Kia Cee'd - skazana na sukces?
W 2006 roku Kia wypuściła na rynek swoje nowe dziecko, któremu nadała dziwną nazwę Cee'd i gdyby nie reklamy telewizyjne, to ludzie nawet nie potrafiliby wymówić nazwy tego auta. Szybko okazało się jednak, że warto poćwiczyć wymowę i że na całym świecie zrobiło to 633 tys. klientów - koreański kompakt stał się bestsellerem.
Dlaczego? Do tej pory zastanawiam się jak to było możliwe. Rynek aut kompaktowych jest tak ciasny, że przebicie się wśród dziesiątek konstrukcji to cud na miarę rozstąpienia się Morza Czerwonego. Mało tego – można wyprodukować technologiczny majstersztyk, który i tak się nie sprzeda, bo większość ludzi na słowo: „kompakt” myśli: „Golf”. No dobrze – nie będziemy monotematyczni: czasem jest to „Octavia”, „Focus”, albo „Astra”. Ale żeby auto z Korei zaczęło się poważnie „rozpychać”? Tymczasem niepozorny Cee’d dokonał niemożliwego – osiągnął sprzedażowy sukces.
Otwieram lodówkę, a tam…
Ostatnio starałem się wyobrazić sobie sytuację na drodze, w której nie byłoby Ceed’a. Cóż – nie da się, ponieważ ten samochód jest tak popularny. Osoby prywatne codziennie dojeżdżają nim do pracy i podwożą dzieci do szkoły. Od czasu do czasu któryś egzemplarz wymusi pierwszeństwo na drodze, bo kieruje nim przedstawiciel handlowy. A jak ja złamię przepis, to z niebiesko-srebrnego Cee’da zaparkowanego w krzakach wyskoczy umundurowany facet z lizakiem w ręku, by doliczyć do mojego konta kolejne punkty. Cee’da można spotkać wszędzie.
Skąd ten sukces? Być może to zasługa przeniesienia produkcji na Stary Kontynent? Albo pomysłu stworzenia koreańskiego auta specjalnie dla Europejczyków? Z drugiej strony nawet najstarsze Cee’dy są w dalszym ciągu na gwarancji producenta – w końcu 7 lat jeszcze nie minęło. Jednak ten kompaktowy samochód mimo wszystko już się zestarzał…
Wydanie drugie, ulepszone
Kia nie ma zamiaru dać odetchnąć konkurencji, dlatego przygotowała kolejną generację swojego bestsellera. Spekulacje na temat nowego modelu słyszało się już od dawna, dlatego zastanawiałem się którą drogą pójdzie koncern. Są dwie – mógł wyprodukować nowe auto, które będzie wyglądało jak stare, a jego fotografia idealnie nada się do usypiania krzyczących niemowlaków. Tak robi Volkswagen i ta strategia wcale nie jest zła, patrząc na wyniki sprzedaży. Jest też drugie wyjście – wystarczy stworzyć auto, na widok którego większość osób krzyknie: „Boże, co to jest?!” i pobiegnie z portfelem do salonu, żeby być „trendy”. Tak robi Honda – i też dobrze na tym wychodzi. Obstawiałem pierwszy wariant, ale który wybrała Kia? Żaden.
Nowy Cee’d to taki złoty środek. Do tego dalej szerzy złotą myśl marki: „Zróbmy auto dla Europy!”. Szczerze mówiąc bawi mnie to, bo wychodzi na to, że Azjaci potrafią zaprojektować ciekawszy samochód od koncernów na rodzimym rynku. Oczywiście to złudzenie, bo auta Kii są projektowane i konstruowane w Niemczech, a produkowane na Słowacji.
Nowa generacja wygląda zupełnie inaczej od poprzednika, ale zarazem nie jest ani nudna, ani nadmiernie krzykliwa. Nie da się ukryć faktu, iż jest to samochód skierowany do młodych i dynamicznych odbiorców. A to plus, bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Tak więc gdybym ja wysiadł z Cee’da pod marketem, to jeszcze nikt by się nie zdziwił. Mojemu ojcu ludzie pewnie przypisaliby już kryzys wieku średniego, a dziadkowi? Że zna się facet na żartach. Takie jest to auto – zaczepne i nawet intrygujące. Czy za jego charakterem nadążają również silniki?
