Nowy Opel Corsa GSi Line ma sportowy głośnik i trzy cylindry
Kiedyś, w przypadku samochodów miejskich liczyło się to, żeby miały koła, kierownicę i cenę, która zachęci młodszych kierowców do odwiedzenia salonów. Ewentualnie tych, którzy mają ograniczony budżet, ale koniecznie chcą kupić nowy samochód.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Już w poprzedniej generacji samochody miejskie zyskały bogate wyposażenie i pewne, przyjemne prowadzenie. A teraz?
A teraz są takie, jak nowy Opel Corsa.
Nowa Corsa – nie czuć wpływu PSA
Jak wygląda nowa Corsa? Całkiem jak Opel i w miarę podobnie do nowego Peugeota 208, z którym dzieli przecież technologię.
Tylko czy na pewno? Corsa powstała na tej samej platformie CMP, na której zbudowano DS 3 Crossback i właśnie Peugeota 208. PSA ma jednak politykę, która zakłada, że każda marka dostosowuje tę platformę po swojemu. Dlatego Corsa ma odrobinę mniejszy rozstaw osi i o ponad centymetr mniejszy rozstaw kół niż Peugeot 208.
Dzięki nowej platformie Corsa przeszła znaczącą kurację odchudzającą, tracąc nawet 108 kg względem poprzedniczki. Teraz w podstawowym wariancie waży zaledwie 980 kg. Jak?! Proste. Karoseria jest lżejsza o 40 kg, silnik o 15 kg, maska z aluminium waży o 2,4 kg mniej, a fotele 10 kg mniej.
Nowa Corsa jest niższa aż o 4,8 cm. Jest też o niecałe 4 cm dłuższa, 2 cm szersza i ma o 2,8 cm dłuższy rozstaw osi. Te dodatkowe centymetry przekładają się i na prowadzenie, i na ilość miejsca wewnątrz.
Sylwetka samochodu jest na pewno bardziej atletyczna, ale też aerodynamiczna. Współczynnik oporu powietrza wynosi tu zaledwie 0,29.
Czym jeszcze wyróżnia się Corsa? Matrycowymi reflektorami. To zupełna nowość w tym segmencie. Są dość drogie, bo kosztują 3 tys. zł, ale naprawdę warto za nie dopłacić – i poprawiają bezpieczeństwo, bo widzimy więcej, nie oślepiając innych, i komfort, bo nie musimy pamiętać o ciągłej zmianie świateł.
Niżej, bardziej sportowo
Wcześniej pozycja za kierownicą była dość wysoka – teraz fotel obniżono o prawie 3 cm i czuć, że jest trochę bardziej sportowo. Kokpit jest też trochę zwrócony w stronę kierowcy, tak jak w samochodach stworzonych dla kierowcy.
Koncepcja samego kokpitu jest typowa dla Opla, czyli wyróżnia się bardzo dobrą ergonomią i logiką. Poszczególne funkcje są pogrupowane tematycznie – oddzielnie ułożono przyciski dotyczące jazdy, oddzielnie od parkowania, klimatyzacji i tak dalej.
Dość dziwnie wygląda jednak panel klimatyzacji z dwoma pokrętłami do ustawiania temperatury – jak w klimatyzacji dwustrefowej – ale oba pokrętła sterują jedną strefą! Dwóch stref nie ma nawet w wyposażeniu opcjonalnym.
Nie ma tu już poczucia, że przednia szyba sięga bardzo daleko w przód. To też wynika ze zmiany proporcji – nowa Corsa jest bardziej kwadratowa niż prostokątna.
Projektanci wykorzystali jednak trochę technologii grupy PSA. To przyciski na drzwiach i system infotainment. Podstawowo ma 7-calowy ekran w wersji Edition, ale za dopłatą może mieć nawet 10 cali.
W Corsie pojawiły się też wirtualne zegary, ale jeszcze nie ma ich w ofercie i nie ma ich w wersji testowej.
Bardzo dobre wrażenie robi wyposażenie. Może nie w wersji Corsa za 49 990 zł, bo to jest tak zwany golas, ale Edition jest już całkiem przyzwoite – ma klimatyzację („Corsa” nie ma) czy nawiew na tylne siedzenia. Najlepiej jednak byłoby wybrać wersję Elegance lub GS Line, bo tam w standardzie jest system multimedialny, światła LED, lepsze wykończenie i tak naprawdę większość elementów, którymi może się pochwalić Corsa.
