Nowe A4 - hit Audi po liftingu
Posiadanie małej limuzyny z półki Premium to naprawdę dobra rzecz. Takie auto budzi respekt na drodze, bo ma pożądany emblemat. Ponadto do zaparkowania nie potrzebuje zatoki wielkości tankowca, ponieważ jest skrojone na europejskie drogi. Jakby tego było mało - dobrze wygląda zarówno na parkingu pod firmą jak i podczas grilla u znajomych. A jego właściciel i tak będzie miał klasę nawet wtedy, gdy kumple będą go zeskrobywać pijanego z trawnika po wspomnianym grillu. Tylko dlaczego ktoś, kogo stać na takie auto miałby kupić Audi A4?
Obecne hasło tego niemieckiego koncernu brzmi: „Przewaga dzięki technice”. Trzeba przyznać, że coś w tym faktycznie jest. Prekursorem modelu A4 było Audi 80, które ujrzało światło dzienne w czasach, które teraz dla coraz większej ilości osób wydają się być epoką lodowcową – w latach 70’ ubiegłego wieku. Każda generacja tego samochodu wnosiła coś nowego. W B1 producent wprowadził przedni napęd. B2 zostało wzbogacone pod koniec produkcji w quattro, dzięki któremu moment obrotowy był przekazywany na wszystkie koła. W B3/B4 pojawiło się w pełni ocynkowane nadwozie i wyjątkowo niski współczynnik oporu powietrza Cx=0,29. Z kolei B5 z 1994 roku było pierwszym Audi, które nosiło na klapie bagażnika oznaczenie A4. To właśnie w tym modelu pojawił się słynny i nieśmiertelny diesel 1.9TDI. Każda następna generacja wchodziła na rynek z kolejnymi nowinkami technologicznymi – ESP, systemy wspierające kierowcę, silniki z pompowtryskiwaczami… było tego coraz więcej. Ostatnie A4 z 2008 roku jednak trochę się już zestarzało, dlatego producent postanowił je odświeżyć. W takim razie co się w nim zmieniło?
Szczypta świeżości
Dział marketingu w każdym koncernie chciałby podtrzymać fakt, że drobne zmiany uczyniły z samochodu nowy model. A4 zostało oczywiście tylko trochę poprawione i trzeba przyznać, że mimo wszystko na dobre mu to wyszło. Z przodu uwagę przykuwają nowe reflektory. Teraz mają finezyjny kształt świateł do jazdy dziennej, który udało się uzyskać dzięki połączeniu diod LED i światłowodów. W sumie tak bardzo rzucają się w oczy, że zmieniony kształt atrapy chłodnicy i nowy zderzak gubią się na ich tle jak dziecko w lunaparku. Podobnie sprawa wygląda z tylną częścią nadwozia – mniej wprawne oko zauważy nowe lampy, a fanatycy dostrzegą dyfuzor na zderzaku. Bez wątpienia samochód wydoroślał, dalej ma świetne proporcje i dalej nie będzie podobał się osobom, które na co dzień chodzą w marynarkach ze złotymi cekinami. To klasyczna propozycja dla konserwatystów. A patrząc na statystyki jest ich sporo.
Prawie żaden model Audi nie jest krzykliwy, a mimo tego zeszły rok był rekordowy dla koncernu pod względem sprzedaży. Producent zamknął ten okres z 1,3 mln zarejestrowanych aut, a to oznacza, że wiele osób naprawdę ma słabość do emblematu czterech pierścieni. W tym osiągnięciu spory wkład ma właśnie model A4 w wersji sedan i avant, bo aż 28%. Przez to jest najchętniej kupowanym autem marki. Tendencja ma się utrzymać, ponieważ możliwości konfiguracji tego samochodu jest więcej niż zwolenników dokarmiania kaczek w zimie.
Auto można kupić aż w pięciu wariantach – 4-drzwiowy sedan, kombi o nazwie avant, uterenowiony allroad quattro, a także sportowe S i RS, które w porywach potrafią pozbawić życia osoby o słabym sercu. Można też wybierać spośród kilku linii wyposażenia, z których najbardziej charakterystyczna jest usportowiona S-line z ciekawszymi zderzakami, progami i alufelgami oraz obniżonym i utwardzonym zawieszeniem. Jak na nasze drogi nawet trochę zbyt twardym. Lifting przyniósł również zmodyfikowane jednostki napędowe. Teraz nie dość, że są mocniejsze, to jeszcze spalają mniej paliwa. Silniki benzynowe mają od 1.8l pojemności do 3.0l w wersji S, a diesle – 2.0l lub 3.0l. Na uwagę zasługuje szczególnie podstawowa jednostka benzynowa 1.8 TFSI. Otrzymała od producenta drugą młodość, bo została gruntownie przekonstruowana – ma pośredni i bezpośredni wtrysk paliwa, doładowanie oraz zmienny skok zaworów. Efekt? 170KM zamiast 160 i aż o 18% niższe zużycie paliwa niż wcześniej. Przynajmniej według Audi. A jak wygląda sprawa wnętrza?
Przepych - do tego każdy ma słabość
Tu zmiany nie są duże, ale za to zauważalne. Dla wszystkich tych, którzy bluzgali podczas obsługi systemu multimedialnego MMI mam dobrą wiadomość – został uproszczony i ma mniej przycisków do obsługi. To jednak nie znaczy, że w każdym przypadku obejdzie się bez książki z instrukcją lub nastolatka, który jest fanem Play Station. W kabinie pojawiła się odświeżona kolorystyka, kierownica z wyższych modeli, ładniejsza dźwignia zmiany biegów i przyciski przyozdobione chromem, dzięki czemu przepaść między Audi a Volkswagenem stała się jeszcze bardziej zauważalna. Estetom spodoba się coś jeszcze – drewno dębowe. Jest matowe i ładne, a ponadto przypomina wykończenie jachtów, dlatego na upartego wakacje można spędzić we wnętrzu własnego auta. Tylko jak ono właściwie jeździ?