Samochód można kupić z dwiema jednostkami benzynowymi – 1.4l 100KM oraz 1.6l 135KM – obie z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Oczywiście nie mogło też zabraknąć w ofercie diesli. Mają takie same pojemności, jak motory benzynowe - jedynie moc jest nieco inna: słabszy wariant osiąga 90KM, a mocniejszy 128. Byłem jeszcze ciekaw, czy również Kia została zastraszona przez ekologów i wprowadziła do swojego dzieła niezbadane, ekorozwiązania. I co? A jednak - wraz z autem można dostać pakiet o mało zmyślnej nazwie „eko”. Dzięki niemu diesel 1.6l potrafi ponoć spalić mniej niż 4l paliwa na 100km. Nowością jest też zautomatyzowana przekładnia DCT – ma dwa sprzęgła, jest szybka i modna, bo każda licząca się marka ma teraz taką konstrukcję w ofercie. Co się jeszcze zmieniło pod względem technologii auta? Cóż – niemal wszystko.
Zarówno pod względem wizualnym i technicznym nowa generacja wobec starej jest jak świeży ananas wobec zapuszkowanego. Ten z konserwy też jest dobry, ale tylko do czasu, gdy nie skosztuje się świeżego. Kia stwierdziła, że kooperacja w dzisiejszych czasach to podstawa, dlatego ponownie „uśmiechnęła się” do Hyundaia. Oba koncerny wspólnie stworzyły nową płytę podłogową dla i30 oraz Cee’d. Kompaktowa Kia jest tradycyjnie dłuższa od poprzednika, ale zarazem niższa. Rozstaw osi pozostał bez zmian, ale miejsca w środku, jak również miejsca w bagażniku jest więcej (o 40 litrów). Ponadto auto spędziło sporo czasu w tunelu aerodynamicznym, by jego karoseria stawiała możliwe najmniejsze opory powietrza. Ciekawe przetłoczenia, zgrabna linia i światła LED tylko podkreślają charakter Cee’da. Ale nie tylko o wygląd w aucie chodzi…
Pierwsza jazda
Tradycyjnie już do jazdy testowej starałem się wybrać wersję z początku cennika, bo kierując się ceną, klienci zwykle zaczynają rozważania właśnie od góry tabelki. I tak w moje ręce dostały się kluczyki do czerwonego Cee’da z podstawowym 100-konnym silnikiem benzynowym o pojemności 1,4l i manualną skrzynią biegów.
Kiedy tylko zająłem miejsce w samochodzie, już wiedziałem, że coś tu nie gra. Ledwo sięgałem nogami pedałów – a nogi mam długie. Ktoś odsunął fotel kierowcy do oporu, choć nie widziałem w grupach z innych krajów dziennikarzy o wzroście 230 cm, a mniej więcej na takiego olbrzyma było miejsca. Podjechałem fotelem do przodu, zająłem miejsce i… wysiadłem aby zrobić Wam zdjęcie tylnej kanapy. Zobaczcie sami ile miejsca tam jest za dwumetrowym kierowcą. Może nie wypada tak rzucać pochwałami już na wstępie, ale ciężko się powstrzymać – brawo! Miejsca w aucie jest tyle, że niejedna limuzyna z klasy D mogła by się uczyć.
Europejczyk ma to do siebie, że jest wybredny jak kot perski i przeważnie nic mu się nie podoba. Dlatego samochód, który ma podbić Europę musi być naprawdę dobry pod każdym względem. Siedząc w nowym kompakcie Kii widzę, że dołożono wszelkich starań, żeby również praktyczność i wykończenie nowego kompaktu były na odpowiednim poziomie. Nie dość, że materiały są przyjemne w dotyku oraz nieźle spasowane, to jeszcze można liczyć na miłe dodatki – od drobiazgów, jak choćby możliwość wyboru trybu wspomagania przyciskiem prosto z podgrzewanej kierownicy, kamerę cofania, automatyczne parkowanie, bezkluczykowe uruchamianie auta, panoramiczny dach, kontrolę pasa ruchu, do rzeczy bardziej podstawowych, jak automatyczna klimatyzacja z dotykowym ekranem na czele.
