Range Rover Velar – limuzyna na szczudłach?
Są auta, które łatwo sklasyfikować, zdecydowanie trudniej jest jednak znaleźć dla nich idealnego kierowcę. Range Rover Velar to samochód, który zaspokoi wymagania, zdawałoby się jeszcze do niedawna tak różne, że wręcz niemożliwe do znalezienia w jednej konstrukcji. Chcąc być najbliżej prawdy, wypadałoby powiedzieć, że mamy do czynienia ze skrajnie luksusową limuzyną, dla tych, którzy od klasycznej linii sedanów wolą nieco kanciaste kształty tak popularnych obecnie SUV-ów.
Z zewnątrz to SUV z prawdziwego zdarzenia
Przyglądając się Velarowi to, co uderza najbardziej, można łatwo zamknąć w kilku liczbach. Samochód jest po prostu duży. 2 metry szerokości i 4,8 metra długości czyni go zwyczajnie ciężkim do niezauważenia. To jednak jeden z wielu powodów, dla których warto przyjrzeć mu się z bliska. Range Rover Velar prezentuje prostą linię nadwozia, która podkreśla masywny, dostojny przód i jednocześnie usportowiony charakter. To za sprawą wyraźnego opadania linii dachu w kierunku pokrywy bagażnika. Można odnieść wrażenie, że auto jest wręcz za długie, mimo to zachowuje idealne proporcje. Całości dopełnia długa maska, potężny grill, nie wspominając o gigantycznych 22-calowych felgach. W testowanym egzemplarzu na uwagę zasługuje rezygnacja z chromów i wykończenie detali w ciemnej tonacji. Podziwiając Velara na parkingu widzimy wyjątkowo proste, konserwatywne, klasyczne nadwozie, tak charakterystyczne dla całej marki. Niewiele jeszcze zdradza, co czeka nas po zajęciu miejsca za kierownicą.
A czeka nas naprawdę sporo
Wnętrze Range Rovera Velara potrafi nieco onieśmielić. Pierwsze wrażenie: to połączenie ultra nowoczesnych rozwiązań z najwyższej jakości materiałami, użytymi do wykończenia kokpitu. Tak naprawdę tylko nadmiar fortepianowej czerni może zepsuć pozytywny odbiór. Ten rodzaj plastików znajdziemy nawet na kierownicy. Przyciski na kole są duże, wygodne w obsłudze, ale ich umiejscowienie mogłoby być bardziej fortunne. Są rozmieszczone w sposób, który praktycznie uniemożliwia uchwycenie kierownicy w niestandardowy sposób. To może irytować szczególnie w dalszej podróży, kiedy kierowca zaczyna szukać wytchnienia od klasycznego chwytu. Wspomniany materiał piano black zarówno na kierownicy, jak i na panelu centralnym ma denerwującą tendencję do zatrzymywania odcisków palców. Za to każdy inny materiał, na który trafimy we wnętrzu Velara, nie pozostawia nic do życzenia. Skórzane obicia foteli, a także deski rozdzielczej to dzieło najwyższej jakości. Podobnie zresztą jak jakość obrazu wyświetlana na aż dwóch niezależnych panelach dotykowych. Trzeci ekran zastępuje system zegarów i wskaźników bezpośrednio przed oczami kierowcy.
Na minus w kabinie zaliczamy system obsługi multimediów, ustawień auta itd. To rozwiązanie niespotykane w innych autach, wymaga dłuższego przyzwyczajania się, nie jest też zbyt intuicyjne. Testowany egzemplarz miał również problem z płynnością działania oprogramowania: system audio potrafił „zawiesić” poziom głośności na jednym poziomie, podobne problemy sprawiała kamera cofania. Chociaż jest to auto z naprawdę wysokiej półki, brakuje tu regulacji wysokości mocowania pasów bezpieczeństwa. Na plus zaliczamy jednak bardzo wygodne, wręcz salonowe fotele i doskonałą widoczność do przodu – to z kolei za sprawą stosunkowo cienkich słupków A. W kabinie nie brakuje także uznawanych za luksusowe „fajerwerków”, takich jak automatyczne sterowanie pochyleniem jednego z ekranów w panelu środkowym.
Jazda inna, niż byś oczekiwał
Podziwiając Velara z zewnątrz, a następnie zajmując miejsce za kierownicą i podglądając dane wpisane w dowodzie rejestracyjnym (380 KM, 3-litrowe V6!), podświadomie budujemy sobie wyobrażenie, jak to auto powinno jeździć i jak może się prowadzić. I tu niestety można się lekko przeliczyć. Odczucia z jazdy są takie, jak gdyby w tym aucie nic nie szło ze sobą w parze. Kierowca ma do dyspozycji sporą moc, jednak brakuje pozostałych atrybutów. Choć do przyspieszenia nie można mieć żadnych pretensji, to już próba wyhamowania w pierwszej chwili może być przerażająca. „Normalne”, wydawałoby się wręcz naturalne wciśnięcie pedału hamulca zwyczajnie nie wystarcza – auto „pchane” sporą masą zwyczajnie potrzebuje naprawdę silnego bodźca, żeby stanąć w miejscu. Podobnie wygląda kwestia pracy zawieszenia.
W zestawieniu najbardziej przystosowanym do dynamicznej jazdy w zakrętach nadwozie Velara i tak ma tendencje do silnego przechylania się na boki, a miękki, komfortowo zestrojony układ kierowniczy nie uspokaja kierowcy, który w trakcie pokonywania wirażu czuje, że coś jest nie tak.
Okazuje się, że zarówno charakterystyka podzespołów, jak i wyniki pomiarów spalania wyraźnie wskazują charakter tego auta i niejako definiują potencjalnego kierowcę. Mamy tu niespiesznie, ale naprawdę komfortowo i bezgłośnie działającą skrzynię biegów, spalanie w trasie oscylujące wokół nawet 10 litrów/100 km, a regulowane zawieszenie i symboliczne zdolności terenowe (nawet przy użyciu systemu terrain response) jednoznacznie potwierdzają: Range Rover Velar to limuzyna, która nie jest kolejnym nudnym sedanem. To auto mogłoby mieć o połowę niższą moc (co za tym idzie: dużo niższą cenę), a i tak sprawdzałoby się w tej roli naprawdę doskonale.