Opel Corsa F – ewolucja czy rewolucja?
Opel Corsa – jeden z najbardziej lubianych w Polsce samochodów miejskich – po 37 latach i niemal 14 mln wyprodukowanych sztuk doczekał się szóstej generacji. Oto czego możemy się spodziewać po nowym modelu zaprojektowanym pod czujnym okiem koncernu PSA.
To ewolucja czy rewolucja? Patrząc na wszystkie generacje Opla Corsy, zgromadzone na prezentacji najnowszego wcielenia, widać, że największy przeskok, zarówno stylistyczny, jak i techniczny nastąpił, gdy Corsa B zastępowała Corsę A. Następne generacje były sukcesywnym podążaniem w wyznaczonym kierunku, czego zwieńczeniem pod rządami General Motors była Corsa piątej generacji, oznaczona literką E. Ale era zależności od Amerykanów dobiegła końca i teraz Opel gra do jednej bramki wspólnie z Francuzami, najpierw w ramach obopólnej współpracy, a następnie już jako marka zależna koncernu PSA. Czy miłośnicy samochodów niemieckich mają się czego obawiać? Czy nowa Corsa jest znacząco inna od takiej, jaka mogłaby powstać pod okiem GM?
Nowy Opel Corsa – redukcja masy
Nowy miejski hatchback, od teraz wyłącznie pięciodrzwiowy, powstał na platformie CMP, z czego wynikają dwie podstawowe zalety, których GM nie był w stanie zapewnić Oplowi. Po pierwsze nowa architektura pozwoliła na znaczną redukcję masy samochodu. Łącząc oszczędności wynikające z kuracji odchudzającej, w sumie udało się zrzucić do 108 kg. W tej klasie to mniej więcej dziesiąta część masy własnej (zaczynającej się od 980 kg), mającej bezpośrednie przełożenie na zużycie paliwa oraz osiągi. Drugą zaletą jest przystosowanie samochodu do zastosowania napędu elektrycznego, z czego Corsa skorzysta niemal od startu. Takich możliwości GM Oplowi nie dawał, nie ma bowiem odpowiedniej platformy w swoim portfolio, a sam Opel nie miał zgody na opracowanie jej we własnym zakresie.
Same wymiary zewnętrzne nie uległy znacznym zmianom (długość: 4,06 m; szerokość: 1,76 m), więc jeśli stara Corsa mieściła nam się w garażu, nowa – dłuższa o 39 mm i szersza o 19 mm – też do niego zapewne wjedzie.
Ale to nie oznacza, że wnętrze nowego Opla Corsy jest choćby podobne do poprzedniego. Cieńsza konstrukcja foteli oraz niżej umieszczone siedziska przednich foteli o 28 mm niżej w połączeniu ze zwiększonym do 2,538 m (+28 mm) rozstawem osi spowodowały, że pomimo niższego aż o 48 mm nadwozia miejsca dla pasażerów jest więcej. Na tylnej kanapie nowej Corsy mieszczą się osoby dorosłe o wzroście powyżej 180 cm, wciąż mając wystarczająco dużo miejsca na kolana i to przy założeniu, że siedzą za równie postawną osobą.
Z takiego rozwiązania mogą nie być zadowoleni wszyscy Ci, którzy lubią siedzieć wyżej. Dla nich jednak przewidziano w gamie Opla choćby crossovera Crossland X lub wciąż chętnie wybieraną Mokkę. Sam bagażnik Opla Corsy mieści teraz 309 litrów, o 24 więcej, niż można było zapakować do poprzednika. Jedynie całkowita przestrzeń przy dwóch miejscach siedzących jest teraz mniejsza i wynosi 1081 litrów (mniej o 9 litrów).
Nowa Corsa – w rytmie Marsylianki
Opel przez lata był ceniony przez polskich klientów za proste, nieskomplikowane i łatwe w naprawie (a także w „gazowaniu”) silniki. Zresztą marka pod rządami GM broniła takich pozycji w cenniku, do kiedy mogła. Ale w końcu przyszły normy Euro 6 w swoich kolejnych odsłonach i do spółki z limitami emisji CO2 pozabijały najprostsze benzyniaki. Odejście od nich widać było jeszcze pod rządami Amerykanów, więc przejście Opla we francuskie ręce nie zmieniło trendu, co najwyżej same jednostki.
Widać to po skromnej gamie silników Opla Corsy, liczącej cztery pozycje – trzy benzynowe i jedną wysokoprężną. Te pierwsze to oczywiście przedstawiciele francuskiej rodziny PureTech, czyli trzycylindrowy benzyniak o pojemności 1.2 litra w różnych konfiguracjach. W podstawie jest wolnossąca odmiana o mocy 75 KM ze skrzynią M5, której na prezentacji niestety zabrakło, a która – ze względu na swoją prostą konstrukcję – może stanowić gros sprzedaży. Powyżej w cenniku znajdziemy doładowaną wersję 101-konną, którą można zamówić zarówno ze skrzynią ręczną już o sześciu biegach, jak i automatyczną ośmiobiegową. Ta ostatnia jest standardem w najmocniejszej odmianie spalinowej o mocy 130 KM. Miłośnicy silników Diesla nie mają żadnego wyboru, w ofercie jest tylko jedna opcja 1.5 o mocy 105 KM z manualną skrzynią. W przyszłym roku do oferty dołączy też 136-konna wersja elektryczna, mieszcząca się w kwocie objętej rządową dopłatą.
