Renault Captur – towarzysz dnia codziennego
Rodzina Renault w tym samym czasie powiększyła się o dwójkę miejskich zawodników – nowego Captura i Twingo GT. Oba auta są określane jako typowo „miejskie”, jednak ich charakter jest na tyle różny, że trudno nazwać ich rodzeństwem. Captur to raczej spokojne auto, które świetnie sprawdzi się w mieście, ale także bez problemu pojedziemy nim na wakacje.
Ten francuski przedstawiciel segmentu B zyskał wielu zwolenników, czego dowodem są liczby. W minionym roku aż 215 670 egzemplarzy znalazło nowych właścicieli na terenie Europy. Po liftingu Captur wrócił w nowej, młodzieżowej odsłonie. Jest bardziej wyrazisty, ale jednocześnie nadal stricte miejski.
Geny Renault
Z zewnątrz Captur upodobnił się nieco do większego Kadjara. Podobieństwo widać przede wszystkim z przodu, gdzie osłona chłodnicy i duży pionowo usytuowany znaczek przypominają resztę gamy francuskiej marki. Znakiem rozpoznawczym są też umieszczone w dolnych partiach zderzaka LED-owe światła do jazdy dziennej, układające się w kształt litery C, tak jak ma to miejsce w większym modelu Megane czy Talisman. Również tylne lampy posiadają motyw litery C, a trójwymiarowe klosze - choć nie są zbyt duże - dobrze współgrają z tyłem nadwozia.
Przedni i tylny zderzak wzbogacono o nowe osłony podwozia w kolorze kontrastującym z czernią zderzaków. Owe dokładki – jak twierdzi Renault – mają podkreślać terenowy charakter auta. Szczerze mówiąc, obły Captur nie ma absolutnie nic wspólnego z terenem, a takie dokładki są takim samym „oszustwem” jak biustonosze typu push-up. Jednak mimo wszystko całość wygląda ciekawie i sprawia, że auto nie wygląda nudno.
Jeszcze więcej personalizacji
Ostatnie lata to prawdziwy boom na personalizację aut. Renault płynie z prądem, tym razem oferując Captura w aż 30 kombinacjach kolorystycznych. Nadal możemy zamówić auto z dwukolorowym nadwoziem, a według statystyk aż 78% klientów francuskiej marki wybiera właśnie dwubarwne auta. Do tej pory największą popularnością cieszył się kolor kości słoniowej w duecie z czarnym dachem. Taką kombinację wybrało 30% nabywców Captura.
Nowy Renault Captur może występować także w jednym z trzech nowych kolorów: Orange Atacama, Niebieski Ocean i Fioletowy Amethyste (ten głęboki odcień metalicznego fioletu jest zarezerwowany dla wersji Initiale Paris). Jeśli 30 to za mało, marka oferuje też 6 pakietów personalizacji wewnętrznej, dzięki czemu możemy stworzyć prawdziwie unikatowe auto „uszyte na miarę”.
Francuski szyk?
Skoro doszliśmy do tematu wnętrza, warto powiedzieć o materiałach użytych do jego wykończenia. Deska rozdzielcza zbytnio nie zmieniła się w stosunku do poprzednika, jednak została lepiej wykonana. Plastiki nie są już kształtowane wtryskowo, ale termicznie, a do spasowania elementów przyłożono nieco więcej uwagi. Jednak widać, że Francuzi pierwszy rząd siedzeń traktują jak Business Class, natomiast tylna kanapa to typowa klasa ekonomiczna. Dlaczego? Boczki przednich drzwi zostały obite miłym i miękkim materiałem, a dywaniki zdobi fikuśny wzór przypominający nieco babciny dywan. Jednak z tyłu boczki drzwi przywitają pasażerów fakturą plastiku, a dywaniki, zamiast tworzyć klimat czasów Ludwika XVI, pozostaną w tonacji klasycznej czerni. I gdzie tu sprawiedliwość lub konsekwencja?
Podczas jazd testowych mieliśmy okazję zapoznać się z topową odmianą Initiale Paris w kolorze Białej Perły z czarnym dachem. Wnętrze wykończono skórą Nappa, utrzymaną w jasnej tonacji. Faktycznie jest miła w dotyku, jednak przy dłuższym kontakcie sprawia wrażenie nieco sztucznej. Ciekawym rozwiązaniem typu EasyLife, jest schowek przed nogami pasażera. Typowy wariant z otwieraną klapką zastąpiono wysuwaną szufladą. Dzięki temu łatwiej możemy zagospodarować niemałą przestrzeń oraz znaleźć odpowiedni przedmiot bez robienia bałaganu. Jedyny minus jest taki, że jeśli pasażer siedzi przysunięty do przodu, to najprawdopodobniej wjedzie sobie ową szufladą w kolana.