Na początek nasuwa się kilka dygresji. Do drużyny Audi dopchał się ekolog, dlatego lepiej się nie dziwić, gdy na skrzyżowaniu auto… zgaśnie. Teraz każda wersja ma w standardzie system Start&Stop. Dosłownie każda – nawet te z automatycznymi skrzyniami biegów. Ponadto zupełnie nowe jest też wspomaganie układu kierowniczego – system elektrohydrauliczny został zastąpiony elektromechanicznym. Dzięki temu wspomaganie działa tylko wtedy, gdy kierowca porusza kołem kierownicy. Ma to też przyjemne skutki – samochód jest dzięki temu oszczędniejszy, a drzewa więdną wolniej, bo do atmosfery dostaje się mniej zanieczyszczeń. Sama jazda tym samochodem to już czysta przyjemność.
Auto jest po to, by nim jeździć. I to jak!
Początkowo udało mi się zdobyć 170-konnego diesla 2.0 TDI. Prócz tego, że mimo wszystko słychać, że to motor wysokoprężny, to trudno do czegokolwiek się przyczepić. Zresztą w A4 żadne dźwięki nie drażnią. Auto jest tak dobrze wygłuszone, że na noc można w nim zamykać noworodki, żeby odpocząć od ich płaczu. Ma to jednak jedną wadę – w limuzynie Audi w ogóle nie czuć prędkości i można się zdziwić, gdy pewnego dnia ze skrzynki na listy wyciągnie się jedno z najdroższych fotografii swojego życia. Diesel ma teraz świetną kulturę pracy, do około 120-130km/h zachowuje bardzo dobrą dynamikę oraz elastyczność, a wersja z napędem na jedną oś może zostać połączona z bezstopniowym automatem Multitronic. Czy jest sens kupować tą przekładnię? Mam nadzieję, że nie będzie tak awaryjna jak w poprzednich generacjach A4 i muszę przyznać, że działa bardzo przyjemnie. Potrafi przejść w tryb sekwencyjny i symulować 8 przełożeń, a sama jej praca jest wręcz aksamitna. Zaskakuje za to fakt, że przy prędkościach przekraczających 160km/h silnik zupełnie traci wigor. Jest jednak na to lekarstwo i to dostępne w porównywalnej cenie – nazywa się 2.0 TFSI.
Ten benzynowy motor osiąga 211KM i utrzymuje spory moment obrotowy o wartości 350Nm w przedziale 1500-4200 obr./min. Efekt? Pasażerowie zobaczą gwiazdy przed oczami za każdym razem, gdy wciśnie się pedał gazu w podłogę. Nawet wtedy, kiedy 2-litrowy diesel daje za wygraną. Napęd na wszystkie koła quattro tylko pomaga ujarzmić auto, bo na zakrętach można wtedy czynić cuda. Podczas prezentacji przedstawiciele marki opowiadali o inteligentnym rozdzielaniu mocy na koła, o konstrukcji dyferencjałów i jakiś podejrzanych silniczkach elektrycznych, które sterują tą całą technologią. Ogólnie niewiele można było z tego zrozumieć, ale muszę przyznać jedno – to działa. I mam nadzieję, że będzie działało także po 10 latach eksploatacji. W wersjach quattro zamiast bezstopniowej przekładni Multitronic jest stosowana dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna S-Tronic. Fakt, biegi zmienia niewiarygodnie szybko, ale pracuje mniej płynnie od Multitronica i szczególnie na niskich przełożeniach potrafi się… pogubić. Choć niewykluczone, że to tylko przypadłość testowego egzemplarza. Drobne niedociągnięcia mimo wszystko wynagradza zaawansowana technika.
Czy technologia nie jest zgubna?
Nie zdziwię się, gdy kierowca już niedługo nie będzie w ogóle potrzebny. W odświeżonym A4 można teraz spotkać praktycznie wszystkie systemy znane z wyższych modeli. Aktywny tempomat utrzymuje odległość od poprzedzającego samochodu, a pozostałe czujniki potrafią kontrolować zmęczenie kierowcy, zahamować automatycznie auto przed przeszkodą, parkować i wiele innych. Ponadto Audi Connect jest w stanie generować sieć WiFi w samochodzie, łączyć się z GoogleMaps i sprawdzać pogodę. Producent nie zapomniał również o przyjemności z jazdy. Audi Drive Select umożliwia zmianę trybu pracy wspomagania układu kierowniczego, amortyzatorów, pedału gazu czy automatycznej skrzyni biegów. Mało tego – można też zlecić to autu, by te automatycznie dopasowywało się do stylu prowadzenia kierowcy. Szczególnie ciekawe są dwa tryby. Efficiency jest nowością i dba o ekonomikę jazdy, a Sport wyciska z samochodu wszystkie możliwości i zmienia biegi z międzygazem. Uśmiech na twarzy pojawia się sam.
Ile trzeba zapłacić za auto, które do parkowania nie potrzebuje zatoki wielkości tankowca i wygląda dobrze zarówno na parkingu pod biurowcem jak i na grillu u znajomych? Minimum 126 900zł. Albo poszukać inne, które spełnia te kryteria. Problem tylko w tym, że te inne może nie być równie dobre. A o tym, że A4 mimo wszystko jest niezłym samochodem nie świadczy nowoczesna konstrukcja, wyszukane systemy wspomagające kierowcę czy wydajne silniki. Za nim przemawiają miliony ludzi, którzy do tej pory go kupili.