Lexus NX – czy zasługuje na miano auta klasy premium?

Co przychodzi Wam do głowy na myśl o klasie premium? Poza dostępnymi jedynie dla garstki osób markami tj. Rolls Royce, Bentley czy Maybach bardzo prawdopodobne, że będą to głównie nasi niemieccy sąsiedzi z Monachium, Ingolstadt i Stuttgartu. Nic dziwnego, w końcu niemiecka trójka nie od dziś prześciga się w zastosowanej technologii i wysoko sytuuje nawet swoje najmniejsze modele. Segment aut premium jest wyjątkowo sterylny i tylko nieliczni mogą zagościć w nim na dłużej. Czy jest w nim miejsce na japońskiego Lexusa?

Lexus jako marka premium

Toyota, chcąc zaistnieć w wyższym segmencie, musiała odbiec od wizerunku wypracowanego dotychczas. Postanowiono stworzyć coś nowego, co przyciągnie uwagę odpowiedniej grupy odbiorców. „Luksusowa” nazwa pokazuje, co mieli na myśli twórcy nowego gracza z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Toyota, tworząc pod koniec lat osiemdziesiątych markę Lexus, miała jeden cel: wejść do świata premium i rywalizować z największymi potęgami w tym segmencie. Głównymi rynkami zbytu w tamtym czasie były amerykański oraz europejski. Rok 1989 był przełomowy, ponieważ pierwszy model, jaki został zaprezentowany światu, to duża limuzyna o znanym do dzisiaj oznaczeniu LS. To właśnie ten model zapoczątkował rozkwit marki i okazał się dużym sukcesem, szczególnie za oceanem. Nie obyło się bez wpadek, ale jak na markę aspirującą do klasy premium przystało, zespół Lexusa stanął na wysokości zadania i pokazał, jak ważni są dla niego klienci, którzy mu zaufali. W roku 1989 postanowiono przeprowadzić akcję serwisową, ale nie taką tradycyjną, jaką znamy chociażby z obecnych czasów. Auta zostały obierane od właścicieli spod domów, a po naprawie oddawane umyte i zatankowane. W wyjątkowych przypadkach to serwis przyjeżdżał do klienta i tam serwisanci przeprowadzali naprawę. Tym sposobem w ciągu niecałego miesiąca osiem tysięcy aut przeszło ową akcję serwisową. Dzięki takiemu rozwiązaniu, Lexus wyszedł obronną ręką i pokazał, że segment premium to cel marki.

 

Postrzeganie marki

Kręgosłupem tego segmentu niewątpliwie są duże, reprezentatywne limuzyny. W końcu od modelu LS400 Lexus rozpoczął światową ekspansję. Jednak jeśli marka inspiruje do bycia postrzeganą jako premium, to możemy spodziewać się wysokiego poziomu w każdym modelu. Udowodnił to chociażby Aston Martin, tworząc na bazie Toyoty IQ swój najmniejszy model Cygnet. Chociaż ten nie odniósł żadnego sukcesu na rynku, to pokazał, że na najwyższy poziom można wnieść każdy, nawet najmniej spodziewany segment aut. Było to możliwe, ponieważ marka, jaką jest Aston Martin, bez dwóch zdań zalicza się do najwyższego grona w motoryzacyjnym świecie.

Lexus nie jest tak niszową marką jak „Brytyjczyk”, ale „premium” to słowo, które towarzyszy jej od samego początku istnienia. Postrzeganie marki na rynku oraz jej ideologia to elementy, bez których ciężko będzie wejść w to ekskluzywne środowisko. Skoro zatem Cygnet mógł, to NX300 tym bardziej.

 

Styl

Pierwsze wrażenie podobno jest najważniejsze. A jak jest w przypadku testowanego Lexusa? Model wyróżnia się w swojej klasie i zwraca uwagę swoim agresywnym wyglądem. Agresja wymalowana na twarzy nie zabiera mu klasy, gdyż wszystko jest tu zrobione ze smakiem. Z jednej strony mamy lekką i dynamiczną sylwetkę, a z drugiej znana linia przypomina przynależność do marki. Tej stylistyki nie da się przeoczyć i pomylić z żadną inną. Widząc charakterystyczne światła czy linię boczną wiemy, że to Lexus. Linia stylistyczna marki zmieniała się na przestrzeni lat – od prostego i ociężałego pierwszego LS, poprzez obłe modele jak GS, zatrzymując się na ostrych niczym miecz Katana obecnych generacjach. Japoński SUV kontynuuje obraną drogę i udowadnia, że w segmencie rodzinnych aut da się wyjść przed szereg, łącząc klasę z lekką i cieszącą oko sylwetką. Na tle konkurencji widać, że NX jest sytuowany w górnej półce i jeśli o te cechy chodzi, to słowo premium jak najbardziej tu pasuje.

 

Wnętrze

Można dyskutować na temat wyglądu auta, jeśli patrzymy na niego z zewnątrz, ale to właśnie w środku, za kierownicą spędza się najwięcej czasu. To tutaj powinniśmy być rozpieszczani na tyle, aby po opuszczeniu wnętrza auta, z chęcią później do niego wrócić. Odpowiedniej jakości materiały i spasowanie na najwyższym poziomie to nierozłączne atrybuty poziomu premium. Co z tego skoro na ulicy auto przyciąga wzrok, jeśli czar pryska po otwarciu drzwi? Czy w przypadku Lexusa NX 300 dobra passa zniknie, kiedy pociągniemy za klamkę?

Zapewniam, że tak się nie stanie. Aluminium nie jest tu tanim plastikiem, a skóra sprawia wrażenie bardzo solidnej. Chcąc być traktowanym poważnie w gronie drogich aut, nie można pozwolić sobie na półśrodki. Wszystkie mankamenty szybko wyjdą na jaw, a w aucie tej klasy i z dużymi aspiracjami po prostu nie wypada. Metal ma być metalem, a nie tanim i ciepłym w dotyku plastikiem. Musi być chłodny w dotyku i nie trzeszczeć pod naciskiem, jak ma to miejsce w tanich zamiennikach.

Kolejny plus należy się modelowi NX za to, że nie udaje niczego. Tutaj wykończenie i spasowanie jest na najlepszym poziomie – dokładnie takim, jakiego oczekujemy od marki. We wnętrzu odświeżonego SUV-a po prostu czujemy się bardzo dobrze, zupełnie jak w domu. Właśnie takiego stanu oczekujemy po aucie z segmentu premium.

Czy zatem Lexus NX, który przeszedł niedawno drobny facelifting, zasługuje na miano klasy premium? Posiada on wszystkie cechy, aby go traktować w ten sposób. Styl, wnętrze, idące w parze z poczuciem, że obcujemy z czymś więcej niż zwykłym SUV-em oraz komfort podróżowania stawiają go na wysokiej pozycji. Do tego jest to marka, doceniana przez osoby, które oczekują czegoś więcej od samochodu. NX, dzięki przykuwającym wzrok liniom, trafi w gusta osób chcących wyróżnić się pośród właścicieli innych, bardziej stonowanych aut w tej klasie. Tak, NX 300 to auto klasy premium.

Dodano: 6 lat temu,
autor: Marek Wolski,
zdjęcia: Marek Wolski
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .