Żyje się tylko dwa razy
Oszczędne, niezawodne, solidne, ale na pewno nie superszybkie i dynamiczne – takie kiedyś były auta produkowane przez Toyotę. Tym większym przełomem była premiera pięknego sportowego modelu 2000GT. To on zapisał nowy rozdział w historii swojej marki. Oto pierwszy japoński „supersamochód”.
Jak Jaguar i Corvette
Był rok 1965, gdy podczas salonu samochodowego w Tokio zaszokowała wszystkich prezentując model 2000GT. Przepiękne coupe w niczym nie przypominało wcześniejszych aut japońskiej marki. Nawiązywało raczej do kultowych i legendarnych dzieł światowej motoryzacji – Jaguara E-type i Chevroleta Corvette. Co najważniejsze przy tym, sportowa Toyota wyróżniała się nie tylko efektowną stylistyką, ale i nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Nic dziwnego, że model został po latach uznany za pierwszy stuprocentowy japoński „supersamochód”.
Kabriolet dla Jamesa Bonda
Dużego splendoru (szczególnie w Europie, w której Toyota nie miała jeszcze zbyt wielkich wpływów) dodał mu udział w jednej z części przygód Jamesa Bonda. Dwa lata po swojej premierze Toyota 2000GT „zagrała” w filmie „Żyje się tylko dwa razy” z niezapomnianym Seanem Connery w roli głównej. Co ciekawe, 007 nie miał w tym odcinku swojego stałego auta. W trakcie filmu przesiadł się jednak do sportowej Toyoty, która kilkakrotnie ratowała go z przeróżnych opresji. W przeciwieństwie do innych pojazdów brytyjskiego agenta, w jego 2000GT nie roiło się od niezwykłych nowinek technicznych. Sir James miał „jedynie” do dyspozycji monitor telewizyjny i radiostację do komunikacji z centralą. Mimo wszystko, pojawienie się Toyoty na ekranie było niemałym zaskoczeniem, wszak wtedy japońskie samochody były uważane za dużo gorsze od amerykańskich, czy europejskich.
Fani Bonda żałowali, że w filmie wykorzystano zaledwie namiastkę z nakręconych kilkunastominutowych scen pościgu po ulicy Ginza w Tokio. Ich głównym bohaterem była oczywiście Toyota 2000GT. Z niewiadomych powodów producenci przygód 007 pominęli wspomniane sceny. Co bardziej uważni widzowie wyłapali również jedną wpadkę – w pewnym momencie Connery wsiada do sportowej Toyoty z prawej strony, a następnie… wysiada z lewej. Na szczęście, pomyłek wystrzegli się konstruktorzy japońskiej marki, którzy specjalnie na potrzeby „Żyje się tylko dwa razy” stworzyli dwa egzemplarze 2000GT w wersji kabrio (w wersji bez dachu samochód nigdy nie doczekał się seryjnej produkcji).
116 centymetrów „w kłębie”
Na dobrą sprawę, historia 2000GT rozpoczęła się od Yamahy, która w latach sześćdziesiątych współpracowała z kilkoma producentami samochodów w kraju Kwitnącej Wiśni. Na początku dekady to właśnie Yamaha zaprosiła do Japonii Albrechta Goertza, słynnego projektanta takich samochodów, jak choćby BMW 507 i 503 oraz Nissan Silvia, a także członka zespołu projektującego Porsche 911. Goertz miał stworzyć dwuosobowy sportowy wóz, właśnie dla Nissana. Niemiec zbudował prototyp, jednak koncern nie zdecydował się na dalszy rozwój tego projektu. Yamacha zwróciła się więc do Toyoty, uważanej wówczas za najbardziej konserwatywną markę w Japonii. Jej szefowie planujący zmianę wizerunku firmy bez wahania przyjęli ową propozycję.
Goertz otwarcie przyznawał, że główną inspiracją przy projektowaniu prototypu, na bazie którego powstał 2000GT, był słynny Jaguar E-type. Jak jednak zaznaczał, linie legendarnego modelu stanowiły dla niego jedynie punkt wyjściowy, z którego wyprowadził swą własną, autorską koncepcję. Ostatnie zdanie przy stworzeniu 2000GT należało za to do japońskiego stylisty, Satoru Nozai. Nadwozie sportowej Toyoty zostało wykonane z aluminium. Jednym z jej znaków rozpoznawczych były przednie reflektory umieszczone bardzo nisko i przedzielone efektownym grillem. Auto zostało zawieszone bardzo nisko, w najwyższym punkcie dachu mierzyło zaledwie… 116 centymetrów. Dzięki temu wyglądało jeszcze bardziej dynamicznie i agresywnie.
