Osiem tysięcy wcieleń legendy
Kupienie auta tej marki, było wyróżnieniem. Kiedyś Ettore Bugatti odmówił sprzedaży samochodu władcy jednego z europejskich państw, mimo że ten oferował 30 tysięcy funtów. W gotówce.
Bugatti był zdegustowany... manierami króla przy stole. Nie dał się przekonać. Signore Ettore zawsze traktował swoje pojazdy jako dobro, na które pozwolić mogą sobie tylko nieliczni. Są tacy, którzy uważają, że to właśnie pycha doprowadziła markę Bugatti do upadku. Inni twierdzą, że zbudowała jej legendę...
Artysta mechanik
15 września 1881 roku w mieszkającej w Mediolanie arystokratycznej rodzinie przychodzi na świat Ettore Bugatti. Jego ojciec, Carlo Bugatti był artystą. Rzeźbił, projektował i tworzył ozdobne meble, które wykańczał kością słoniową, srebrem i hebanem. Jego dzieła znane były w całej zachodniej Europie. Ettore nie odziedziczył artystycznych zdolności po ojcu. Schedę po Carlo Bugattim przejął jego starszy syn Rembrandt. Ettore, długo przytłoczony talentem brata w końcu zainteresował się mechaniką i motoryzacją.
Po ukończeniu szkoły i bardzo krótkiej przygodzie z mediolańską Akademią Sztuk, Ettore wybrał się na praktykę do produkującej rowery firmy Prinetti and Stucchi. Zafascynowany automobilizmem, w wieku 17 lat Bugatti stworzył swój pierwszy pojazd, trójkołowiec – coś pomiędzy bicyklem, a samochodem. Za jego kierownicą po raz pierwszy spróbował swoich sił na torze wyścigowym.
Kontrakt dla dziewiętnastolatka
W roku 1901 Ettore zaprezentował swój pierwszy „stuprocentowy" samochód. Jego prezentacja odbyła się z wielką pompą w Mediolanie. Auto zbudowane z dużą pomocą braci Gulinelli nie mogło zostać niezauważone w motoryzacyjnym światku. Francuski Automobilklub wyróżnił dzieło Bugattiego prestiżową nagrodą „T2". Jeszcze większym sukcesem było jednak zainteresowanie pojazdem firmy De Dietrich. Jej szefowie wykupili do niego prawa i zaproponowali młodemu konstruktorowi dalszą współpracę. Kontrakt w jego imieniu podpisał jego ojciec. Ettore miał wtedy... dziewiętnaście lat!
Bugatti miał się zajmować projektowaniem i ulepszaniem samochodów alzackiej marki. Większość czasu pochłaniała mu jednak praca nad własnymi projektami. Ettore marzył o stworzeniu swojego własnego auta wyścigowego z prawdziwego zdarzenia. Nie za bardzo podobało się to panom z De Dietrich, którzy w końcu stracili cierpliwość i po prostu zerwali z nim umowę. Podobnie skończyła się jego przygoda z innym producentem automobili, Emilem Mathisem. Podobno, po skonstruowaniu zaledwie jednego modelu, Ettore nie wywiązał się z kolejnych zleceń i znów został bez pracy.
Narodziny legendy
W lipcu 1907 roku jego kolejny pojazd wyposażony w silnik o mocy 50 KM kupił niemiecki Deutz. Zachwyceni Niemcy mianowali Bugattiego dyrektorem działu produkcji w swojej firmie. Tym razem już w wolnych chwilach pomiędzy pracą zawodową, Ettore doskonali swój pierwszy bolid wyścigowy. Model nosi liczbę 10. Jego konstruktor nazywa go też „Pur Sang".
Niespełna rok później, Bugatti postanawia na dobre rozpocząć swój własny interes. W Morlsheim w Alzacji otwiera fabrykę, w której z czasem powstaje wspomniana seria 10, a potem modele 15 i 30. Niezbędna dla rozwoju firmy okazała się pożyczka z banku Darmstaedter, dzięki której Ettore produkuje dziesięć pierwszych pojazdów i pięć silników lotniczych. W styczniu 1910 roku auta Bugatti trafiają do sprzedaży.
Samoloty z silnikami Bugatti
W tym samym czasie rozpoczyna się również wyścigowa kariera jego bolidów. Pierwszym fabrycznym kierowcą firmy był Ernest Fridrich, wieloletni współpracownik Ettorego. Po zaledwie kilku miesiącach, Bugatti model 10 odnosi pierwszy sukces – w Grand Prix Francji Fridrich przyjeżdża do mety na drugim miejscu pozostawiając w pokonanym polu wielu znacznie bardziej utytułowanych kierowców. Bardzo owocna okazała się również współpraca Bugatti z Peugeotem, na skutek której powstał popularny model Bebe wyposażony w silnik pochodzący z modelu 19. Auto znalazło kilka tysięcy nabywców.
W czasie Pierwszej Wojny Światowej Ettore projektował i budował silniki lotnicze dla francuskiej i amerykańskiej armii. Dzięki pieniądzom pochodzącym z zamówień wojskowych, Bugatti sukcesywnie rozwijał swą firmę. Po wojnie zatrudniał już ponad tysiąc pracowników.
