Toyota iQ - maleńka, ale jakże potężna
Ponoć inteligencja jest kluczem do życiowego sukcesu. Ja osobiście obstawał bym raczej przy odwadze, bo w moim odczuciu to właśnie ona w stopniu największym determinuje życiowe wybory, a co za tym idzie, sukcesy i porażki. Człowiek inteligentny, zanim postawi kolejny krok, trzydzieści trzy razy przemyśli konsekwencje tego posunięcia. Natomiast osoba odważna zwykle najpierw stawia stopę o jeden krok dalej, a następnie obserwuje konsekwencje tego działania. Kto ma łatwiej w życiu?
Toyota przymierzając się do ataku na segment minisamochodów każdy aspekt swojego posunięcia przemyślała chyba przynajmniej trzysta trzydzieści trzy razy. Dlaczego? Ano dlatego, że wprowadzając swój minisamochód, czyli elokwentnie brzmiącą Toyotę iQ, na rynek wprowadziła produkt niemal perfekcyjny. A to, jak pokazuje brutalna rzeczywistość, musi słono kosztować. I tutaj niestety okazało, się, że ten krok, mimo, że przemyślany na wiele sposobów, okazał się stąpnięciem na minę.
iQ nie sprzedaje się najlepiej. Nie trzeba specjalnie wgłębiać się w statystyki sprzedaży, by zauważyć, że malutkich Toyot na ulicach prawie nie ma. Cena (minimum 55 tys. PLN za wersję LUNA) okazuje się zdecydowanie za wysoka, jak za samochód, który mierzy niespełna 3 m. Co więcej, samochód, który po bliższym poznaniu wcale nie okazuje się ideałem. Tak tak – iQ, podobnie jak i zdecydowanie tańsi rywale (Ka, 500-tka), ma wady. Przy tym wszystkim kosztuje zdecydowanie za dużo. Jednak skąd taka wygórowana cena?
Otóż auto produkowane jest w Japonii, a co za tym idzie, narażone jest na niekorzystny kurs wymiany walut (Jen na Euro, Euro na PLN). Dodatkowo, iQ obłożone jest cłem, co podnosi cenę o kolejne kilka procent. Dokładając do tego bardzo bogate wyposażenie (9 poduszek powietrznych, klimatyzacja, systemy kontroli trakcji, ABS, i wiele innych) oraz nadspodziewanie wysoki stopień zaawansowania technologicznego, okazuje się, że iQ jest autem godnym uwagi, bo bardzo dopracowanym, ale na realia rynkowe… chyba nazbyt dopracowanym.
Bez wątpienia na cenę małej Toyoty wpływ miały nakład pracy i badań, jakie przeprowadzono, by osiągnąć zamierzony cel. Otóż Toyota iQ to jedno z najmniejszych aut na rynku – mierzy zaledwie 2 985 mm długości, 1 680 mm szerokości i 1 500 mm wysokości. Dzięki zastosowaniu wyjątkowo lekkich materiałów mała Toyota waży zaledwie 845 kg (w zależności od wyposażenia). Na tak niewielkiej przestrzeni udało się wygospodarować bardzo komfortowe warunki podróży dla dwojga (na upartego nawet dla trojga) pasażerów. Toyota chwali się, że iQ to najmniejsze na świecie auto czteromiejscowe, jednak tak naprawdę czwarty pasażer spoczywający na siedzisku za kierowcą musi być albo karłem, albo też niewielkich rozmiarów dzieckiem. Dorosłemu najzwyczajniej w świecie będzie tam brakowało miejsca na nogi. Natomiast za sprawą asymetrycznie ukształtowanego kokpitu (płytszy po stronie pasażera) udało się przesunąć fotel pasażera nieco do przodu nie tracąc przy tym nic na komforcie, a dzięki temu wygospodarowując nieco więcej przestrzeni dla pasażera na tylnej kanapie. Rozwiązanie na miarę auta określanego mianem iQ.
„Always optimising” – ciągłe udoskonalanie – motto towarzyszące Toyocie przy projektowaniu iQ widoczne jest niemal w każdym aspekcie projektu auta: rewolucyjne umiejscowienie układu napędowego pozwalające wyraźnie zmniejszyć promień skrętu (3.9 m), cienkie oparcia doskonale wyprofilowanych foteli przednich pozostawiające więcej miejsca dla pasażerów siedzących z tyłu, hamulce tarczowe z przodu i z tyłu zatrzymujące małą i lekką Toyotę na krótkim dystansie, poduszka powietrzna przed tylną szybą chroniąca podczas uderzenia w tył pojazdu, doskonałe wyniki testów zderzeniowych Euro – NCAP (pięć gwiazdek w oparciu o nowe wytyczne przeprowadzania testów), inteligentne rozwiązania w skrzyniach biegów pozwalające obniżyć emisję CO2 ze standardowego poziomu 106 g/km do 98 g/km (-8%) i wiele, wiele innych.
iQ, jak widać, to auto wysoce zaawansowane i wyszukane technologicznie nie tylko z nazwy. Toyota iQ to tak naprawdę demonstracja możliwości japońskiego koncernu, które jak pokazują rozwiązania zastosowane w najmniejszym dziecku koncernu, są praktycznie nieograniczone. Niestety, iQ to także samochód absolutnie niedostosowany do rynkowych realiów (na pewno polskich realiów), w których za maleńkie miejskie autko o niemal zerowej przestrzeni bagażowej (luka o powierzchni 32 l za oparciem siedzeń) napędzane trzycylindrowym silniczkiem benzynowym o pojemności 1.0 l trzeba zapłacić niemal tyle, co za przyzwoicie wyposażone auto kompaktowe oferujące podobny poziom bezpieczeństwa i wyposażenia. Kompakt może nie aż tak zaawansowany technologicznie i może nie aż tak finezyjny w formie, ale z pewnością w codziennym użytkowaniu zdecydowania bardziej praktyczny.
Niestety, w przypadku iQ motto Toyoty – „życie w mieście to ciągłe wyzwania, które inspirują do nowych, radykalnych rozwiązań” – nie do końca okazało się strzałem w dziesiątkę. Bo w życiu liczy się nie tylko ponadprzeciętna inteligencja, ale także spryt połączony z ułańską fantazją.