Bentley Mulsanne - latający luksus
Bentley, podległy dziś Volkswagenowi, miał burzliwe koleje losu. Firma została założona rok po zakończeniu I wojny światowej, a już w 1931 roku, po tragicznej śmierci założyciela, wykupił ją Rolls-Royce. Od tego czasu Bentley nie wyprodukował samodzielnie dużej, flagowej limuzyny, bowiem kolejne konstrukcje były najczęściej blisko spokrewnione z Rollsami i wyróżniały się jedynie bardziej sportowym zacięciem.
Mulsanne, który zastąpił w 2009 roku model Arnage, jest pierwszym od czasów modelu 8 Litre (1930 rok), pojazdem należącym do gatunku superluksusowych limuzyn zaprojektowany i wykonany samodzielnie przez Bentleya.
Dirk van Braeckel miał bardzo specyficzną wizję stylistyczną dotyczącą przedniej części nadwozia. Grill jest co prawda klasyczny, a duże, okrągłe reflektory przywodzą na myśl limuzyny z lat dwudziestych czy trzydziestych, ale mimo wszystko – niemało w Mulsanne kontrowersji. Linia boczna i tylna część nadwozia jest o wiele bardziej stonowana, choć z pewnością nie bez wyrazu.
Wielu osobom Mulsanne, a w szczególności jego przód, nie będzie się podobać. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że osoby negujące drogę, którą poszedł projektant, nie mają odpowiednio uposażonego konta bankowego. Nie chodzi bynajmniej o zazdrość…
Spójrzcie na najdroższe limuzyny świata – Rolls-Royce Ghost, Phantom – wyglądają specyficzne prawda? Maybach 57? Nie prezentował się tak nietuzinkowo i bogacze nie polubili tego przerośniętego Mercedesa klasy S. Milionerzy nie szukają spokojnego stylistycznie, wygodnego i dużego samochodu. Chcą ostentacyjnego, kontrowersyjnego mastodonta, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Taki jest Mulsanne. Takie są Rolls Royce’y. I chyba właśnie tego zabrakło Maybachom. Indywidualności.
Mulsanne robi wrażenie nie tylko nietypową stylistyką, ale również rozmiarami – jest pół metra dłuższy od najnowszego Mercedesa klasy S – ma prawie 5,6 metra długości. Pod względem przestrzeni wewnątrz pojazdu można go umiejscowić między Rolls-Royce’m Ghost (5,4 m), a Phantomem (5,8 m), zatem nikt nie powinien narzekać na małą przestrzeń. Tym bardziej, że przeciętny kierowca Bentleya siada za sterami Mulsanne, a nie kieruje się na kanapę tak jak wypada to posiadaczom maszyn z Goodwood.
Bentley do napędu swojej flagowej limuzyny wykorzystał jednostkę V8 o pojemności skokowej 6,75 litra, której historia sięga jeszcze lat sześćdziesiątych. Motor Rolls-Royce'a w Mulsanne produkuje 505 KM i astronomiczne 1020 Nm momentu obrotowego, spełniając jednocześnie rygorystyczne normy Euro 5. Moc przenoszona jest za pośrednictwem ośmiobiegowego automatu z możliwością zmiany przełożeń łopatkami przy kierownicy. Mulsanne jest piekielnie szybki – podwójnie doładowany silnik jest w stanie błyskawicznie rozpędzić tę potężną limuzynę. Pierwsze 100 km/h osiągniemy szybciej niż w Chevrolecie Camaro z jednostką V8 6,2-litra i automatem, bowiem zajmie nam to jedynie 5,3 sekundy. W przeciwieństwie do Rolls-Royce’a, Bentley nie ogranicza elektronicznie prędkości maksymalnej swoich samochodów, więc Mulsanne rozwinie nawet 296 km/h, co jest wartością idealnie pasującą do sportowego charakteru marki, który przez lata był kreowany przez Rolls Royce’a.
