Lamborghini Urus – najszybszy SUV świata
I stało się. Po wielu latach planowania i nie mniejszej liczbie zapowiedzi Lamborghini zaprezentowało w końcu pierwszego wielkoseryjnego SUV-a w swojej historii. Urus jest „mocny jak byk, szybki jak matador i lekki jak muleta”.
Pamiętacie Rambo-Lambo?
Trzeba zacząć od tego, że to nie pierwsze podejście Lamborghini do tematu SUV-ów i aut terenowych. W 1977 roku na salonie w Genewie zaprezentowano prototyp o nazwie Cheetah, który wziął udział w konkursie na nowy samochód dla amerykańskiej armii. Niestety, nie zdobył on serc przedstawicieli wojsk lądowych za „wielką wodą”, ale przegrał nie z byle kim, bo z Humvee. To jednak nie zraziło Włochów i już w 1981 roku na Salonie Samochodowym w Genewie świat ujrzał kolejny prototyp o nazwie LM001 (LM - Lamborghini Militari), będący rozwinięciem koncepcji modelu Cheetah. Niestety, jego żywot zakończył się na jednym prototypowym egzemplarzu. Rok później, także w Genewie, pokazano LMA002, który był ewolucją dwóch poprzednich prototypów i stał się podstawą do stworzenia modelu LM002, który zaprezentowano dopiero w 1986 roku na Salonie Samochodowym w Brukseli. Podobnie jak poprzednie modele, LM002 był zaprojektowany z myślą o wojsku, ale finalnie trafił na rynek „cywilny”. LM002 był ekstremalny pod każdym względem, miał umieszczony z przodu silnik V12 o pojemności 5.2-litra, mocy 450 KM i momencie obrotowym sięgającym 501 Nm, który pochodził wprost z Countacha i zapewniał piorunujące osiągi temu ważącemu 2700 kg kolosowi. Sprint do „setki” zajmował mu 7,8 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosiła 195 km/h. Pod względem stylistycznym LM002 przypominał wielki, klocowaty samojezdny kontener na śmieci, który był tak brzydki, że aż ładny. W sumie powstało 328 egzemplarzy samochodu, który był obecny na rynku od 1986 do 1993 roku i „pieszczotliwie” nazywano go Rambo-Lambo.
Teraz, po prawie 25 latach od zakończenia produkcji LM002, Lamborghini zaprezentowało model Urus, którego prototyp o tej samej nazwie przedstawiono już w 2012 roku podczas Salonu Samochodowego w Pekinie. Pod względem designu wersja produkcyjna niewiele różni się od tej koncepcyjnej i doskonale wpisuje się w obecną linię stylistyczną Lamborghini. Klinowate nadwozie typu SUV-Coupe z agresywnie zarysowanymi kształtami, ogromnym wlotem powietrza z przodu i groźnie „przymrużonymi oczami” oraz tylnym dyfuzorem wzorowanym na tych znanych z wyścigowych wersji Lamborghini, w który wkomponowano dwie podwójne końcówki układu wydechowego, nawet w bezruchu sprawia wrażenie poruszającego się pocisku, którego nie da się pomylić z żadną inną marką. Co ciekawe, w Urusie oprócz oczywistych odniesień do obecnych modeli włoskiej marki poprzez choćby proporcje nadwozia, można też dostrzec wiele nawiązań do tych historycznych takich jak Countach, LM002 czy Diablo, co szczególnie dobrze widać w ukształtowaniu łuków nadkoli.
Cała rasa byków
Warto też pochylić się nad samą nazwą samochodu. Zgodnie z tradycją, kolejne modele Lamborghini nazywane są imionami byków, które zapisały się na kartach historii korridy. W przypadku Urusa jest nieco inaczej, gdyż nosi on nazwę nie jednego byka, ale całej rasy (czasem nazywanej też Aurochs), która jest blisko spokrewniona ze współcześnie walczącymi bykami z Hiszpanii. No, to teraz możemy z czystym sumieniem przejść dalej...