„Wyjątkowo imponujący wóz”
Samochód został wyposażony w niezwykle wydajny, sześciocylindrowy silnik o pojemności dwóch litrów i mocy 150 KM oparty na motorze stosowanym w topowym modelu Crown. Dzięki niemu 2000GT stał się wówczas jednym z najszybszych produkowanych seryjnie samochodów na świecie. O nowatorskości tej jednostki świadczy fakt, że jeszcze przez lata montowano ją w kolejnych modelach marki nieznacznie tylko ją modyfikując (pod maską Lexusa IS200 pracuje niemal identyczny dwulitrowy silnik o podobnych parametrach).
W 2000GT inżynierowie Toyoty, jako pierwsi w Japonii zastosowali hamulce tarczowe na wszystkich kołach. Inną innowacją zastosowaną w tym aucie, a nieznaną wcześniej przez innych japońskich producentów był mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. Wewnątrz samochód oferował komfort, którego wyznacznikami były na przykład skórzane fotele, drewniane wykończenia i radio z opcją automatycznego wyszukiwania stacji. Magazyn „Road & Track” nazwał sportową Toyotę „luksusowym GT”, dodając, że to „wyjątkowo imponujący samochód, w przypadku którego niezależnie, czy się go prowadzi, czy po prostu w nim siedzi, pierwszym odczuciem, które przychodzi do głowy jest zachwyt”.
Droższy od E-type’a
Ten sam magazyn pod koniec lat siedemdziesiątych określił 2000GT „jednym z najbardziej ekscytujących samochodów wszechczasów”. Autor artykuły przyrównał to auto nawet do Porsche 911. Niestety panowie z „Road & Track” nie ustrzegli się pewnego zaskakującego błędu. Do redakcji przychodziły sprostowania, ponieważ jej dziennikarze uparcie... przedzielali nazwę pięknej Toyoty spacją. Dla nich nazywała się ona... 2000 GT (sic!). Japończycy za każdym razem prostowali ją na 2000GT. Do dziś poprawna pisownia nazwy 2000GT nie jest zbyt ściśle przestrzegana.
Zanim auto trafiło do sprzedaży, pobiło trzy rekordy świata i trzynaście japońskich rekordów prędkości uzyskanych na długich dystansach. Testy przeprowadzano na torze Yatabe, niedaleko Tokio. Pełni nadziei panowie z Toyoty uruchomili produkcję 2000GT w roku 1967. Niestety, piękny sportowy model nie podbił ani azjatyckiego, ani europejskiego, ani amerykańskiego rynku. Przez trzy lata z taśm produkcyjnych japońskiej marki (gwoli ścisłości, produkcją modelu zajmowała się Yamaha) wyjechało dokładnie zaledwie 351 egzemplarzy 2000GT (50 z nich sprzedano w Stanach Zjednoczonych). Rynkowe niepowodzenie tłumaczono przede wszystkim wysoką ceną, na którą nie wszyscy byli sobie w stanie pozwolić. Model był droższy nawet od Jaguara E-type i Porsche 911 S!
Następca: Supra
Toyocie nie pomogły sukcesy sportowe. Co z tego, że 2000GT wygrał prestiżowy, 24-godzinny wyścig Fuji 24-Hour Race w roku 1967. Co z tego, że wygrywał dziesiątki innych wyścigów, między innymi w amerykańskiej serii SCCA. Osiągnięcia te nie odmieniły jego losu. W roku 1970 produkcja kultowego 2000GT została wstrzymana. Mimo swej krótkiej kariery, auto na stałe wpisało się do annałów światowej motoryzacji, jako piękne, nowoczesne i zrywające z opinią o niższości japońskich samochodów nad europejskimi i amerykańskimi. Dziś sportowa Toyota jest unikatem na rynku kolekcjonerskim.
Na koniec dodajmy, że jej tradycje od końca lat siedemdziesiątych kontynuował inny kultowy model – Supra. To już jednak temat na kolejny artykuł...