To już nie jest tan Sprinter co poprzedniej generacji. Niby ładny, wysoki.... Materiały znacząco gorsze, wykonanie i ergonomia wnetrza nie do przyjęcia, wygląda toto ładnie ale po bliższej znajomości trąci tandetą i kiczem. Pedały z plastików skrzypią trzeba non topoer psikac Den Brawenem w spraju, to pomaga na jakiś czas. Drzwiami od kabiny jak nie p...sz to się nie zamkną - dełu Matiz miał ten sam czad. Licznik nieczytelny, bez polotu nie wiadomo czy obrotomierz to licznik czy licznik to obroty. Czarmo biały. Ludzie przecież Merc miał najładniej wyskalowane liczniki i z trgo słynął was ist lus! Chinole założyli liczniki od kombajnu zbożowego....Wyświetlacz przeładowany, nieczytelny i wali tak po oczach że można oślepnąć. Brakuje temperatury i paliwa w normalnej formie tych nie ma lub nie widać. Kicha. Ale to co mnie zabiło - nie ma oświetlenia wnętrza po otwaciu drzwi i nie ma oświetlenia BUDY. Szwaby, przecież wieczorem nie można rozładować towaru do k...nędzy. Generalnie mam Transita i starego Sprintera 313 ale ten Merc 309 to jednorazowy skok w bok. Nigdy więcej nowego Sprinata w takim wydaniu. Kicha totalna. Opamiętajcie się, bo kupie następnego jakiegoś Reno czy inne dziadostwo. Do ro!!!! Jak chcecie wrócić na rynek.