Lamborghini Urus to „Aż i tylko” 2200 kg
Urusa oparto na płycie podłogowej MLBevo koncernu Volkswagena – tej samej, na której zbudowano m.in. Porsche Cayenne, Audi Q7 czy Bentleya Bentaygę. Nadwozie jest długie na 5112 mm, szerokie na 2016 mm i wysokie na 1638 mm, a rozstaw osi wynosi 3003 mm, czyli krótko mówiąc: jest to „kawał wozu”, choć jego masa na to nie wskazuje, bo wynosi „aż i tylko” 2200 kg. Co ciekawe, w odróżnieniu od jego mniejszych sportowych braci, w których znajdziemy „pokłady” włókna węglowego, w podwoziu Urusa natkniemy się tylko na stal i aluminium, ale i tak – w porównaniu z wcześniej wspomnianymi kuzynami z koncernu Volkswagena – jest on od nich lżejszy o 100 do 300 kg.
Co potrafi 4-litrowe V8 pod maską Lamborghini Urus?
Ale kto by się przejmował „kilkoma” kilogramami, kiedy pod maską drzemie 4-litrowe V8 z podwójnym turbodoładowaniem, osiągające 650 KM mocy przy 6000 obr./min. i 850 Nm momentu obrotowego, dostępnego od 2250 do 4500 obr./min. Dzięki takiemu „sercu” Urus ma – według Lamborghini – najlepszy wśród SUV-ów stosunek masy do mocy. Każdy pojedynczy koń mechaniczny silnika musi się zmagać z zaledwie 3,38 kg masy. Efekt? Pierwsza „setka” ze startu zatrzymanego „pęka” po 3,59 sekundy, druga po 12,8 sekundy, a najwyższa wskazywana wartość prędkościomierza to 305 km/h... – szybko.
Oczywiście napęd z silnika przekazywany jest na wszystkie cztery koła i w normalnych warunkach jest podzielony między przednią a tylną oś w stosunku 40/60, ale w razie potrzeby mechanizm różnicowy Torsen może przekazać przedniej osi do 70% jego wartości, a tylnej nawet 87,5%. Między silnikiem a kołami pośredniczy elektro-hydrauliczna automatyczna skrzynia biegów firmy ZF o 8 przełożeniach. Co ciekawe, pierwsze biegi są dość krótkie, co – według Lamborghini – ma pomóc tak ciężkiemu autu jak Urus ruszyć sprawnie z miejsca i szybko nabrać prędkości, a także umożliwić swobodne poruszanie się w... terenie – oczywiście o ile znajdą się chętni i odważni do tego, by „przeczołgiwać” takiego „eleganta” przez zarośla oraz doły, wypełnione piachem i błotem.
Zawieszenie Urusa stanowi adaptacyjny pneumatyczny układ amortyzujący o zmiennej wysokości i sile tłumienia. Ze względu na wysoko położony środek ciężkości, Lamborghini po raz pierwszy zastosowało system aktywnej kontroli przechyłu nadwozia – tak, by Urus mógł jak najszybciej i bez tarcia lusterkami po nawierzchni pokonywać zakręty. Dodatkowo pomaga mu w tym układ skrętnych tylnych kół (w zakresie od -3 do +3 stopni), zapożyczony z Aventadora S, a także zastosowany w tylnej osi system Torque Vectoring, sterujący w niej momentem napędowym. Uzupełnieniem jest silnik umieszczony najniżej jak to tylko było możliwe, tak by jak najbardziej obniżyć środek ciężkości samochodu.
A jak zatrzymać tego pędzącego „byka”?
Nic prostszego, wystarczy zachęcić do pracy największy i najmocniejszy na świecie układ hamulcowy, jaki według Lamborghini trafił do cywilnego samochodu, wyposażony w karbonowo-ceramiczne tarcze – tylne z 6-tłoczkowymi zaciskami o średnicy 370 mm i przednie „otulane” przez 10-tłoczkowe zaciski hamulcowe o średnicy 440 mm, a to daje ponad 17,3 cala, czyli więcej niż ma felga w przeciętnym samochodzie. Czy to działa? A owszem, i to jak! Droga potrzebna na zatrzymanie Urusa z prędkości 100 km/h wynosi zaledwie 33,7 m. Tak potężny układ hamulcowy kryje się za równie „obfitymi” 21-calowymi felgami, które można zastąpić opcjonalnie 22- lub 23-calowymi, a które „obuto” w specjalnie zaprojektowane dla Urusa opony firmy Pirelli.
To, jak zachowuje się układ napędowy, kierowniczy i zawieszenie Urusa, zależy od jednego z sześciu trybów pracy, jaki możemy wybrać za pomocą pokrętła „Tamburo”: Corsa (na tor wyścigowy), Sport (do dynamicznej jazdy), Strada (na utwardzoną drogę), Terra (na luźną nawierzchnię), Sabbia (na piasek) i Neve (na śnieg). Jest jeszcze dostępny siódmy tryb o nazwie Ego, w którym można konfigurować ustawienia poszczególnych elementów według własnego „widzimisię”.
