.
Lamborghini Diablo GT, bo właśnie o nim mowa, uzyskało nową jednostkę napędową. Był to sześciolitrowy motor V12 generujący zawrotne 575 KM i 630 Nm. Moc była przekazywana na koła tylne przez pięciobiegową skrzynię. Samochód osiągał setkę poniżej 4 s., a prędkość maksymalna wynosiła 338 km/h. Przeznaczeniem tego modelu były starty w wyścigach (GT posiadało jednak homologacje), a „drogowe" Diablo było nadal produkowane. Na przełomie wieków wiadome było, że Lamborghini potrzebuje następcy. Jeszcze przed przejęciem firmy przez Audi powstały projekty nowego supersamochodu nazwanego Canto. Po zmianie właściciela prototyp nie uzyskał uznania i rozpoczęto prace nad nowym modelem koncepcyjnym. By przedłużyć życie Diablo przeszczepiono sześciolitrową jednostkę z Diablo GT do VT. Tak właśnie powstało Diablo 6.0 VT o mocy 550 KM. Ostatnim tchnieniem Diablo było wprowadzenie na rynek modelu VT 6.0 Special Edition z przemodelowanym wnętrzem wyposażonym m.in. w wyświetlacz ciekłokrystaliczny, telefon oraz sprzęt audio Alpine. Później nadszedł czas na zmianę warty – miejscem Diablo zajął model Murciélago.
Przez całe dziesięciolecie Diablo jako jedyny produkowany model utrzymywało Lamborghini przy życiu. Pod koniec nie było jednak łatwo. Dziś firma się rozwija pod skrzydłami Audi, ale pamięć fanów marki o Diablo jest wciąż żywa. Nic jednak dziwnego – to po prostu świetny, agresywny supersamochód.