Jeśli jednak zapragniemy czegoś więcej, to wyposażenie może być bogate – ale też drogie. Na przykład za 8 tysięcy złotych kupimy fotele skórzane z elektryczną regulacją i masażem. W tym samym pakiecie znajdzie się jeszcze ogrzewanie foteli i kierownicy. Za 600 zł możemy też kupić indukcyjną ładowarkę do telefonu. Półka jest dość duża, a nie można na niej kłaść kluczy czy monet, więc trochę to niepraktyczne. Z drugiej strony – na monety przewidziano specjalne miejsce na tunelu.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza Corsy są naprawdę dobre, chociaż miejscami się zawiodłem. Na drzwiach jest zdecydowanie za dużo twardego plastiku.
Ilość miejsca we wnętrzu jest całkiem przyzwoita i – porównując je do na przykład nowego Clio – Corsa wydaje się mniejsza, ale fizycznie to ona wygrywa z Clio. Z tyłu oczywiście jest zbyt ciasno dla dorosłych osób, ale samochody miejskie służą głównie do sprawnego transportu w mieście, a niekoniecznie do pokonywania długich dystansów z całą rodziną.
Bagażnik nowej Corsy ma 309 litrów pojemności, którą można powiększyć do 1015 litrów po złożeniu siedzeń. To spora zmiana, bo wcześniej było tu aż o 24 litry mniej.
Sportowy głośnik
Testowaliśmy wersję z trzycylindrowym silnikiem 1.2 Turbo o mocy 100 KM. Rozwija 205 Nm i przenosi moment na koła z pomocą 6-biegowej, manualnej skrzyni biegów. Oprócz tej wersji, możemy też wybrać ten sam silnik z automatem, wariant 130-konny wyłącznie z automatem, 1.2 bez turbo o mocy 75 KM lub diesla 1.5 o mocy 102 KM i z 6-biegowym manualem. Tylko diesel ma cztery cylindry.
Testowana przez nas wersja osiąga 100 km/h po 9,9 sekundy – o 0,5 sekundy wcześniej niż w poprzednim 1.0 115 KM. Niech was nie zwiedzie jednak czas do 100 km/h – samochód miejski ma sprawnie się rozpędzać gdzieś do 70 km/h i to Corsie idzie naprawdę dobrze. Jest żwawa i pozwala poczuć przyjemność z prowadzenia.
Będzie jej jeszcze więcej, kiedy włączymy tryb Sport. Wtedy to reakcja na gaz trochę się wyostrzy, ale też z głośników dojdzie do nas basowy pomruk. Sztuczny, fakt, ale już nawet nowe AMG mają posiłkować się głośnikami, żeby ograniczyć hałas emitowany do środowiska. Dźwięk z głośników na pewno podkręca atmosferę i można go nawet polubić – bo jak niby miałby brzmieć trzycylindrowiec do jazdy na co dzień?
Testowaliśmy wersję GSi Line, w której zawieszenie jest trochę usztywnione i to czuć – samochód nie przechyla się na zakrętach, ale przez to wychodzi dość słabe trzymanie – podobno sportowych – foteli.
Sporym plusem jest też stabilność podczas jazdy z prędkościami autostradowymi. Czuć, że podwozie ma jeszcze dużo zapasu.
Minusy? Kierownica chodzi bardzo lekko. Jak na tak opływowe nadwozie, to z okolic lusterek dochodzi dość sporo hałasu. Poza tym, to naprawdę fajny samochód, zdecydowanie lepszy od poprzedniczki – która przecież też była niezła.
Skok w dal
We wcześniejszych generacjach samochodów miejskich czuć było, że stają się coraz poważniejsze. Coraz bardziej dopracowane. W tej generacji, najnowsze modele, pokazują się jednak z dotychczas nieznanej strony. Są komfortowe, mają nowoczesną technologię. Nie brakuje im praktycznie niczego prócz miejsca.
Ceny nowej Corsy zaczynają się już od 49 990 zł, ale dobrze wyposażony model ze 100-konnym silnikiem to raczej wydatek rzędu 65-70 tys. zł. Myślę jednak, że przy tak dużym skoku jakościowym ta cena nie powinna nas nawet zbytnio uwierać.
Tylko, że decydując się na Corsę, musimy odrzucić Peugeota 208 i Renault Clio… Trudny wybór.
Redaktor