Volvo S60 – sport po szwedzku

Czy nowe Volvo S60 T5 R-Design POLESTAR to realny konkurent dla usportowionych niemieckich przedstawicieli klasy premium? 

W 1982 roku do grona niższej klasy średniej, tworzonej między innymi przez takie samochody jak Ford Taunus czy Opel Ascona, wszedł pierwszy model premium – Mercedes W201, czyli popularna „190-ka”. Z kolejnymi generacjami za Stuttgartczykiem zaczęło powoli podążać BMW z Serią 3 i Audi z modelem 80/A4. W tej klasie było też szwedzkie Volvo, które przez serię 200, a potem jej następców serii 800/S70 i S60 również postanowiło włączyć się do walki o klienta premium. Szwedzkie samochody zawsze jednak pozostawały raczej wyborem niszowym, nie do końca pasującym klientom „niemieckiej trójki”. Nowa generacja „średniego” Volvo ma szansę to zmienić. Czy jej się uda?

 

Sport po szwedzku – nowe Volvo S60

Od kilku lat kolejne modele szwedzko-chińskiego Volvo stylizowane są odważnie i wyraziście. Z jednej strony nawiązują do klasycznych ostrych kształtów „szwedzkiej cegły”, z drugiej – są nadzwyczaj nowoczesne, z atrakcyjnymi detalami w postaci chociażby charakterystycznych lamp przednich, ze światłami do jazdy dziennej w kształcie młota Thora. Volvo S60 nie jest tu wyjątkiem. Swoim wyglądem wyraźnie upodobniło się do większego brata – S90 i dla niewprawnego oka różni się w zasadzie tylko rozmiarem. Kiedy jednak spojrzymy bliżej i zagłębimy się w szczegóły, takie jak muskularne błotniki zaznaczone dodatkowymi przetłoczeniami, zauważymy, że nowe S60 ma aspiracje sportowe.

Widoczne na zdjęciach Volvo to wersja R-Design. Poza napisem na tylnej klapie świadczy o tym inny kształt zderzaków i atrapy chłodnicy. W testowym egzemplarzu wygląd dodatkowo podkreślił piękny, głęboki czerwony kolor, dzięki któremu uwypuklone zostały wszystkie stylistyczne smaczki. Nie dostrzeglibyśmy ich na srebrnym czy czarnym lakierze. Taka, a nie inna barwa nieco maskuje – uznawany za kontrowersyjny – kształt tylnych lamp, mocno wcinających się w klapę bagażnika.

We wnętrzu Volvo S60 o tym, z jaką wersją mamy do czynienia, co chwilę przypominają nam napisy R-Design. Znajdziemy je na kierownicy, na zagłówkach, na progach i nawet na tabliczce znamionowej. Wyróżnikami tej odmiany są także opcjonalne łopatki zmiany biegów, których bardzo brakuje w innych wersjach. Całość wnętrza, łącznie z podsufitką, utrzymana jest w smutnym czarnym kolorze. Jasna nić łączy jedynie poszczególne elementy skórzanej tapicerki. Ożywczymi dodatkami są za to listwy z prawdziwego (nie plastikowego) szczotkowanego i polerowanego aluminium. Tych dodatków jest jednak za mało, żeby ożywić całość kabiny pasażerskiej. Dzięki kolejnej opcji testowanego Volvo S60 – a konkretnie dzięki dużemu szklanemu oknu dachowemu, które szczodrze doświetla wnętrze – nie jest jednak źle i wnętrze nie jest zbyt ponure.

Moim zdaniem, jasna tapicerka dużo lepiej pasuje do charakteru nowego Volvo S60, jednak trzeba przyznać, że nawet w prezentowanej konfiguracji nie mamy wrażenia ciasnoty. Przestrzeni w obu rzędach siedzeń jest pod dostatkiem i to pomimo dość szerokiego tunelu środkowego, wykończonego twardym plastikiem pokrytym czymś, co przypomina cieniutką warstwę gumy, znaną chociażby z paneli sterowania szybami w samochodach z koncernu Volkswagena sprzed dekady. Oby tylko z czasem nie zaczęła się ona złuszczać, jak to ma miejsce w samochodach z Wolfsburga.

Nowe Volvo S60 w komforcie pomieści czterech rosłych pasażerów – żaden nie powinien narzekać na brak miejsca na nogi czy nad głową. W Volvo bez problemu przewieziemy także dwoje dzieci w fotelikach. Na tylnej kanapie mamy mocowania typu ISOFIX.

Dawniej Volvo słynęło z dużych kombi i ta cecha powoli wraca do szwedzkiej marki. Sedan S60 nie może się jednak pochwalić zbyt przepastną przestrzenią ładunkową. Do bagażnika zmieścimy bowiem zaledwie 442 litry. Jego kształt jest dość nieregularny i po położeniu elektrycznie składanych foteli nie uzyskamy płaskiej podłogi. Na dodatek, o ile bagażnik możemy zdalnie otworzyć (nawet za pomocą ruchu nogą pod zderzakiem), zamknąć da się go wyłącznie manualnie, czyli ściągając klapę ręką w dół.

 

Długa lista opcji, ale bezpieczeństwo w standardzie nowego Volvo S60

Volvo zawsze słynęło ze szczególnej dbałości o bezpieczeństwo. W najnowszych S60 i V60 nie jest inaczej. Szwedzi w kolejnych modelach wprowadzają coraz to bardziej wymyślne systemy bezpieczeństwa. W średnim sedanie znajdziemy zatem asystentów z pakietu City Safe i Intelli Safe. Ten pierwszy potrafi zahamować lub przynajmniej zminimalizować skutki nieuniknionej kolizji. W skład drugiego wchodzi na przykład asystent wykrywania ruchu poprzecznego przy cofaniu. Rozpoznaje również znaki drogowe, choć w testowanym egzemplarzu zdarzyło mu się czasami przegapić początek lub koniec terenu zabudowanego. W nowym S60, Volvo zadbało również o bezpieczeństwo bierne. Nadwozie jest bardzo sztywne, co ma niestety jedną słabą stronę – szeroki słupek „B”, który w ciasnych uliczkach potrafi ograniczyć widoczność. Wspomagają ją na szczęście duże lusterka (wszystkie fotochromatyczne) oraz kamera cofania (opcjonalnie może to być zestaw kamer 360 stopni).

Wyposażenie z zakresu komfortu już seryjnie jest dość bogate i obejmuje między innymi podgrzewane przednie fotele, rozbudowany system infoteinment z dużym, łatwym w obsłudze dotykowym ekranem czy wirtualne zegary z możliwością personalizacji ich wyglądu. Na pokładzie nowego Volvo S60 zawsze znajdziemy precyzyjną nawigację i automatyczną klimatyzację, która nie ma niestety osobnego panelu sterowania. Do jej obsługi niezbędne jest korzystanie z ekranu. Nie jest to duży problem, ale wymaga jednak oderwania wzroku od drogi.

Do prezentowanego na zdjęciach Volvo S60 dostajemy się bez potrzeby wyciągania kluczyka z kieszeni. Pośród licznych dodatków testowanego egzemplarza, warto wymienić chociażby wspomniany czerwony lakier czy pakiet zimowy, w skład którego wchodzi ogrzewana kierownica i tylna kanapa, czterostrefowa klimatyzacja i podgrzewane dysze spryskiwaczy.

Szwedzi oferują także do nowego średniego sedana dwa opcjonalne systemy audio. W redakcyjnym Volvo S60 zamontowano zestaw Harman-Kardon. Jest on znacznie tańszy od drugiego kompletu firmy Bowers & Wilkins, jednak to właśnie ten drugi jest zdecydowanie warty pokaźnej dopłaty – ponad 14 tysięcy złotych. Nawet ta kwota nie sprawia, że zaawansowane audio staje się najdroższą z opcji dostępnych dla nowego Volvo S60. Są nią natomiast widoczne na zdjęciach aż dwudziestocalowe (!) aluminiowe felgi 8-ramienne – Black Diamond Cut, za które musimy dopłacić aż 18 190 złotych! Na pokładzie testowanego S60 znalazły się także opcjonalne aktywne przednie światła LED, które nocą bardzo szybko reagują na inne pojazdy na drodze, zawsze maksymalnie wykorzystując całą matrycę diodową do jak najlepszego oświetlenie jezdni i poboczy. Do dyspozycji mamy w tym przypadku także przednie halogeny przeciwmgielne i podnoszące komfort akustyczny laminowane szyby. We wnętrzu Volvo S60 panuje niemal idealna cisza, a do około 100 km/h nie przeszkadza nawet w pełni otwarty szklany dach.

 

Gdzie jest piąty cylinder? Volvo S60 T5

Znakiem charakterystycznym szybkich Volvo zawsze były jednostki w układzie R5 o pojemności 2.5 litra. Pod maską testowanego modelu, o oznaczeniu S60 T5, pracuje silnik nowej generacji o pojemności dwóch litrów i czterech cylindrach. Nie da się nie odnieść wrażenia, że inżynierowie gdzieś „zgubili” jedną piątą dokumentacji i stąd taki „nietypowy” dla tej marki motor. A szkoda, bo nowa jednostka nie tylko straciła swój niepowtarzalny dźwięk rzędowej „piątki”, ale nie stała się też jakoś wyraźnie bardziej oszczędna.

