Volkswagen T-Roc – sport w modnym wydaniu

Volkswagen T-Roc to próba uczynienia z Polo SUV-a. Miał mieć wyższy prześwit, modny wygląd i rozbudowane możliwości personalizacji. Udało się, ale przypadkiem wyszło coś jeszcze…

Volkswagen po kolei zapełnia segmenty SUV-ów – tym razem padło na segment B-SUV. Odpowiednik Polo w świecie o podwyższonym prześwicie nazywa się T-Roc. Jak tłumaczy producent, litera „T” łączy wszystkie SUV-y tej marki. ROC z kolei ma kojarzyć się z „Rock”, czyli kamieniami. A więc T-Rocowi teren ma być niestraszny.

Wszyscy jednak wiemy, że to nie o jazdę terenową w samochodach tego typu chodzi, a o wyższą pozycję za kierownicą i większą odporność na miasto – dziury, wysokie krawężniki i tym podobne. A jednak T-Roc ma w sobie po trochu z każdego świata.

 

Może być fajny…

T-Roca może pokrywać jeden z jedenastu kolorów lakieru. Do tego możemy wybrać konfigurację z czarnym lub czerwonym dachem. A jednak do modelu z parku prasowego zamówiono zwykły, biały lakier.

Nie zobaczycie więc na naszych zdjęciach, jak ciekawie może wyglądać nowy Volkswagen. Tak nudny kolor odbiera mu charakter. A szkoda, bo charakter T-Roca zdecydowanie trafi w gusta młodych klientów. Wyraziste kolory, duże felgi, wyższy prześwit.

W mniejszym modelu Volkswagen zrezygnował z typowej dla siebie stylistyki i nieco ją urozmaicił. Grill z reflektorami nie tworzą już jednej linii. Światła LED do jazdy dziennej przeniesiono też na zderzak – i te światła są też kierunkowskazami.

Elegancji dodaje chromowana listwa „zaokrąglająca” linię dachu – z bocznej perspektywy. Za surowy charakter terenówki odpowiadają plastikowe osłony na nadkolach i zderzakach. A na kołach mamy sportowe, 19-calowe koła z niskoprofilowymi oponami i czerwonymi zaciskami.

 

Wnętrze w kilku smakach

Tak, jak możemy wybrać kolor lakieru, tak też możemy wybrać kolor paneli na desce rozdzielczej, tunelu centralnym i drzwiach. Nie są to jedynie dekory, bo wizualnie zmienia się sporo – szczególnie, jeśli wybierzemy żywsze kolory: niebieski, pomarańczowy czy żółty.

Do wyboru jest też sześć rodzajów tapicerki. Tutaj ponownie możemy zadbać o „energetyzujące” właściwości wnętrza i wybrać jaskrawo pomarańczową skórę. Opcji jest sporo.

System multimedialny Discover Pro przy konfiguracji standardu Premium kosztuje 3 tys. zł, ale warto. Ma Apple Car Play i Android Auto, nawigację, łączy się z Internetem i oferuje szereg zaawansowanych funkcji. Świetnie wygląda też wirtualny kokpit – ma ładny interfejs, kilka trybów wyświetlania danych i wyświetlacz o wysokiej rozdzielczości.

Choć miejsca na kanapie mogło by być minimalnie więcej, jak na standardy segmentu, jest tu sporo miejsca. Pozycja za kierownicą jest oczywiście nieco podwyższona, ale przez to też wygodna. Zakres regulacji fotela i kierownicy jest duży – przesuwny podłokietnik ma dość ograniczony ruch, szczególnie jeśli spojrzymy na ten element w innych Volkswagenach.

Jak na miejski samochód, T-Roc oddaje nam niemały bagażnik, który mieści 445 litrów. Po złożeniu foteli będzie to już 1290 l. Uwaga, jeśli zdecydujecie się na pełnowymiarowe koło zapasowe – to bagażnik będzie o 100 litrów mniejszy.

 

Sportowy?!