Choć serce małego Opla bije w rytmie Marsylianki, to absolutnie nie jest tak, że Opel Corsa jest Peugeotem 208 w nieco innym opakowaniu. Niemcy zadbali, by ich produkt był wyraźnie inny, choćby poprzez zastosowanie swoich własnych rozwiązań czy też zestrojenie podwozia.
Opel Corsa F – Autobahn Test
Cudów niemieckiej myśli technicznej nie będzie łatwo zauważyć na drogach, bo specialite de la maison w postaci adaptacyjnych reflektorów IntelliLux znajdziemy jedynie w dwóch topowych specyfikacjach i to tylko wtedy, gdy właściciel dopłaci w salonie 3 tys. zł za opcję adaptacji. W przeciwnym razie będą to standardowe reflektory LED-owe, a z tyłu światła LED. Niższe wersje wyposażenia otrzymają zwykłe lampy halogenowe i tylne światła z klasycznymi żarówkami.
Co innego dotyczy podwozia. Tu Opel twardo postawił na swoją niemieckość, niezależnie od wersji wyposażenia, by każda Corsa zaliczyła tzw. test autostradowy (Autobahn Test). Oznacza to – według przedstawicieli marki – że samochód ma być stabilny przy każdej prędkości, także tej maksymalnej. W praktyce inżynierowie usztywnili zawieszenie nowego Opla Corsy do tego stopnia, że jazda po fatalnej jakości nawierzchniach jest daleka od przyjemnej, za to na równych jak stół asfaltach Corsa trzyma się sztywno drogi.
Jeszcze sztywniej jest w usportowionej odmianie GS-Line, oferowanej wyłącznie ze 130-konnym motorem. To zawieszenie godne hot-hatcha z prawdziwego zdarzenia, choć tej wersji do tego tytułu brakuje nieco mocy. Narzekać nie można za to na układ kierowniczy, bo jest dobrze wyważony i precyzyjny, jednocześnie daje sporo informacji zwrotnych o tym, co dzieje się z kołami. W sumie można powiedzieć, że podwozie zestrojono pod gusta kierowców lubiących pewne zachowanie i szybką jazdę.
Wąskie ekrany
Większość egzemplarzy Corsy zapewne będzie wybierana w konfiguracjach obejmujących klasyczne zegary i podstawowe radio. O problemach z wąskimi ekranami najbogatszych odmian większość użytkowników może nawet nie zdawać sobie sprawy. Faktem jest jednak, że elektroniczny zestaw wskaźników nie robi dobrego wrażenia i to nie przez jakość wyświetlacza, bo ta akurat jest dobra, ale przez słabą czytelność i swoje wymiary. Ma wąski, prostokątny kształt z wielkimi plastikowymi zaślepkami po bokach i wygląda jakby użyto go tymczasowo. Podobny problem jest z topowym 10-calowym ekranem systemu multimedialnego (jest jeszcze 7-calowy), który nie wykorzystuje całej swojej szerokości do wyświetlania mapy nawigacji. Po jego bokach widać czarne pola ekranu, na których w wersjach produkcyjnych (testowe Corsy były przedprodukcyjne) mają być wyświetlane dane klimatyzacji. Na szczęście obsługuje on już Apple CarPlay i Android Auto.
Poza tymi mankamentami dotykającymi jedynie najwyższe wersje wyposażenia, wnętrze nowej Corsy jest zaprojektowane całkiem zmyślnie. Nie jesteśmy skazani na ekran dotykowy, pod nim umieszczono przyciski fizyczne – zarówno do wywoływania poszczególnych systemów, jak i do obsługi klimatyzacji. Na pokładzie jest wiele rozwiązań technicznych i dodatków zwiększających komfort i bezpieczeństwo, takich jak system ostrzegania przed kolizją z pojazdem poprzedzającym oraz pieszym, automatyczne hamowanie, tempomat z ograniczeniem prędkości i układ rozpoznawania znaków ograniczenia prędkości.
Nowy Opel Corsa to samochód służbowy roku
Nowy Opel Corsa spełnia pokładane w nim nadzieje. Corsa F oferuje większą niż poprzedniczka przestrzeń i jeździ tak, jak na niemieckie auto przystało, może nawet nieco za bardzo. Do tego może się już pochwalić pierwszymi nagrodami, jak np. tytuł służbowego samochodu roku, przyznany przez niemieckich czytelników Bilda. Czy zasługuje na ten tytuł, można sprawdzić w salonach Opla, gdzie 6-7 grudnia odbędą się dni otwarte i od tamtej pory będzie można samochód ocenić osobiście.
Podstawa wersja nowego Opla Corsy kosztuje 49 990 zł, 100-konna benzyna zaczyna się od 58 250 zł, zaś odmiana wysokoprężna – od 68 750 zł.