Jeden z najważniejszych wytworów ludzkiej cywilizacji
Co wspólnego ze sobą mają komputer Apple, samolot Boeing 747 oraz Citroen DS? Każdy z nich trafił na listę najważniejszych produktów ludzkiej cywilizacji w ubiegłym stuleciu.
Nazwa ostatniego z wymienionych pochodzi od francuskiego „deesse”, co oznacza bogini. To ostatecznie wyjaśnia, dlaczego słynne dzieło Citroena wymieniane jest zaraz na początku światowego plejady motoryzacyjnych gwiazd wszechczasów.
Zaczynał od pocisków
Samochody Citroena zawsze zadziwiały oryginalnością, a także nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Co ciekawe, firma André Citroena zasłynęła podczas pierwszej wojny światowej z niezwykle nowatorskich jak na ówczesne czasy... pocisków artyleryjskich. W 1919 roku genialny Francuz postanowił budować automobile i już w debiucie znokautował konkurencję tanim i funkcjonalnym modelem 10CV. Citroen jako pierwszy na Starym Kontynencie uruchomił masową produkcję samochodów, dzięki czemu został nazwany „Fordem Europy”. Innym rewolucyjnym pomysłem André było założenie w całym kraju sieci stacji obsługi pojazdów. Nikt przed nim nie zdecydował się na takie rozwiązanie.
Ford Europy
Na początku lat 20. Citroena okrzyknięto „samochodowym królem Europy”. Francuska firma eksportowała podzespoły nawet do Chin! Citroen rywalizował wówczas z niejakim Louisem Renault (obie marki do dziś konkurują ze sobą na rynku motoryzacyjnym). Ciekawostką jest, że pierwszego z nich „pieszczotliwie” nazywano „Małym Żydem”, zaś do drugiego przylgnęła wizytówka „Niedźwiedzia z Billancourt”.
Samochody Citroena przez lata zdobywały status legendarnych i kultowych. Oprócz słynnego DS, któremu poświęcony jest ten artykuł, do historii motoryzacji przeszedł również model 2CV, zwany „obrzydliwą kaczuszką”. To właśnie za jego kierownicą szalała zakonnica w niezapomnianym „Żandarmie z St. Tropez”. Tym samym autem jeździł też inpektor Closeau w filmie „Różowa Pantera”.
Szaleństwo w Paryżu
Był październik 1955 roku. Podczas paryskich targów motoryzacyjnych zaprezentowano zupełnie nową limuzynę Citroena. Efekt? Stoisko marki omal nie zostało rozdeptane przez tysiące (!) widzów. A gdy rozpoczęło się zbieranie zamówień na model DS, szaleństwo sięgnęło zenitu. Tamtego dnia na jego kupno zdecydowało się aż 12 tysięcy chętnych! Jak potem obliczono, w pierwszych trzech kwadransach, po nowego DS klient zgłaszał się co... pięć sekund! Ludzi nie odstraszyła ani wysoka cena, ani fakt, że na odbiór auta trzeba było czekać półtora roku.
Dzieło Citroena nie przypominało żadnego z ówczesnych mu samochodów. Ba, pod względem zastosowanych technologii auto wyprzedzało swoich konkurentów o kilka lat świetlnych. Linia nadwozia zaprojektowana przez słynnego Flaminio Bertoniego była wręcz rewolucyjna - dzięki niej wóz przypominał raczej pojazd obcej cywilizacji niż standardową limuzynę. Tylne kierunkowskazy umieszczono wysoko, praktycznie tuż pod dachem. Szyby w drzwiach wzorem sportowych bolidów nie posiadały ram, zaś dach wykonano z tworzyw sztucznych.
Citroen DS wyposażono w cztery reflektory, z których dwa obracały się proporcjonalnie do stopniowego skrętu przednich kół. Wygodę jazdy zapewniało kierowcy i pasażerom nowatorskie hydropneumatyczne zawieszenie. Dzięki niemu możliwe było regulowanie prześwitu podwozia w zakresie od 9 do 28 centymetrów. Dzięki temu rewelacyjnemu rozwiązaniu samochód bez problemów pokonywał wszelkie nierówności na drodze. Kolejną innowacją było zamontowanie w aucie hamulców tarczowych, które wcześniej znane wykorzystywane były jedynie w lotnictwie.
Uratował prezydenta
Wnętrze samochodu również nie było konwencjonalne. Pierwsza w oczy rzucała się jednoszprychowa kierownica, równie oryginalna, co... niewygodna. Szczytem ekstrawagancji była możliwość regulacji prędkości, z jaką... zmieniają się poszczególne biegi. Samochód miał tylko jeden pedał - przyśpiesznika. Pedał hamulca uruchamiany prawą nogą przypominał raczej nożny przełącznik świateł - skok przycisku o jeden centymetr powodował włączenie hamulca. Z lewej strony, całkiem z boku umieszczono trzeci pedał, który służył do uruchamiania dodatkowego układu hamulcowego na przednie koła i spełniał jednocześnie funkcję hamulca postojowego. Co ciekawe, auto nie miało sprzęgła, jego zadania przejęła... dźwignia zmiany biegów. Wystarczy? Jeśli nie, dodajmy, że Citroen jako pierwszy zastosował elektroniczny wtrysk paliwa.
Citroenem DS jeździli między innymi Louis de Funes, Charles de Gaulle i filmowy Fantomas. Francuski prezydent na własnej skórze przekonał się o niezawodności tego samochodu - jego opancerzona wersja uratowała mu życie, gdy w 1961 roku uciekał nią przed zamachowcami w Petit Clamant.
Duma Francuzów
Ogromne zainteresowanie i wielki popyt na dzieło Citroena spowodowały, że na rynku pojawiały się jego kolejne edycje. Dla klientów z mniej zasobnymi portfelami przygotowano wersję ID pozbawioną większości technicznych smaczków. W 1959 roku zaprezentowano ubóstwiany przez kolekcjonerów kabriolet Decapotable, zaś dwa lata później - ekscentryczne kombi Familiale zdolne pomieścić nawet ósemkę pasażerów! W 1975 roku z taśmy produkcyjnej zjechał ostatni DS. Była to luksusowa wersja Pallas. W sumie przez dwie dekady auto znalazło blisko półtora miliona nabywców!
Niezawodność i jakość Citroena DS przekładała się również na jego osiągnięcia sportowe. Samochód znakomicie radził sobie w morderczych warunkach rajdowych, nierzadko bijąc swoich przeciwników na głowę. Tak było na przykład w Rajdzie Maroka w 1969 roku. Na 78 aut biorących udział w zawodach, tylko siedem dojechało do mety. Pięć z nich było Citroenami DS. Dziś tradycje rajdowe Citroena kontynuuje Sebastien Loeb, świeżo upieczony mistrz świata i model Xsara - od lat najlepszy samochód WRC.
Citroen DS to narodowa duma Francuzów. Na cześć tego auta powstają filmy dokumentalne i strony internetowe. O takiej popularności marzy niejeden polityk.