Ford Explorer - myślałem, że będzie moim autem roku
Miał być sensacją roku, a okazał się rozczarowaniem. Choć ogólnie jest dobry i ma sporo zalet, to nie brakuje mu też wielu drobnych niedociągnięć, które mogą denerwować w aucie za ponad 370 tys. zł. Niestety, kosztuje tak dużo, że trafia na półkę cenową, gdzie znajdują się najmocniejsi konkurenci segmentu premium - Audi Q7, BMW X5, Mercedes GLE czy Volvo XC90. A przecież to wciąż tylko ford.
457-konna, amerykańska, 7-miejscowa hybryda plug-in jest bardzo dynamiczna i potrafi być niesłychanie oszczędna. Jak przystało na forda, ma świetnie pracujące zawieszenie i szokująco sprawny układ przeniesienia napędu, w którym przednia oś dołącza się nawet szybciej, niż jest to potrzebne. Terenowy? Bynajmniej. Za to bardzo sprawnie jeżdżący po twardym. Wyjątkowo przestronny i praktyczny. Ma gigantyczny bagażnik, w którym bez rozkładania drugiego rzędu siedzeń zmieści się szafka. Przy korzystaniu z Explorera na co dzień bez dłuższych wyjazdów, jak przystało na plug-ina, czyli ładując go zawsze w domu z gniazdka, można bez problemu osiągnąć wyniki spalania na poziomie 3-4 l/100 km.
Niestety, Ford Explorer jest w wielu obszarach niedopracowany, co pogarsza ostateczny odbiór samochodu. Gdyby kosztował o 100 tys. zł mniej… Zresztą, sami się przekonajcie.