W teście, na który składała się głownie jazda miejska (ale w umiarkowanym ruchu), silnik Volvo pobierał z niewielkiego baku średnio aż 12 litrów bezołowiowej na każde 100 kilometrów, ograniczając tym samym realny zasięg do zaledwie około 450 kilometrów.

Z drugiej strony mniejszy, niż można by się spodziewać, silnik ma dużo pracy. Dostępne 253 KM muszą bowiem wprawiać w ruch sedana o masie ponad 1700 kilogramów. Ułatwia mu to opcjonalny pakiet optymalizacyjny – POLESTAR, który zwiększa moc w średnim zakresie obrotów aż o 25 KM (maksymalną o 3 KM) oraz dodaje 50 Nm momentu obrotowego. Zwłaszcza ten drugi parametr jest wyraźnie odczuwalny. Jednostka Volvo „ciągnie równo" w niemal całym zakresie obrotów i producent deklaruje, że po modyfikacji osiąga 100 km/h o 0,1 sekundy szybciej niż zwykłe T5 – to jest w 6,4 sekundy. Za sprawne przyspieszenie, realizowane w testowym egzemplarzu jedynie przez przednie koła, odpowiadają bardzo szerokie opony w rozmiarze 255/45/20 oraz zaawansowana kontrola trakcji.

Tak długo, jak pod kołami jest suchy i równy asfalt, elektronika nie ma zbyt wiele do roboty. Gdy jednak spadnie deszcz, mocno doskwiera brak opcjonalnego napędu AWD. Za przeniesienie mocy z silnika do kół odpowiada znana z innych modeli Volvo i na przykład Peugeota, ośmiobiegowa skrzynia japońskiej marki Aisin. Podobnie jak w autach grupy PSA, radzi sobie ona bardzo dobrze, udowadniając, że klasyczne hydrauliczne „automaty” nie dadzą się łatwo wypchnąć z rynku przekładniom dwusprzęgłowym.

Zawieszenie nowego Volvo S60 w wersji R-Design zestrojone jest dość sztywno i pozwala na szybkie pokonywanie zakrętów. Nie jest to jednak poziom BMW Serii 3 G20 i nie jest to samochód do wyścigów. Fizyki nie da się oszukać, a ostrą jazdę po torze od razu zweryfikuje masa własna auta i brak napędu AWD. Przez to potężne felgi testowanego egzemplarza stają się jedynie wizualnym dodatkiem, który nie dość, że każdorazowo sprawia problem przy parkowaniu, to jeszcze zmusza nas do niemal całkowitego zatrzymania przed każdym progiem zwalniającym i każdą nierównością. Lepiej zatem pozostać przy seryjnych w tej odmianie osiemnastocalowych kołach, a zaoszczędzone pieniądze wydać na lepsze audio Bowers & Wilkins.

 

Każdy chce być premium – Volvo idzie właściwą drogą

Przez ostatnie 20 lat wiele zmieniło się w niższej klasie średniej. Kolejne generacje Forda Mondeo, Opla Vectry / Insingi czy Volkswagena Passata dostają coraz bogatsze wyposażenie. Choć ceny mają już bliskie Mercedesowi i BMW, to jednak nie są to jeszcze pojazdy premium.

Najnowsze modele w tej klasie – z dużymi aspiracjami – to Peugeot 508 i właśnie nowe Volvo S60. Choć „francuz” odznacza się wyjątkową stylistyką, porównywalną chyba tylko z modelem Alfa Romeo Giulia, można odnieść wrażenie, że Szwedzi na przestrzeni lat lepiej zrozumieli, co znaczy „Premium” przez duże „P”.

Volvo S60 dostępne jest obecnie tylko w dwóch najbogatszych odmianach – Inscription i w prezentowanej R-Design. Obie wyceniono bazowo na 165 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę wyposażenie, jest to jedna z najatrakcyjniejszych ofert w tej klasie na rynku. Ze wszystkimi dodatkami samochód ze zdjęć kosztuje 235 tysięcy złotych.

W tym przypadku „Premium” jest nie tylko „wrażenie”, ale całe auto. Jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze fakt, że nowe Volvo S60 produkowane jest w Stanach Zjednoczonych, tym bardziej zaskakujące staje się to, jak dobrze i precyzyjnie wykonany jest ten samochód.

Dodano: 4 lata temu,
autor: Kamil Broniowski,
zdjęcia: Rafał Kaim
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .