Samochody, które zmieniły historię: Mercedes-Benz 300 SD Turbodiesel (W116)
Doskonała relacja osiągów do zużycia paliwa sprawiła, że kierowcy pokochali turbodiesle. Ich złota era rozpoczęła się w maju 1978 roku. Wówczas Mercedes-Benz rozpoczął sprzedaż modelu 300 SD Turbodiesel - pierwszego samochodu osobowego z turbodoładowanym silnikiem Diesla.
Niemiecki koncern przekonał się do jednostek wysokoprężnych dużo wcześniej. W 1936 roku Mercedes-Benz przedstawił model 260 D – pierwszy seryjnie produkowany samochód osobowy silnikiem Diesla. W 1963 roku firma przedstawiła pierwszego „klekota” z automatyczną skrzynią biegów.
Prace nad rozwojem silników wysokoprężnych trwały. W 1974 roku Mercedes-Benz dysponował już pięciocylindrowym dieslem o pojemności trzech litrów, który zaskakiwał kulturą pracy oraz osiągami. Maksymalne 80 KM i 175 Nm zapewniły modelowi 240D 3.0 tytuł najszybszego seryjnie produkowanego auta na ropę. Samochód był oszczędny, ale wciąż energia spalin wciąż nie była wykorzystana.
Stan rzeczy uległ zmianie, gdy prototypowy silnik Diesla zestawiono z turbosprężarką. Wykrzesane dzięki niej 187 KM i 360 Nm stały się przepustką do osiągnięcia 253,7 km/h. Inżynierowie Mercedesa wciąż czuli niedosyt. Po serii eksperymentów ostatecznie wycisnęli z turbodiesla 230 KM. Motor trafił do karoserii opływowego prototypu C 111-III, który podczas 12-godzinnej próby na torze Nardo utrzymywał średnią prędkość powyżej 310 km/h, zużywając przy tym zaledwie 16 l/100km! Miało to miejsce w kwietniu 1978 roku. Miesiąc później w amerykańskich salonach Mercedesa pojawił się model 300 SD Turbodiesel z wtryskiem Boscha i turbiną Garrett.
Pierwszy seryjnie produkowany samochód osobowy z turbodieslem Daimler-Benz OM617 o pojemności 3005 ccm idealnie trafił w potrzeby chwili. S-klasa na ropę rozpoczęła karierę pięć lat po zakończeniu pierwszego kryzysu naftowego i u progu drugiego. Przy okazji Mercedes udowodnił, że silnik zasilany olejem napędowym zdaje egzamin także w limuzynach.
S-klasa z turbodieslem była oferowana wyłącznie w Kanadzie oraz USA. Przyczyna wprowadzenia modelu była wyjątkowo prozaiczna. Podatki. Oszczędny turbodiesel obniżał średnie spalanie ówczesnej gamy modelowej Mercedesa, dzięki czemu koncern omijał wyższe stawki podatkowe. Połączenie silnika Diesla z turbosprężarką okazało się świetnym rozwiązaniem. Zwiększyło potencjał jednostki napędowej o 40%, praktycznie nie wpływając na zużycie paliwa.
Serce Mercedesa 300 SD Turbodiesel produkowało 112 KM przy 4200 obr./min oraz 228 Nm przy 2400 obr./min. Dzięki temu 1,8-tonowa limuzyna była w stanie osiągnąć 165 km/h. Na tle wariantów benzynowych, które uzyskiwały 190-225 km/h to mizerny wynik. 300 SD Turbodiesel nie imponował także dynamiką. 17 sekund „do setki” czyniło z niego najwolniejszą klasę S. Rekompensatę stanowiło niskie zapotrzebowanie na paliwo. Producent mówił o 10,6 l/100km w cyklu mieszanym. Silniki benzynowe potrzebowały 30% więcej paliwa.
Do 1980 roku pierwszy seryjnie produkowany samochód osobowy z turbodieslem został zamówiony przez blisko 29 tysięcy klientów. Jak na ironię, mieszkańcy Starego Kontynentu, którzy teraz na potęgę kupują samochody z turbodieslami, przed laty dosyć sceptycznie podchodzili do innowacyjnego źródła momentu obrotowego. Na debiut Mercedesa 300 TD Turbodiesel mieszkańcy Europy musieli poczekać do 1980 roku.
Obecnie turbodiesle spotykamy w pojazdach wszystkich segmentów – od miejskich maluchów, po największe limuzyny. Rosnące wysilenie motorów wysokoprężnych oraz ich coraz lepsze dopracowanie sprawiło, że nawet zwrot „sportowy diesel” przestaje dziwić…