Range Rover Evoque – mini Velar, ale czy nadal premium?
Range Rover Velar to taki mniejszy Range Rover. A Range Rover Evoque to taki mniejszy Velar. Ile więc w nim zostało z flagowego krążownika i czy to nadal premium?
Można kłócić się, który naród ma najwięcej ikon stylu, ale jedno jest pewne – Brytyjczycy z tymi ich lordami, gentlemanami, krawcami i Jamesem Bondem na czele na pewno potrafią się dobrze ubrać. Potrafią też się ubrać źle i krzyczeć na ulicach na wieczorach kawalerskich w Krakowie, ale tych akurat zostawmy w spokoju ;)
Brytyjczycy wiedzą, jak zaprojektować elegancki, stylowy samochód. A jeśli ten samochód to kompaktowy SUV klasy premium, można spodziewać się hitu – a przynajmniej mnóstwa zadowolonych klientów.
Czy na pewno?
„Baby Range” to teraz „Mini Velar”
Range Rover Evoque na rynek wszedł w 2010 roku i produkowany był aż do roku 2018 – to 7 lat na rynku. Zapewne na początku produkcji, osoby decyzyjne przyglądały się rozwojowi sytuacji. Jednak jeszcze zanim samochody trafiły do salonów, aż 18 tys. osób zamówiło Evoque’a, a w pierwszym roku produkcji sprzedano aż 90 tys. sztuk.
Jestem więc w stanie założyć, że od co najmniej 7-6 lat Land Rover pracował nad nowym Evoque’iem. A taki czas poświęcony na samochód musiał zaowocować udanym następcą.
I patrząc na niego z zewnątrz, możemy od razu to potwierdzić. Range Rover Evoque naprawdę wygląda jak miniaturowy Velar – czyli świetnie. Ma też te same detale co Velar – wysuwane klamki, charakterystyczny emblemat na boku czy kształt świateł. Przednie to oczywiście Matrix LED.
Evoque w ogóle nie urósł na długość. Nadal ma 4,37 m długości, ale nowa platforma PTA i o 2 cm większy rozstaw osi mają nam zapewnić więcej miejsca wewnątrz. Jednocześnie Evoque jest wyższy o niecałe 1,5 cm i o ponad centymetr szerszy.
Prześwit jest mniejszy o zaledwie 3 mm i mierzy teraz 212 mm. Range Rover musi być jednak zdolny do jazdy w terenie – głębokość brodzenia wynosi więc 60 cm, kąt natarcia 22,2 stopnia, kąt rampowy 20,7 stopnia, a kąt zejścia aż 30,6 stopnia. Jestem więc w stanie w to uwierzyć.
Bagażnik Range Rovera Evoque'a urósł o 10% i mieści teraz 591 litrów. Po złożeniu oparć kanapy, które dzielą się w stosunku 40:20:40, otrzymamy przestrzeń wielkości 1383 litrów. O ile nie mam zastrzeżeń do wielkości bagażnika przy rozłożonej kanapie, to te 1383 litrów nie brzmi jakoś imponująco. Stelvio mieści w takiej konfiguracji 1600 litrów.
Premium w brytyjskim stylu, czyli co oferuje nowy Range Rover Evoque?
We wnętrzu znowu poczujemy posmak Velara, ale to bardzo dobry wzór. Nie przepadam za zbyt dużymi ilościami ekranów, ale tak w Velarze, jak i tutaj wygląda to całkiem nieźle. Obsługę podzielono na dwa ekrany – górny służy do obsługi nawigacji i rozrywki, a dolny do obsługi funkcji samochodu.
W tym dolnym wkomponowane są dwa pokrętła, które na przykład mogą służyć do obsługi klimatyzacji, ale też do wyboru trybu jazdy w terenie. I wewnątrz tych pokręteł też się zmienia grafika, zależnie od tego, jaką funkcję pełnią na danym ekranie. Bardzo efektowne.
Jeśli chodzi o materiały, to oczywiście wszędzie widzimy skórę czy dobrej jakości plastiki. W końcu to tak naprawdę Evoque stworzył coś takiego, jak „luksusowy, kompaktowy SUV”, więc musi reprezentować odpowiednio wysoki poziom.
Te materiały są też pozyskiwane z uwagą na środowisko. Zamiast skóry, możemy więc wybrać takie tapicerki, jak zawierający wełnę „Kvadrat”, materiał Dinamica przypominający zamsz, ale jest też Eukaliptus czy Ultrafabrics – cokolwiek to jest.
Ale tak, jak konstrukcyjnie Evoque wygląda na sprawnego w terenie, tak też pomaga mu w tym system Terrain Response 2, który debiutował w Range Roverze. Ten system nie potrzebuje nas, żeby dostosować pracę do terenu – jest w stanie samemu rozpoznać teren, po którym porusza się samochód i dostosować do niego pracę. W wersjach z napędem na cztery koła, napęd może być jednak odłączany, by oszczędzać paliwo.
Silniki jak w Volvo
Nowy Evoque trafia do sprzedaży z sześcioma silnikami. Po równo – to trzy diesle i trzy benzyny. Podstawowy silnik Diesla osiąga 150 KM, mocniejszy 180 KM, a topowy 240 KM. Najsłabszy silnik benzynowy osiąga już 200 KM, dalej mamy silnik 240-konny, a ofertę zamyka silnik o mocy 300 KM.
Land Rover poszedł w tym przypadku drogą podobną do Volvo – wszystkie silniki to dwulitrowe, rzędowe „czwórki”. Choć wiele osób uważa, że premium zaczyna się dopiero od 5 czy 6 cylindrów, to jednak muszą przyznać, że z takimi silnikami nie kupilibyśmy samochodu tej klasy za 155 tys. zł – a tyle właśnie kosztuje podstawowa wersja Range Rovera Evoque’a.
Jednak jeśli ta cena nie wydaje Wam się premium, to spokojnie, bo w cenniku częściej pojawiają się kwoty w okolicach 180-200 tys. zł, a topowe HSE czy R-Dynamic HSE z 300-konną benzyną to już odpowiednio 292 400 zł i 303 900 zł. Oczywiście, jak to w brytyjskim premium – cennik ma 22 strony, więc spokojnie możecie sobie z tego zrobić przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy więcej.
A jak jeździ nowy Range Rover Evoque?
Czego oczekujemy od takiego samochodu jak Range Rover Evoque? Komfortu i dobrych osiągów. Z napisem „Range Rover” na masce chcielibyśmy też, żeby dobrze radził sobie w terenie.
I oczywiście, że to wszystko dostaniemy. Jazda potrafi być podobnie komfortowa, jak w przypadku większych braci. Fotele są bardzo wygodne i sprawiają wrażenie, jakby były stworzone do dalszych podróży. W tych podróżach przydadzą się też mocniejsze silniki – szczególnie te benzynowe zapewniają świetną dynamikę. 300-konna wersja przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 6,6 sekundy. Takie osiągi w zupełności wystarczą, by kąciki ust częściej wędrowały do góry, ale jeśli szukacie czegoś szybszego w podobnym budżecie, to 280-konna Alfa Romeo Stelvio jest prawie o sekundę szybsza.
Co więc przeszkadza Evoque’owi w szybszym przyspieszaniu? 9-biegowa skrzynia biegów pracuje bez zarzutów, sprawnie i płynnie zmieniając biegi. Być może jednak to Alfa skupiła się na zapewnieniu ultra szybkich zmian przełożeń, kiedy Evoque dba przede wszystkim o płynność. A być może po prostu Evoque jest bardzo ciężki – waży 1925 kg, czyli prawie o 300 kg więcej niż Stelvio. To cena bardzo bogatego wyposażenia...
Niemniej, kupując SUV-a, chyba liczymy się z tym, że nie musimy być zawsze pierwsi na światłach. Ważne, że osiągi pozwalają szybko podróżować, a wewnątrz czujemy się, jak w prawdziwym samochodzie klasy premium – właściwie to prawie jak w Velarze. Pozycja za kierownicą jest wysoka, dzięki czemu mamy zapewnioną dobrą widoczność – no może poza tą do tyłu. Tutaj szyba jest dość mała i nie widać za wiele.
Ale i to nie stanowi problemu, bo Evoque został wyposażony w podobne rozwiązanie, co nowe RAV4, czyli kamerę wsteczną z wyświetlaczem wbudowanym w lusterko. Dzięki temu – nawet jeśli jedziemy w piątkę, zobaczymy, co znajduje się za samochodem.
Range. Tylko tańszy
Range Rover Evoque był tym samochodem, dzięki któremu mogliśmy w końcu powiedzieć „jeżdżę nowym Range Roverem” i nie musiało się to wiązać z wydatkiem jakiejkolwiek kwoty z przedziału od pół miliona do miliona złotych.
Dla kierowców Range Roverów to pewnie grosze, ale próba obniżenia progu wejścia do tego grona okazała się strzałem w dziesiątkę. Nowy Evoque jest pod tym względem jednak jeszcze lepszy. Jest lepiej wykończony, bardziej elegancki i bardziej efektowny. Bardziej premium.
I to chyba jego najlepsza rekomendacja. Czekamy zatem, aż pojeździmy nim dłużej w Krakowie!
Redaktor