Potężny generator mocy pochłania niewyobrażalne ilości paliwa, ale właścicieli spalanie interesuje tylko ze względu na jeden aspekt – zasięg. Bentley obliczył, że średnie zużycie paliwa to niespełna 17 litrów, więc 96-litrowy bak powinien wystarczyć na 560 km. Teoretycznie, bo bardziej można uwierzyć, że przy normalnej mieszanej jeździe spalanie będzie bliższe wartości 25 litrów, które Bentley podaje jako standardowe dla jazdy miejskiej.
Zużycie paliwa miało zmniejszyć nie tylko przystosowanie jednostki napędowej do norm Euro 5, ale również obniżenie masy. Oczywiście, nie kosztem luksusu. Mimo ogromnej masy, samochód został zaprojektowany zgodnie z najnowszym trendami mającymi zmniejszyć wagę samochodu. Szkielet pojazdu jest stalowy, a elementy nadwozia wykonano z aluminium. Dzięki temu Mulsanne waży 2585 kg, czyli tyle samo co mniejszy, mierzący 5,4 metra, Bentley Arnage T.
Bentley opiera się tendencji do zmniejsza liczby kolorów w samochodach – nabywca może zdecydować się na jedną z 28 barw, którymi można pokryć nadwozie Mulsanne. Wewnątrz mamy jeszcze większe pole do popisu – 25 kolorów wnętrza, które można zestawiać ze sobą w czterech różnych stylach, 22 kolory skórzanych dywaników oraz 23 barwy pasów bezpieczeństwa. Pełna paleta to zdumiewające 114 wariantów. Do tego możemy pokryć drewnem niemal każdy element, który nam się spodoba – boczki tylnych drzwi, stoliczki, ramki tylnych okien itd. Jedno jest pewne – ciężko będzie znaleźć dwa takie same egzemplarze. Tym bardziej, że nie powstaje ich wiele – motorem napędowym Bentleya jest Continental, a Mulsanne jest i pozostanie najbardziej prestiżową, produkowaną w małych seriach, flagową limuzyną.
Mulsanne w wyposażeniu standardowym ma niemal wszystko – to Bentley, więc jego wymienianie byłoby wręcz nierozsądne. Warto wspomnieć jedynie, że za dodatkową opłatą można zamówić kamery cofania, system Adaptive Cruise Control utrzymujący odległość od poprzedzającego nas samochodu, jeszcze lepszy system audio, telewizory w przednich zagłówkach oraz funkcję podgrzewania i wentylowania foteli (co akurat według mnie powinno być standardem). Legendarne latające „B” na osłonie chłodnicy również znajduje się na liście wyposażenia dodatkowego.
O ile Bentley Continental każdego roku znajduje w Polsce co najmniej kilku nabywców, o tyle na model Mulsanne dotychczas zdecydował się jedynie jeden milioner. Nic jednak dziwnego – flagowa limuzyna legendarnej brytyjskiej marki kosztuje dziś ponad 1,5 miliona złotych. Podstawowego Continentala można kupić za niecały milion.
Niezwykle majętni Polacy w poprzednich dwóch latach decydowali się na Rolls-Royce’y – zarejestrowano dwa egzemplarze modelu Ghost oraz trzy Phantomy. Mulsanne jeśli chodzi o cenę plasuje się pomiędzy tymi dwoma limuzynami.
Bentley mimo niemałych kłopotów w ostatnich latach, w końcu zaczął przynosić zyski – większą część produkcji stanowi model Continental, ale również Mulsanne ma w tym swój udział. W ubiegłym roku do klientów trafiło 7003 pojazdów, co jest wynikiem o 1886 sztuk lepszym niż w ubiegłym roku. Największym rynkiem są oczywiście Stany Zjednoczone, ale na drugim miejscu są już Chiny, które wchłonęły 1839 pojazdów.
Patrząc na cykle produkcyjne Bentleya można spodziewać się, że druga generacja Mulsanne pozostanie w produkcji jeszcze 7 – 10 lat. Ciekawe czy za dekadę będzie również szokować swoim wyglądem, bo na jego tle, Arnage wydaje się być niezwykle spokojny stylistycznie.