Czołg Ettore
Motoryzacyjny świat usłyszał o jego samochodach na początku lat dwudziestych. Modele 13 wygrały prestiżowy wyścig Le Mans i zdemolowały przeciwników podczas słynnego Voiturettes Grand Prix w Bresci. Bolidy-cygara Bugatti (nazywano je tak ze względu na charakterystyczny podłużny kształt – z zaokrąglonym przodem i ostro zakończonym tyłem) zajęły wtedy pierwsze, drugie, trzecie i czwarte miejsce. Właśnie na cześć tego sukcesu, serię 13 nazwano potem Brescią.
Dość osobliwie wyglądała kolejna wyścigówka signore Ettore – model 32. Auto natychmiast nazwano „czołgiem", gdyż swoją sylwetką przypominało trochę wojskowy pojazd pancerny. Pojazd nie należał do łatwych w prowadzeniu, co jednak nie przeszkodziło Fridrichowi w odnoszeniu kolejnych sukcesów (między innymi trzecie miejsce w wyścigu ACF Grand Prix w Tours).
Królewska cena Royale
W roku 1924 powstało najsłynniejsze wyścigowe dzieło Bugattiego. O serii 35 wyprodukowanej w liczbie blisko 500 egzemplarzy, mówi się dziś, że to symbol rywalizacji Grand Prix. Przez siedem lat auto ponad dwa tysiące razy kończyło swoje występy na torze na najwyższym podium (w samym tylko roku 1926 zanotowało 12 wygranych w najważniejszych wyścigach Grand Prix) stając się najsłynniejszym, najbardziej utytułowanym pojazdem wyścigowym wszechczasów.
Ettore poszedł za ciosem i dwa lata po premierze modelu 35 spełnił kolejne ze swoich marzeń – zbudował ultraluksusową limuzynę. Nadał jej nazwę Royale. Ponoć dlatego, gdyż liczył, że auto zakupi wkrótce rodzina królewska. Oprócz przepięknej sylwetki, samochód wyróżniał się również nieprawdopodobnie mocnym silnikiem (moc 300 KM, pojemności 12,7 litra) i nieprawdopodobną ceną. Trzeba było zapłacić za niego kilka tysięcy funtów! Dla porównania dodajmy, że popularne wówczas Fordy, czy Austiny kosztowały jakieś... 100 funtów.
Zdobycie Le Mans
Royale trafił na rynek w czasie kryzysu ekonomicznego i omal nie zrujnował Bugattiego. Limuzyna, o której mówi się, że jest jednym z najbardziej luksusowych samochodów wszechczasów, znalazła zaledwie trzech nabywców. Ettore częściowo uratował firmę dzięki modelowi 57, który sprzedał się w liczbie 750 egzemplarzy. W roku 1936 spadł jednak na niego kolejny cios. Pracownicy jego fabryki ogłosili strajk domagając się lepszych zarobków i poprawienia warunków pracy. Bugatti, który zawsze szanował i doceniał swoich robotników płacąc im pensje dużo wyższe niż ówczesne średnie, poczuł się osobiście dotknięty tym faktem. Uważał, że bunt wzniecił ktoś spoza firmy. Postanowił zwolnić wszystkich strajkujących, a na ich miejsce wolał sprowadzić nowych, niedoświadczonych ludzi. Przyjazna, rodzinna atmosfera w jego zakładach należała do przeszłości.
Kondycja finansowa Bugattiego pogarszała się z roku na rok. Jak na ironię, w latach trzydziestych, gdy firma znalazła się na skraju bankructwa samochody tej marki zaczęły odnosić kolejne spektakularne sukcesy na torze. Wyścigowa wersja modelu 57 nie miała sobie równych w Le Mans, wygrywając te prestiżowe zawody trzy razy z rzędu, w latach 1937, 1938 i 1939. Tuż przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej, Ettore przekazał kierownictwo w firmie swojemu synowi Jeanowi. Jean Bugatti zginął zaledwie trzy tygodnie później w wypadku podczas testów w Le Mans.
Śmierć i zmartwychwstanie
Po wojnie Ettore próbował ratować swoją markę, jednak jego plany zniweczyły niekończące się kłopoty finansowe. W sierpniu 1947 roku, w szpitalu w Paryżu Bugatti senior umiera na zapalenie płuc. Miał 66 lat. Razem z nim umiera jego rodzinna firma.
Mimo, że przez około trzydzieści lat, Bugatti wyprodukował zaledwie osiem tysięcy samochodów, przeszedł do historii motoryzacji. Wiele z jego legendarnych dzieł przetrwało do naszych czasów. Tak jest na przykład ze słynnym Royale, który dziś wyceniany jest na... 20 milionów dolarów!
Nie powiodły się próby reaktywowania firmy w latach pięćdziesiątych, a potem osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dopiero, gdy w 1998 roku nowym właścicielem Bugatti został koncern Volkswagen, odrodzenie mitu stało się faktem. Zaledwie kilka miesięcy później, podczas targów w Paryżu, zaprezentowano Bugatti XXI wieku, prototyp modelu EB 118 wyposażony w 6,3-litrowy silnik o mocy 555 KM. Niebawem dołączył do niego EB Veyron, futurystyczny samochód sportowy napędzany jednostką o mocy tysiąca koni mechanicznych! Signore Ettore powiedziałby: „Bravissimo!"