BMW Gran Coupe 640d - piękne, szybkie i... oszczędne
Fani samochodów z Monachium musieli długo czekać na czterodrzwiowe "coupé" spod znaku biało-niebieskiej szachownicy. Debiutujące w ubiegłym sezonie BMW 6 Gran Coupé wypełniło lukę między serią 5 oraz "szóstką" coupé. Model doskonale wygląda i równie dobrze jeździ.
Boom na limuzyny o sportowym wyglądzie rozpoczął się w 2004 roku. Wówczas Mercedes CLS stworzył podwaliny segmentu czterodrzwiowych "coupé". Pięć lat później Porsche przedstawiło Panamerę. W 2010 roku na drogi trafiło Audi A7, a kilka miesięcy później Mercedes rozpoczął produkcję CLS-a drugiej generacji.
BMW działało wolniej od konkurencji. W 2007 roku firma przedstawiła prototyp CS. Jego produkcyjna wersja - seria 6 Gran Coupé - ruszyła do walki o klientów dopiero w 2012 roku. Warto było czekać. Limuzyna ze sportowymi aspiracjami świetnie wygląda i przepada za dynamiczną jazdą.
BMW serii 6 Gran Coupé zostało zbudowane na bazie dwudrzwiowej serii 6. Projektanci stanęli na wysokości zadania. Samochód doskonale wygląda i skupia na sobie masę zaciekawionych spojrzeń. A jest na czym oko zawiesić. Długa maska, smukła sylwetka, muskularny tył, LED-owe reflektory, 19-calowe koła...
Linia nadwozia BMW 6 Gran Coupé wpłynęła na przestronność przedziału pasażerskiego. Z przodu wygodnie będzie nawet najwyższym. Do tyłu nie powinny wsiadać osoby, których wzrost przekracza 1,8 m - ilość przestrzeni na głowy nie jest ogromna. Miejsca na nogi nie brakuje (dopóki przednie fotele nie zostaną maksymalnie cofnięte i obniżone), gdyż rozstaw osi 6 Gran Coupé jest o 113 mm dłuższy niż w klasycznym BMW serii 6, a całą dodatkową przestrzeń oddano do dyspozycji pasażerów drugiego rzędu. Teoretycznie „szóstką” można przewieźć pięć osób, ale ukształtowanie kanapy oraz połączenie jej z tunelem środkowym sprawia, iż mamy do czynienia z autem czteroosobowym, którym w awaryjnych sytuacjach można przewieźć dodatkowego pasażera. Nawet BMW mówi o układzie 4+1.
Wnętrze testowanego Gran Coupé mogłoby zawstydzić niejeden salon. Obszerne fotele z pełną regulacją, pachnąca skóra, drewniane i ceramiczne inkrustacje, nastrojowe oświetlenie, okno dachowe... Standard nie jest oczywiście równie bogaty. BMW pozwala klientom na swobodne kompletowanie dodatków, ale oczekuje bajońskich sum. Wspomniane elementy podniosły cenę samochodu o... 65 tysięcy złotych! Szkoda, że nawet w tak skompletowanym egzemplarzu po dokładnych oględzinach można odnieść wrażenie, iż „szóstce” zabrakło ostatecznego szlifu. Panele sterowania systemem audio, klimatyzacją, tempomatem czy elektrycznymi szybami oraz kierownica przypominają, żeby nie powiedzieć – są niemal identyczne – z elementami stosowanymi chociażby w nieporównywalnie tańszej serii 3.
Większość funkcji samochodu obsługujemy pokrętłem iDrive. To optymalne rozwiązanie. Przemyślane menu pozwala na szybkie docieranie do wybranych pozycji. Ich obsługa jest intuicyjna. System iDrive zminimalizował liczbę przycisków na desce rozdzielczej, a wyświetlacz systemu multimedialnego nie jest upstrzony odciskami palców, które szpecą ekrany dotykowe w innych samochodach. Przedział pasażerski został doskonale odizolowany od drogowego zgiełku i szumu opon, a silnik jest słyszalny tylko po głębokim wciśnięciu gazu. Podczas szybkiej jazdy najbardziej wyraźny jest odgłos powietrza opływającego lusterka.
Klienci BMW są przyzwyczajeni do sporego pola manewru podczas wybierania wersji silnikowej. W przypadku „szóstki” Gran Coupé sytuacja wygląda inaczej. Do wyboru są odmiany 640d, 640i oraz 650i, a fani ekstremalnych wrażeń mogą zamówić M6 Gran Coupé. Pod maskę testowanego egzemplarza trafił turbodiesel. Oznaczenie 640d może sugerować, iż mamy do czynienia z czterolitrowym silnikiem. Tak jednak nie jest. Limuzyna otrzymała motor o pojemności 2993 cm.
