Focus - perełka od Forda
Ford Focus jest jednym z najważniejszych modeli w ofercie producenta. Niegdyś rewolucyjny samochód, dziś można kupić z drugiej ręki w cenie kilku odremontowanych szafek z epoki renesansu. Historia lubi się powtarzać, dlatego zarówno teraz, jak i w 1998 roku klienci chętnie po niego sięgają.
Na początek trochę historii. Ford od dawna okupował segment C dzięki Escortowi. Model jeździł w rajdach, woził dzieci z żoną i od czasu do czasu się psuł. Wszyscy i tak go lubili, bo konstrukcja była prosta, części i zamienników było więcej niż skorpionów na pustyni i ostatecznie stał się udanym przykładem samochodu rodzinnego. Niestety w drugiej połowie lat 90’ każdy mógł się zorientować, że z tym samochodem jest już coś nie tak. Konstrukcja się zestarzała, a silniki przerażały brakiem techniki, dlatego nadszedł czas zmian. Na dobry początek wprowadzono nowy, kompaktowy model w miejsce Escorta – Focus. Prawda była taka, że Escort był udanym autem i trzeba było zrobić coś, co będzie od niego lepsze. Ford wpadł na bardzo ryzykowny pomysł – stworzył nowy styl nadwozia „New Edge Design" i zainwestował w technologię. Na początek pojawiły się trzy modele. Cougar – kompletna klapa. Ka – mogło być lepiej. Focus – totalny sukces! No właśnie, ale dlaczego?
O powodzeniu jakiegoś przedsięwzięcia nigdy nie decyduje jedna cecha. W lotto 6 piłeczek daje milion, Albert Einstein ponoć słuchał rad swojej żony podczas prowadzenia doświadczeń, a dwóch ochroniarzy wygląda groźniej niż jeden. Nawet ksiądz na mszy czuje się szczęśliwszy mając u boku gromadkę ministrantów. Z Focusem było bardzo podobnie. Jego wygląd stanowił jedynie kartę przetargową, która odwracała uwagę od konkurencji. Niestety mógł też odwrócić uwagę starszych klientów od siebie samego. Niby nic strasznego, bo przecież to jest auto dla młodych, ale mnóstwo emerytów ma konta bankowe, które chętnie opróżniają na znak zakończonej harówki dla państwa – kupują nowy samochód, najczęściej segmentu B lub C. Ludzie mają wyobraźnię i każdy emeryt wiedział, że siedząc w Focusie w stylu Star Treck’a wyglądałby jak Mistrz Yoda z Gwiezdnych Wojen za kierownicą Porsche Carrera Cabrio. I co z tego! Nawet oni go kupowali! Jednak sama stylistyka to nie wszystko. Podczas gdy właściciele Opli Astr i Volkswagenów Golfów cieszyli się, że fajnie się nimi jeździ, to ci z Focusa się z nich śmiali. Ford po raz pierwszy zastosował w tej klasie samochodów tylne zawieszenie wielowahaczowe. Nie dość, że auto dość sprężyście resorowało, to jeszcze „przymykało oko" na błędy podczas szybkiego pokonywania zakrętów. Do całości doszedł jeszcze niezły układ kierowniczy i mnóstwo wersji nadwoziowych – od hatchbacków 3 i 5 drzwiowych po sedana, a kończąc na kombi. Dzięki temu Focus był w stanie zaspokoić nawet ludzi, którzy poznają rodzaj kawioru zaraz po skosztowaniu kilku ziaren ikry.
Jak przystało na każdy szanujący się samochód kompaktowy, nad wyborem silnika można było spędzić kilka nocy, bo oferta była spora. Fani motorów Diesla mieli do dyspozycji jednostki TDCi i TDDI o pojemności 1.8 litra. Moc? Od 90 KM do 115 KM. W rzeczywistości spełniały minimum potrzebne do jazdy, ale ucieszą się z nich szczególnie oszczędni. Ci, którzy podczas podróży samochodem lubią bać się o własne życie, będą musieli przejrzeć silniki benzynowe. Najmniejszy motor miał 1.4l pojemności i 75 KM. Przesada, bo samochód jest zbyt ciężki. Mocniejsze jednostki benzynowe 1.6l, 1.8l i 2.0l dysponowały mocami odpowiednio 100 KM, 115KM i 131KM. Focus kojarzy się bardziej z rodzinnym samochodem niż wciskającym w fotel rollercoasterem, ale w ofercie można było znaleźć pikantne silniki 2.0l o mocy ponad 170KM. W wersji RS – 215KM. Co prawda łatwiej trafić na milionowy spadek po pradziadku ukryty pod wanną niż na wersję ST lub RS na rynku wtórnym, ale szukać warto. W takich samochodach miny innych kierowców podczas wyprzedzania są bezcenne.