Imponuje dobór nobliwie wyglądających materiałów wykończeniowych oraz dbałość o szczegóły. Wiem, że mimo najmniejszej jednostki napędowej siedzę w dobrze wykończonym i wyposażonym egzemplarzu. Wiem też, że najpewniej najtańsze wersje nie będą miały aż takich luksusowych materiałów. Jednak wersja bogato wyposażona, w której właśnie siedzę, ociera się swoją jakością i atmosferą o segment premium.
Znów słodzę? Nic na to nie poradzę, tu po prostu jest przytulnie i przyjemnie. W drogę, może znajdę jakieś wady… Odpalam silnik i … ups, odpaliłem go już wcześniej. Nie wiem jak im poszło z wyciszeniem diesla, ale benzynowego silnika na postoju praktycznie nie słychać. I to podobno w każdej wersji tak jest – nie tylko w „mojej wypasionej”.
Ruszamy z kolegą z innej redakcji wzdłuż Costa del Sol z Malagi do Marbelli. Przed nami niecałe 50 kilometrów trasy wzdłuż morza. Wybieramy trasę widokową, obfitującą w ronda i progi zwalniające. Ronda pozwalają ocenić układ kierowniczy, zachowanie auta w zakręcie, jego zwrotność oraz widoczność przy niespodziewanych zmianach pasów ruchu. Progi zwalniające sprawdzają zawieszenie. Ruch na drodze płynie leniwie i okazji do szybszej jazdy nie ma za wiele, ale po niecałej godzinie jazdy zachowanie auta nie budzi zastrzeżeń.
Układ kierowniczy działa podobnie jak w poprzedniej generacji, czyli zgodnie z oczekiwaniami, siłę jego wspomagania można łatwo regulować przyciskiem na kierownicy a zawieszenie dzielnie tłumi progi i radzi sobie na szybszych rondach. W samochodzie także w trakcie jazdy panuje względna cisza, przerywana jedynie przez silnik, kiedy musi się wkręcić na wyższe obroty. I tu łyżka dziegciu - niewiele to daje. Moment obrotowy 137 Nm i moc 100 KM, to trochę za mało na nowoczesne i dobrze wyposażone auto, aby być pierwszym na światłach i dla miłośników dynamicznej jazdy polecałbym inną wersję silnikową. Na otarcie łez pozostaje umiarkowane spalanie, które w mieście oscylowało wokół 8-9 litrów/100 km.
Podsumowanie
Na koniec jeszcze o cenach. Będą znane dopiero za kilka dni, ale już teraz wiemy, że różnica między dieslem a benzyną wyniesie 6.000 zł, że dopłata z najtańszej wersji S do M wynosi 6.500 zł, do L 7.000 zł i wreszcie do najbogatszej XL kolejne 10 tys. Ile dokładnie? Mogę spróbować zgadnąć. Powiedzmy, że cena nowego Cee’da może wynieść 51.500 zł za wersję podstawową. Za kilka dni sprawdzimy tę prognozę.
Prócz wersji 5d i kombi, którego produkcja ruszy dopiero w sierpniu i oczywiście w Zilinie, Kia planuję powrót na rynek wersji pro-cee’z mocniejszymi silnikami w ofercie.
Czy nowa generacja koreańskiego kompaktu jest skazana na sukces, jak to twierdzą przedstawiciele Kii? Jedno jest pewne - Cee’d ma jeszcze trudniejsze zadanie od poprzednika. Wcześniej producent chciał jakoś zabłysnąć na europejskim rynku, a teraz nie dość, że musi utrzymać swoją pozycję, to jeszcze zamierza się rozwinąć. Szczerze mówiąc nie lubiłem koreańskich aut, bo nigdy niczym mnie nie urzekły. Dlatego wręcz śmieszny wydał mi się pomysł Kii na podbicie segmentu C pierwszą generacją Cee’da w 2006 roku. Zresztą nie tylko mi. Tym razem bawi mnie już coś innego – że, gdy przyszła kolej na drugą generację tego kompaktu, to już nikt się nie śmieje.