Wiele osób twierdzi, że silniki wysokoprężne nie powinny trafiać pod maski luksusowych samochodów. Nawet krótka podróż BMW 640d Gran Coupé potrafi „wyleczyć” z uprzedzeń. Podwójnie doładowany turbodiesel warczy głębokim basem, dysponuje niedźwiedzią siłą, równomiernie oddaje moment obrotowy, kręci się do 5400 obr./min i spala rozsądne dawki paliwa, pozwalając niemal zapomnieć o istnieniu stacji paliw. W cyklu mieszanym 640d zużywa niecałe 10 l/100km. Przepisowa jazda w trasie przekłada się na 7-8 l/100km. W obszarze zabudowanym spalanie potrafi dobić do 13 l/100km. Oczywiście użytkownik BMW serii 6 nie patrzy na zużycie paliwa przez pryzmat wydatków na tankowanie, tylko zasięgu, który przy 70-litrowym baku jest całkiem sensowny.
Z trzech litrów inżynierowie BMW wykrzesali 313 KM przy 4400 obr./min oraz 630 Nm w przedziale 1500-2500 obr./min. Takie wartości są w stanie zapewnić fantastyczne osiągi nawet w samochodzie ważącym dwie tony. Po 5,2 s od startu 640d Gran Coupé przekracza 100 km/h, a przyspieszanie ustaje przy 250 km/h.
Z mocarnym silnikiem doskonale współpracuje 8-biegowy „automat” firmy ZF. W większości sytuacji korzysta z niskich obrotów, ale kiedy zapragniemy pojechać szybciej, redukcja następuje błyskawicznie. Na pracę skrzyni wpływają tryby jazdy – w Eco Pro obroty są podbijane sporadycznie, natomiast w Sport sterownik utrzymuje silnik w przedziale gwarantującym błyskawiczną reakcję na gaz. Przełożenia można zmieniać też ręcznie – manetkami na kierownicy oraz lewarkiem (na wzór sportowych samochodów redukujemy w przód).
Bez względu na prędkość oraz stopień uchylenia przepustnicy „szóstka” zachowuje stoicki spokój. Spora w tym zasługa 2,97-metrowego rozstawu osi. BMW nie jest wrażliwe na zmiany obciążenia i nawet w zakresie granicznym pozostaje neutralne. Do pełni szczęścia zabrakło nieco bardziej komunikatywnego układu kierowniczego. Na właściwości jezdne wpłynęło też wyposażenie opcjonalne. Elektronicznie sterowany napęd na cztery koła xDrive (16 tys. zł) nieustannie żongluje momentem obrotowym między przednią i tylną osią. Efektem jest neutralne prowadzenie, brak problemów z trakcją i nieznacznie lepsza dynamika – 640d bez xDrive osiąga „setkę” w 5,4 s.
Kolejnym udogodnieniem jest Active Drive. Kombinacja amortyzatorów z elektronicznie sterowaną siłą tłumienia oraz aktywnych stabilizatorów kosztuje 20 131 zł. W zamian otrzymujemy zawieszenie, które nie dopuszcza do przechyłów bocznych karoserii podczas dynamicznej jazdy bądź przy nagłych zmianach kierunków, a jednocześnie zapewnia bardzo wysoką skuteczność wybierania nierówności. Chwilami można mieć wątpliwości, czy naprawdę prowadzi się 5-metrową limuzynę o masie 1945 kg. Charakterystykę pracy układu jezdnego można regulować przyciskiem na tunelu środkowym. W trybie Comfort+ nierówności są skutecznie tłumione. Słabo filtrowane są tylko krótkie uskoki – za stan rzeczy w dużej mierze odpowiadają 19-calowe obręcze, którymi zastąpiono seryjne „siedemnastki”. Przeciwieństwem jest Sport+, który utwardza zawieszenie oraz przesuwa próg interwencji systemu ESP.
„Szóstka” bryluje na autostradach - potrafi dotrzeć do celu szybko i bez zbędnych przestojów na tankowanie. Za jej naturalne środowisko bytowania można uznać także kręte drogi. Potężny samochód niezbyt dobrze czuje się w mieście. Długa maska oraz muskularne kształty tyłu utrudniają wyczucie obrysu nadwozia. Przednie i tylne czujniki parkowania są standardem. Można dopłacić za kamery. Do wyboru jest tylna bądź system Surround View, który z lotu ptaka prezentuje samochód i jego najbliższe otoczenie.
Ceny BMW 6 Gran Coupé startują z poziomu 370 200 zł. Bardzo drogie opcje szybko windują kwotę na fakturze. Testowane 640d dobiło do astronomicznego poziomu... 600 043 zł. Na pokładzie znalazło się wszystko, co można sobie wymarzyć - od systemu noktowizyjnego, poprzez aktywne zawieszenie oraz inteligentny napęd na cztery koła, na drzwiach z domykaniem skończywszy.
BMW 6 Gran Coupé świetnie wygląda i doskonale jeździ. Główni konkurenci – Audi A7, Mercedes CLS i Porsche Panamera – mają równie dużo do powiedzenia w kwestii estetyki, jakości wykonania oraz radości z prowadzenia. Nie do końca zdecydowani nabywcy mają twardy orzech do zgryzienia. Przed mniejszymi dylematami staną fani aut spod znaku biało-niebieskiej szachownicy – jeżeli potrzebny jest samochód bardziej praktyczny od serii 6 Coupé, a klasyczna „piątka” nie jest wystarczająco sportowa, pozostaje zamówienie serii 6 Gran Coupé.