Po zajęciu miejsca w kabinie w oczy rzuca się duża, pudełkowata konsola centralna. Jest ciemna, tandetna, twarda i miejscami pomalowana na szaro. Wnętrza szałowych samochodów często wyglądają tak, jakby projektowała je osoba, która pokłóciła się z designerem nadwozia podczas porannej kawy. Tu na szczęście tak nie jest, bo pomimo kiepskich materiałów całość jest po prostu udana i ładna. Przyciski są ogromne, a wskaźniki czytelne. Jest jeszcze mały szczegół, o którym obecnie zapomina wiele firm – nie trzeba dzwonić po specjalistów z NASA, żeby przestawić zegarek. Są normalne przyciski, które obsłuży każdy. Zalet wnętrza wbrew pozorom jest znacznie więcej. W bocznej części przednich oparć znalazła się mała kieszonka do której zmieści się telefon lub buteleczka piersiówki, a popielniczka z tylnej części wnętrza da się wyciągnąć. Poco? Dzięki temu powstaje miejsce na kubek. Do tego dochodzi wystarczająca ilość miejsca z przodu i z tyłu (choć z tyłu zawsze może być lepiej), a praktyczne haczyki w bagażniku wersji kombi mają szansę zapanować nad kataklizmem rozsypanego jedzenia po powrocie z zakupów. Choć z drugiej strony ostatnio sporo marketów każe sobie płać za „jednorazówki" i haczyki mają szansę zmienić swoje przeznaczenie. Czy to wszystko oznacza, że wnętrze jest bliskie ideałowi? Niekoniecznie. Miejsca wystarcza, ale przednie fotele mogłyby być wygodniejsze, szczególnie siedzisko powinno być dłuższe. Do tego ich wysokość regulowana jest za pomocą bardzo niewygodnej korbki. Ergonomia jest dobra ale dziwią niektóre egzotyczne pomysły. Inna sprawa, że po ich ogarnięciu okazują się trafione. Próżno szukać przycisku otwierania klapy bagażnika i maski silnika w okolicach fotela. Ten pierwszy jest nad lewą kratką wentylacji, a wajcha otwierająca maskę całkiem zniknęła. Do silnika można się dostać za pomocą zamka pod przednim emblematem. Chyba najgorsza jest półka pod kierownicą. O ile to jest półka, bo innego zastosowania nie znalazłem. Jest szeroka, ale za płytka - przy pierwszej próbie ominięcia pianego rowerzysty na drodze przedmioty mogą dostać się pod pedały i ostatnim widokiem kierowcy za życia będzie dąb przy drodze. Warto poruszyć jeszcze temat usterek. Ktoś mądry wymyślił kilka przysłów na temat usterkowości Fordów, które żal przytaczać. Focus nie jest nadmiernie awaryjny! Najwięcej problemów fundują diesle. Są wrażliwe na jakość naszych paliw i mogą mieć problemy z wtryskiwaczami. Normą są awarie koła dwumasowego – jednej z najbardziej złośliwych i nieprzemyślanych konstrukcji od czasów wynalezienia fotoradaru. Żywot takiej części u większości marek zawsze kończy się krzykiem właściciela, bólem w okolicy klatki piersiowej i sporym wydatkiem. Trzecim słabym punktem jest sterownik pompy wtryskowej. W pozostałych wersjach mogą pojawić się problemy z korozją, elektryką i elementami zawieszenia.
Ford stworzył model, który stał się jego chlubą. Niegdyś innowacyjne auto kompaktowe dziś można kupić za 20 000zł. Może i sylwetka się już opatrzyła, ale ogrom wersji nadwoziowych i spory rozrzut mocy silników sprawiają, że oferta jest kusząca. Focus godnie zastąpił Escorta i spowodował, że o tym drugim już się prawie nie mówi. Co najważniejsze – pomimo konstrukcji liczącej już ponad 11 lat nadal potrafi urzec.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00