Witam. Może komuś się przyda jeszcze moja opinia. Czy kupiłbym Xantię po raz drugi? Zdecydowanie tak. Auto jest naprawde wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, tylko zanim zdecydujesz się na kupno, musisz znaleźć kogoś, kto choć trochę się zna na zawieszeniu. Wbrew pozorom nie jest skomplikowane w cale w naprawie, przynajmniej podstawowa wersja bez hydractivu, ale niestety, większość ludzi, którzy uważają się za mechaników, powie, że tego nie zrobią. Bo to nie są mechanicy. Jeśli chcesz kupić Xantię w przedziale cenowym 1000-3000zł to odpuść sobie, bo Ty zapewne wystawisz opinie na czerwono :) Na prawdę lepiej dołożyć te +/- 2 tysiące i kupić w miarę zadbany egzemplarz. Auto jest dobrze wykonane, na zewnątrz jak i w środku. Lepiej niż jego następca C5.

Nie spodziewałem się - tak to chyba najlepsze określenie. Kupiłem te autko na chwile i ta chwila się trochę przedłużyła. Przejechałem księżniczką 10 tys kilometrów i zakochałem się w Citronie:) Musiałem sprzedać, bo żyjemy w dziwnym kraju i do tego, żeby mieć firmę i fiskus Cie nie wyrolował podwójnie musisz mieć ciężarówkę (nawet jeśli jest Ci ona w firmie potrzeba jak dziura w płocie to inaczej Vatu nie odliczysz a tak to przepłacasz) Ale wracajmy do Xanti - moja była ruiną jak ją kupiłem - zawory grały, więc z benzyny to prawie był diesel:) Ale co tam zawory - przyjemność prowadzenia takiego auta jest nie do porównania - mam Octavie (1999, 1.9) - przepraszam ale to trzepak. Nigdy do tej pory nie jeździłem tak wygodnym autem - pytanie co ważniejsze praktycyzm czy wygoda - nie odpowiem bez żadnych zastrzeżeń - moja Xantia to był 1995 rok - z walącymi zaworami. Innych usterek na ten rok nie było ani mniej ani więcej niż w każdym innym złomie z tej okolicy roczników. Ale przyjemność prowadzenia, jazdy - tego nie da się zapomnieć...

Nie spodziewałem się - tak to chyba najlepsze określenie. Kupiłem te autko na chwile i ta chwila się trochę przedłużyła. Przejechałem księżniczką 10 tys kilometrów i zakochałem się w Citronie:) Musiałem sprzedać, bo żyjemy w dziwnym kraju i do tego, żeby mieć firmę i fiskus Cie nie wyrolował podwójnie musisz mieć ciężarówkę (nawet jeśli jest Ci ona w firmie potrzeba jak dziura w płocie to inaczej Vatu nie odliczysz a tak to przepłacasz) Ale wracajmy do Xanti - moja była ruiną jak ją kupiłem - zawory grały, więc z benzyny to prawie był diesel:) Ale co tam zawory - przyjemność prowadzenia takiego auta jest nie do porównania - mam Octavie (1999, 1.9) - przepraszam ale to trzepak. Nigdy do tej pory nie jeździłem tak wygodnym autem - pytanie co ważniejsze praktycyzm czy wygoda - nie odpowiem bez żadnych zastrzeżeń - moja Xantia to był 1995 rok - z walącymi zaworami. Innych usterek na ten rok nie było ani mniej ani więcej niż w każdym innym złomie z tej okolicy roczników. Ale przyjemność prowadzenia, jazdy - tego nie da się zapomnieć...