Audi V8 - doskonałego trudne początki
Mówi się, że pierwsza strona książki jest najważniejsza: albo ją polubisz i kupisz książkę, albo cię błyskawicznie znudzi i rzucisz ją w kąt szukając lepszej, ciekawszej. Na dobrą sprawę całe nasze życie jest jak szukanie lepszej książki - zawsze oczekujemy, że coś inne, nieznane, będzie lepsze, niż to co już mamy.
I prawdę powiedziawszy... dzięki Bogu, że tak nas skonstruowano! Bo najczęściej tak już bywa, że to, co nieznane, nowe faktycznie okazuje się być lepsze. Tak rodzi się postęp.
Gdy we wrześniu 1988 roku na salonie samochodowym w Genewie na stoisku Audi AG pojawił się zupełnie nowy model, Audi V8, wiadomo było, że Audi rusza „na łowy”. Zdawało się wówczas najtrudniejsze łowy w swoim dotychczasowym życiu, bo celem wyprawy była gruba zwierzyna, czyli zamożny klient. A jak wiadomo, zresztą każdy doświadczony handlowiec przyzna to bez ogródek, że nie ma trudniejszego klienta, niż klient zamożny, taki, który dokładnie wie czego chce i nie da się omamić piękną „gadką” wyśmienitego handlowca. Co więcej, taki klient zapłaci niemal każde pieniądze, by otrzymać dokładnie to, czego chce.
Audi AG doskonale zdawało sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Zresztą, wykonało doskonały pierwszy krok, czyli spróbowało skusić klienta nowoczesną technologią i luksusem. W Audi V8 znalazło się dokładnie to, czego zamożny klient oczekiwał: przestronne wnętrze dające poczucie przewagi nad innymi, nowoczesna, zapewniająca doskonałe osiągi jednostka napędowa, bardzo bogate wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa i komfortu, doskonały układ napędowy oparty na fenomenalnej technologii Quattro (napęd na cztery koła z rozdziałem mocy pomiędzy przednią i tylną osią w proporcjach 50:50 – w razie potrzeby rozkład ten oczywiście ulegał zmianie) i wiele innych.
Jednak, jak wiadomo, pierwsze kroki są w życiu nie tylko najważniejsze, ale i najtrudniejsze. Wstający po raz pierwszy na własne nogi maluch zawsze upada. Rzucające się ze skały młode ptaki morskie zawsze uderzają w tafle wody. Jednak takie upadki czynią je mocniejszymi. Podobnie było z Audi.
Model V8 miał fenomenalne wejście. Urzekał, wszystkim tym, co kryło się pod karoserią i maską – 32-zaworowy silnik V8 o pojemności 3.6 lub 4.2 l zapewniał doskonałe osiągi i jeszcze doskonalsze wrażenia z jazdy. Napęd na cztery koła czynił podróż nie tylko przyjemniejszą, ale i bezpieczniejszą. Jednak, jak każdy nowicjusz, także i Audi nie ustrzegło się błędów. Być może „błąd” to zbyt mocne słowo. Chyba lepiej pasować będzie „potknięcie”. Bez wątpienia największym potknięciem modelu V8 była jego powierzchowność – nazbyt zbliżona do modeli 100 i 200, a tym samym, mało ekskluzywna i wyrafinowana. Od samochodów klasy wyższej, a takim było V8, oczekuje się nie tylko nieprzeciętnej technologicznej ekskluzywności, ale także nietuzinkowej, aczkolwiek klasycznej stylistyki. Nawet od nowicjusza.
O ile z pierwszego zadania Audi AG wywiązało się bezbłędnie, o tyle w przypadku karoserii zabrakło już nieco pomysłu. Inny grill, poszerzone błotniki, agresywniejsze zderzaki i aluminiowe felgi to niestety zbyt mało, by stać się autem klasy wyższej z krwi i kości. Mocne słowa? Być może, ale w dużym stopniu uzasadnione. Od samochodów pokroju Audi oczekuje się nie tylko perfekcjonizmu technicznego, ale także innowacyjności stylistycznej w każdym calu. Dodanie kilka agresywniejszych akcentów stylistycznych do znanej karoserii było posunięciem minimalistycznym, nieprzystającym Audi. Klientom nie do końca takie posunięcie przypadło do gustu, stąd popularność modelu V8 była zdecydowanie mniejsza, niż choćby jego następcy, czyli modelu A8.
Gdy dochodzisz do punktu, w którym mówisz sobie, że lepszy już być nie możesz, to znaczy, że jesteś skończony. Nie ma nic gorszego, niż przyznanie się przed samym sobą, że jest się doskonałym w tym, co się robi. Gdy jesteś już doskonały, to po cóż miałbyś wstawać następnego dnia rano z łóżka, skoro nic lepszego, niż to co już zrobiłeś dzień wcześniej, nie osiągniesz? Na szczęście Audi zdaje sobie sprawę, że nawet rzeczy doskonałe można poprawić. Tym samym od wielu już lat doskonałe modele stają się jeszcze bardziej doskonałe. Ot choćby jak V8 i A8 – oba doskonałe, a przy tym jeden doskonalszy od drugiego.