Choć nikt nie oczekuje od T-Roca wielce sportowych doznań, to trzeba przyznać, że prowadzi się bardzo dynamicznie. Szczególnie z testowanym silnikiem, czyli 2.0 TSI o mocy 190 KM. Maksymalny moment tego silnika to 350 Nm w zakresie od 1500 do 4400 obr./min. Ten silnik występuje tylko z napędem 4Motion i tylko ze skrzynią DSG.

Według katalogu, do 100 km/h rozpędza się w 7,2 s i maksymalnie potrafi pojechać 216 km/h. W naszych pomiarach okazał się sporo szybszy – osiągnął „setkę” (powtarzalnie) w 6,6 s!

To też zasługa… Launch Control. Tak, w tym małym SUV-ie możemy skorzystać z pomocy tego systemu, co daje całkiem ciekawe wrażenia. Napęd 4Motion jest bowiem w stanie oddać na tylną oś tyle momentu, że podczas przyspieszania poczujemy nawet delikatnie myszkowanie tyłu. Super!

Układ kierowniczy jest bardzo dokładny i bezpośredni. W połączeniu z kompaktowymi wymiarami nadwozia i 259-centymetrowym rozstawem osi, potrafi zaangażować kierowcę i dać mu sporo frajdy z jazdy. Sportowo zestrojono też zawieszenie, choć to w połączeniu z 19-calowymi kołami przekłada się na obniżony komfort podróżowania. Młodych to nie przerazi – a być może nawet zachęci.

Jeśli miałbym jazdę T-Rociem porównać do innego samochodu, powiedziałbym, że jeździ prawie, jak MINI Cooper. Podobnie jak w MINI, koła znajdują się praktycznie w narożnikach karoserii. Podobnie, jak MINI jest też dość lekki – waży 1495 kg. MINI to oczywiście inna klasa, jeśli chodzi o nastawienie na sport, ale T-Roc jest całkiem blisko, zachowując wyższy prześwit.

Zużycie paliwa – według producenta – to średnio 6,7 l/100 km. W mieście miałoby wynosić 8,4 l/100 km, w trasie 5,7 l/100 km. Wszystko zależy jednak od tego, jak często będziemy wykorzystywać moc silnika i korzystać z turbosprężarki. Im częściej, tym wyższe będzie spalanie – w mieście może osiągać ponad 10 l/100 km.

A jak z jazdą w terenie? Zawieszenie jest trochę zbyt twarde, by w miarę komfortowo poruszać się po bezdrożach. Szkoda też zniszczyć duże felgi. Napęd 4Motion wyposażony jest jednak w selektor trybu pracy i może pomagać w jeździe po śniegu czy piachu. Podstawy są, ale jeśli zamierzamy korzystać z tych właściwości T-Roca, na pewno trzeba wybrać mniejsze felgi – a te już tak dobrze nie wyglądają.

 

Świetny, mały samochód

Czy T-Roc ma wady? Nie pali tak mało, jak by się wydawało i lakierowane plastiki we wnętrzu szybko się brudzą. Zawieszenie może być też dla niektórych kierowców (i pasażerów) zbyt twarde, ale to wrażenie to też zasługa bardzo niskiego profilu opon. Poza tym – T-Roc ze 190-konnym silnikiem to świetny samochód do miasta i nie tylko. Największą jego zaletą jest właśnie silnik i połączenie go z napędem na cztery koła i skrzynią DSG. Prowadzenie tego samochodu to czysta przyjemność – w wielu aspektach przypomina hot hatcha. I nigdy nie pomyślałbym, że jakiś mały SUV może mi się tak spodobać.

Przeszkodą jest jednak cena. Najtańsza wersja kosztuje 78 390 zł – z silnikiem 1.0 TSI o mocy 115 KM i bazowym wyposażeniem. Taka jak testowana to 125 090 zł. Za tyle można mieć Polo GTI i zostanie jeszcze na dodatki.

T-Roc z Polo GTI jednak nie konkuruje. Jego sportowy talent to jedynie efekt uboczny. Fajnie, że ma w sobie sporo sportu, ale to przede wszystkim samochód miejski i rodzinny. Wychodzi więc na to, że T-Roc jest po prostu wszechstronnie uzdolniony!

Dodano: 6 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński,
zdjęcia: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .