Jestem posiadaczem nowiutkiego Range Rover Evoque i po 4 tysiącach kilometrów zaczęły mi bić przednie tarcze, serwis wymienił je stwierdzając, że były wadliwe. Po kolejnych 4 tysiącach km problem powraca, na nowych tarczach i serwis twierdzi, że to nie ich problem, ponieważ jest to cześć eksploatacyjna i nie interesuje ich fakt, że zrobiłem na nich tylko 4,000 km. Za wymianę dwóch tarcz żądają ode mnie kwoty rzędu 4 tysięcy złoty - auto ma niecałe 9 tysięcy przebiegu, około 4 miesiące od produkcji i już zaczynają się wady, których żadna gwarancja nie obejmuje... (totalny żart). Przy czym proponują ewentualne rozwiązanie tj. napisać do producenta auta. Oczywiście zrobiłem to i po ponad miesiącu oczekiwań dostałem taką samą odpowiedź jak z serwisu. W dodatku zaproponowano mi wymianę na sportowe tarcze , żeby problem się nie pojawiał w przyszłości. (Pragnę jedynie dodać, że mam silnik 2.0l - 200km, który raczej nie należy do sportowych jednostek). Oczywiście wymiana w 100% na mój koszt, który jak sami się możecie domyśleć, nie jest mały... Oczywiście jest to główny powód dla którego odradzam zakupu tego samochodu i korzystania z serwisu Land Rover'a. Po zakupie auta dla tej marki liczą się tylko pieniądze, dlatego właśnie następny zakup auta wykonałem gdzie indziej, jestem zadowolony obsługą i śmiało mogę stwierdzić, że dla zaoszczędzenia kwoty kilkuset £ marka "Land Rover" utraciła klienta. Oczywiście co za tym idzie, każdy inny zakup w przyszłości wykonam w innym salonie i na pewno nie spod szyldu Brytyjskiego producenta. Polecam producentów aut gdzie takie historie nie mają miejsca i wada znaczy wada, a nie "kombinowanie". Zastanówcie się, czy chcecie kupić nowe auto, żeby mieć problemy rzędu 10 letniego auta, zanim udacie się obejrzeć te jakże piękne i kuszące auto :) * Posiadacz "new Range Rover Evoque 2.0L" któremu wstyd zaprosić kogoś do samochodu, w którym bicie tarcz jest porównywalne z autem rzędu 91r.

Auto jak ktoś już napisał kupione oczami, jeździ sie nie najgorzej, byłem naprawdę zadowolony przez pierwsze 10 tyś, przez usterkę tarcz hamulcowych, układu hamowania, stracą dużo klientów, nie było by mnie tu dziś gdyby nie, wadliwe tarcze i oszukiwanie klienta, jest mnóstwo przyczyn skrzywienia tarcz, ale w land rover jest tylko jedna, winny klient, chcesz mieć komfort i bezpieczeństwo podczas hamowania, plac 9 tyś PLN co 10 tyś km. Wydane 250 tyś PLN , naprawdę nie wierzyłem ze tak będzie.

Zdecydowanie omijajcie to auto z daleka, układ hamulcowy - dramat, zużywa się w 10000 km!!, zawieszenie głośne - pojawiły się luzy. Gwarant (serwis) twierdzi ze to kwestie eksploatacyjne :) więc kupiłem i to mój problem :) Nie będę już wspominał o całej reszcie problemów - klamki, elektronika, spasowanie elementów, trzeszczenie we wnętrzu never ever!!