Fotele są bardziej obszerne, przez co nie sposób odmówić im wygody. Jednak mimo przestronności wnętrza (potęgowanej przez okno dachowe) istnieje duże prawdopodobieństwo, że pasażer i kierowca będą szturchać się łokciami. Choć wspomniane fotele są miękkie i wyposażone w podgrzewanie, to niestety pojęcie „trzymanie boczne” jest im w zasadzie obce. Jednak czy jest to priorytet w aucie miejskim segmentu B?
Multimedia
W nowym Capturze może znaleźć się jeden z trzech dostępnych systemów multimedialnych: R&GO, MEDIA NAV Evolution i R-LINK Evolution. Ten pierwszy jest wersją najbardziej podstawową, a do sterowania służy… nasz smartfon. Przy użyciu aplikacji w telefonie sterujemy multimediami w aucie. MEDIA NAV Evolution to już kompletny system multimedialny z nawigacją, złączem Bluetooth czy kamerą cofania. Topowa odmiana, R-LINK Evolution, to już prawdziwe multimedialne centrum dowodzenia – oferuje informacje o korkach w czasie rzeczywistym, łączność 3G i Bluetooth czy odtwarzanie plików wideo. W połączeniu z opcjonalnym systemem audio firmy Bose, składającym się z 6 głośników i subwoofera umieszczonego w bagażniku (który o dziwo nie zabiera nam przestrzeni bagażowej), Captur przestaje przypominać nudnego przedstawiciela segmentu B. A mimo że jest autem miejskim, to może pochwalić się całkiem sporym bagażnikiem. Bazowo jego objętość wynosi 377 litrów. Jednak dzięki dwupoziomowej podłodze i przesuwanej tylnej kanapie, możemy zwiększyć ją do 455 litrów. Po rozłożeniu oparć tylnej kanapy (w stosunku 2/3 i 1/3) uzyskamy 1235 litrów, co pozwoli przewieźć nawet spore przedmioty.
Gama silnikowa
Mimo, że klienci decydujący się na przedliftingową wersję Captura, w aż 90% wybierali silniki benzynowe, marka jeszcze nie odchodzi od wariantów z zapłonem samoczynnym. W ofercie znalazło się 6 kombinacji silnikowych.
Po stronie silników benzynowych mamy trzycylindrowy silnik 0.9 Energy TCe 90 z pięciobiegową manualną skrzynią biegów oraz silnik Energy TCe 120 o objętości skokowej 1.2 litra, dostępny z klasycznym sześciostopniowym manualem lub z automatyczną dwusprzęgłową skrzynią biegów EDC.
Do testów przypadła nam mocniejsza odmiana z manualną przekładnią. Choć silnik pracuje dość spokojnie i cicho, nie do końca radzi sobie z dynamicznym przyspieszaniem. Od 0 do 100 kilometrów na godzinę, ważący 1195 kilogramów Captur rozpędza się w 13 sekund. Jego maksymalny moment obrotowy wynosi 205 Nm i jest dostępny przy 2000 obr./min. Jednak w trasie Captur zdecydowanie lepiej czuje się, pozostając w tempie patrolowym.
Do dyspozycji mamy również silniki wysokoprężne: dCi 90 z pięciobiegowym manualem lub 6-stopniową dwusprzęgłową skrzynią automatyczną EDC oraz dCi 110, które występuje jedynie w duecie z manualną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach. Nie mieliśmy okazji przetestować obecnych w gamie diesli, jednak marka deklaruje, że wariant 110-konny jest niezwykle elastyczny dzięki małej bezwładności nowej turbosprężarki, która teraz znacznie szybciej wkręca się na obroty.
Ceny
Jeśli chodzi o ceny, to bazowego Captura w wersji wyposażenia Life z silnikiem TCe 90, możemy kupić za 56 900 zł, a z najsłabszym dieslem dCi 90 – za 65 400 zł. Topowa odmiana Initiale Paris występuje jedynie w duecie z benzynowym silnikiem TCe 120. Wersja z manualną skrzynią biegów startuje od 85 900 zł, a z dwusprzęgłowym automatem – 92 400 zł. Auto jest w sprzedaży od początku czerwca.