Kupiłem to auto ze względu na ,,ocynk,, i opinie użytkowników.Niestety miałem pecha bo do 3tyś w zakupie dołożyłem w ciągu 2 lat 4 tyś! Tak zwane kosztowne pierdoły np.(zespolony przełącznik kierunków-800 zł, kostka stacyjki 350,koło zębate wału 320 zł-w Golfie 35 zł !) wykończyły mnie nerwowo.Mimo to lubię ten samochód ze względu na świetne prowadzenie i dobre przyspieszenia. Przez 2 lata przejechałem nim 40tyś km a kilka dni temu rozsypał mi się silnik (zerwany klin na kole wału korbowego). Naprawa kolejne 2tyś zł.

Niedawno sprzedałem swoją Lancie "Y". Chyba sobie tego nie wybacze. Nie wiem co mi do głowy strzeliło. W aucie było wszystko - skóra, 4 poduszki, klima, abs, pełna elektryka. Silnik, pomimo że nie V6, pozwalał na cuda za kierownicą! Nie jednemu mina rzedła na światłach. Jak sobie przypomnę niektórych frustratów, którzy szans nie mieli to mi się śmiać chce. V-max. (200km/h) to dla Lancii pikuś. Autkiem jeździ się po prostu świetnie! Uśmiech sam się rysuje na twarzy - panowie wiecie o co chodzi. Spalanie - mistrzostwo świata! Na trasie paliła 5,5 litra, w mieście przy NIEekonomicznej jeździe 7,5 litra. Przez 7 lat eksploatowania nie musiałem czegokolwiek robić z autem - nic! Oprócz przeglądów etc. Nie wiem czy jeszcze kiedyś będę miał okazję kupić taką Lancie, ale jak tylko będzie taka okazja to nie będę się zastanawiał nawet minuty. Naprawdę warto. To auto zaskoczyło mnie na maxa pozytywnie. Teraz spać nie mogę po nocach, że ją sprzedałem.

Kocham to auto. Nigdy go nie sprzedam, zawsze zostanie z nami. Super przyspieszenie okolo 10 s, jasna skora i klimatyzacja to w tamtych czasach synonim najwyzszej klasy. Tu jest wszystko, chociaz to takie male auto. Lubie sie wyrozniac a Lancia zapewnia mi to w 100%. Ma swoje wady, ale nie psuje sie, wystarczy sprawdzac dwa razy w miesiacu olej( potrafi spalic go okolo 0,5 litra na 1000km-ale tak jest prawie od nowosci i ponoc to normalne) i pilnowac terminow przegladow a autko naprawde nigdy nie zawiedzie. Moj egzemplarz byl 3 razy z rzedu w Chorwacji, nie jeden raz w gorach i nad polskim morzem zawsze moglem liczyc na to, ze dowiezie mnie bez zadnych niespodzianek na miejsce:)