Zasięg topnieje jak lód. Cała prawda o elektrykach zimą
Samochody elektryczne mają wiele zalet – są bardzo ciche, tanie w eksploatacji i przede wszystkim bezemisyjne. Choć jednak potrafią już przejechać bardzo długie dystanse bez ładowania, to zasięg w porównaniu do czasu ładowania nadal bywa problemem. Szczególnie jeśli odniesiemy to do samochodów spalinowych, które – nawet jeśli mają zasięg 400-500 km – to uzupełnią go w 5 minut na stacji.
W przypadku samochodów elektrycznych ładowanie nie jest takie proste. Poprzedni samochód może nie ładować się tak szybko, a wszystkie stanowiska mogą być zajęte. Zasięg w samochodzie elektrycznym jest więc bardzo ważny. Problem jednak w tym, że zimą... bywa z nim różnie.
Zabraliśmy cztery samochody elektryczne o deklarowanym zasięgu ponad 500 km na – wydawałoby się – niezbyt wymagającą trasę z Warszawy do Krakowa. Skoda Enyaq RS, Kia EV6, Ford Mustang Mach-E i Nissan Ariya w podobnych konfiguracjach napędowych miały do pokonania 300 km w śniegu, deszczu i przy temperaturach w okolicy 0 stopni Celsjusza.
Czy 300 km stanowiło wyzwanie? Jeśli tak, to czy któryś samochód nie dojechał? Sprawdzili to dla was Szymon Jasina, Marcin Łobodziński, Mateusz Żuchowicz i Mateusz Raczyński.