Wnętrze Lamborghini Urus
W kabinie Urusa znajdziemy miejsce dla czterech osób, które otacza skórzana tapicerka i inne materiały wyłącznie z najwyższej półki. Deska rozdzielcza podobnie jak nadwozie zawiera elementy charakterystyczne dla innych modeli Lamborghini. Przed kierowcą znajduje się trójramienna spłaszczona od dołu kierownica i w pełni cyfrowy wyświetlacz TFT „zegarów” oraz dwa na konsoli centralnej – większy odpowiedzialny jest za zarządzanie centrum informacyjno-rozrywkowym, a mniejszy za sterowanie wentylacją kabiny. Do dyspozycji kierowcy i pasażera są podgrzewane i regulowane elektrycznie w 12 (a opcjonalnie w 18) płaszczyznach fotele. Takie rzeczy jak czujniki parkowania czy system zapobiegający kolizji tutaj już nawet nie zaskakują. Za nagłośnienie wnętrza odpowiada system audio z ośmioma głośnikami, a jeśli komuś to nie wystarczy, to opcjonalnie może go zamienić na taki z przestrzennym dźwiękiem, o mocy 1700 watów, sygnowany przez Bang&Olufsen. Żeby dopełnić wszystkich formalności, bo w końcu mówimy o SUV-ie, wspomnę tylko, że bagażnik ma pojemność 616 litrów i może być powiększony do 1596 litrów.
Urus, czyli Pierwszy Super SUV
Lamborghini twierdzi, że Urus to najszybszy SUV na świecie i jednocześnie pierwszy przedstawiciel „podgatunku”, nazwanego przez panów z Włoch, jako Super SUV. Zgadzam się tylko z drugą częścią zdania, bo dla mnie najszybszym typowym SUV-em wciąż pozostaje Jeep Grand Cherokee Trackhawk z 6.2-litrowym doładowanym silnikiem V8 o mocy 717 KM i momencie obrotowym równym 875 Nm, przyspieszający od 0 do 100 km/h w czasie 3,7 sekundy i osiągający maksymalną prędkość 289 km/h. Dlaczego? Bo to klasyczny SUV z prawdziwego zdarzenia, potężny, kanciasty, „ordynarny”, ważący 2994 kg i mający za nic aerodynamikę, wyglądający jak młot burzący mury i kruszący skały, który – o ironio – ma więcej wspólnego z Lamborghini LM002 niż Urus. Ten ostatni bardziej przypomina uterenowionego Aventadora i sprawia wrażenie samochodu, który przy spotkaniu z pierwszym wyższym krawężnikiem zostanie odarty z całej swojej godności.
Ile ma kosztować Urus?
Urus ma być produkowany w zakładach Lamborghini w Sant’Agata Bolognese, a pierwsze egzemplarze mają trafić do właścicieli na wiosnę przyszłego roku. Cena? Podstawowa wersja ma kosztować 171 429 euro i to bez podatku. Lamborghini wiąże z Urusem wielkie nadzieje, gdyż planuje sprzedawać około 3500 sztuk rocznie, czyli tyle, ile wyniosła łączna sprzedaż Huracana i Aventadora w 2016 roku. Ale to nie wszystko – Włosi oczekują, że z biegiem czasu sprzedaż sięgnie 7000 aut rocznie. Czy to możliwe? Trudno powiedzieć. Rynek SUV-ów się rozrasta, ale sytuacja jest dynamiczna i konkurencja nie śpi – szczególnie myślę tu o Astonie Martinie, a także Ferrari, które być może też zaprezentuje podobny samochód.
Wracając jednak do Urusa, to głośno mówi się o tym, że w 2019 roku może pojawić się wersja hybrydowa, która może skorzystać z napędu Porsche Panamery Turbo S E-Hybrid o mocy 680 KM. Ponadto planowane są inne bliżej nieokreślone jeszcze wersje Urusa. Może właśnie ta różnorodność sprawi, że pierwszy wielkoseryjny SUV Lamborghini stanie się bestsellerem włoskiej marki i liderem nowo powstałego segmentu czy też podsegmentu Super SUV-ów, osiągając pułap tych oczekiwanych 7000 egzemplarzy rocznie? Czas pokaże, ale potencjał jest duży...