Audi SQ5 - hot-SUV

Pogoń za mocą trwa w najlepsze. Najmocniejsze wersje samochodów osobowych już dawno przekroczyły granice przyzwoitości i dysponują mocą, która często przewyższa te widziane w sporcie motorowym. Jednym z takich samochodów jest Audi SQ5. Czy faktycznie znajdziemy w nim odpowiednią dawkę sportu?

 

Moc maksymalna samochodu w królewskiej dywizji Rajdowych Mistrzostw Świata? 300 koni mechanicznych. Ani mniej, ani więcej. Wobec tego samochody, które rozwijają 500, 600, czy 700 KM powinny być zakazane w ruchu drogowym - a jednak możemy je kupić i jeździć nimi po drogach. Oczywiście to nie znaczy, że samochody dopuszczone do ruchu drogowego są szybsze - trzeba by wziąć jeszcze pod uwagę wyczynowe napędy, zawieszenia i skrzynie biegów, które nie muszą wybaczać błędów - w końcu tymi samochodami powożą najlepsi kierowcy świata, którzy doskonale znają się na swojej robocie. 

Dzisiaj przetestujemy samochód, którego moc także przekracza tę z samochodów WRC. Niewiele, ale zawsze. Jak już jednak wspomniałem na początku - moc to nie wszystko. Czy Audi SQ5, skądinąd średniej wielkości SUV, może dać kierowcy doznania podobne do tych, których doświadczają kierowcy wyścigowi i rajdowi? Czy nie okaże się tylko mistrzem prostej? Przekonajmy się.

 

Lata lecą, czas... nie mija

Czy patrząc na dzisiejsze Audi Q5, jesteśmy w stanie zauważyć, że jego premiera odbyła się 8 lat temu? Jego projekt pewnie powstał jeszcze wcześniej. A jednak liftingi, którym zostało poddane w międzyczasie, skutecznie dbają o spowolnienie procesu starzenia. To taki samochodowy Krzysztof Ibisz. Swoje lata na karku ma, a jednak jego skóra jest nadal gładka jak pupa niemowlaka. 

I tak jak Krzysztof - w wersji SQ5 odpowiednio przypakował na siłowni. To jednak jeszcze ten poziom muskulatury, który nie definiuje go jako kulturysty, a po prostu jako dobrze zbudowanego faceta. Audi z linii „S” właśnie takie mają być - mocne, ale dyskretne. Nie znajdziemy tu więc nadkoli i spojrzenia rodem z RS6, ale parę dodatków może się zupełnie przypadkiem rzucić w oczy. Na przykład standardowe 20-calowe felgi, nieco inne zderzaki czy cztery końcówki układu wydechowego. W wersji „Plus” dodano jeszcze pakiet, dzięki któremu grill, ramki okien, lusterka, relingi dachowe i spoiler są pokryte połyskującą czernią. 

 

Kiedyś może pięknie, dzisiaj - topornie

Dobrze wykonane wnętrze, ze świetnych gatunkowo materiałów, może być ponadczasowe, ale jeśli kiedyś miało być nowoczesne, a nie klasyczne, to narażone jest na przyspieszony proces starzenia. Dla Audi SQ5 może to być o tyle dotkliwe, że ten kokpit wcale nie jest sam w sobie zły, ale wszyscy bracia z Ingolstadt poczynili ogromne postępy w tej materii. Choćby nowe Q7 - mamy w nim duży ekran centralny, ekran zastępujący zegary, najróżniejsze systemy wspomagające kierowcę i poprawiające bezpieczeństwo pasażerów. Pod tym względem czuć ten upływ czasu.

Ekran systemu MMI mógłby być większy, a akurat w Audi ciężko już przyzwyczaić się do jego umiejscowienia w desce rozdzielczej. Projekt deski rozdzielczej może nieco odstaje od dzisiejszych dokonań Audi, ale jeśli zaczniemy zgłębiać wbudowane w nią funkcje, nadal znajdziemy to, czego oczekujemy od samochodu klasy premium. Mamy więc cztery podgrzewane siedzenia, 3-strefową klimatyzację, chłodzone i podgrzewane uchwyty na kubki, kamerę cofania i system audio Bang & Olufsen.
 

Od wnętrz Audi zawsze oczekujemy perfekcyjnej ergonomii. Wszystko ma być pod ręką, wszystko ma być logicznie rozmieszczone, systemy pokładowe mamy obsługiwać intuicyjnie, nie tracąc czasu na ich naukę. I to się Audi udaje, udało się też w Q5, choć każdy miewa gorsze chwile - tak jak projektanci kokpitu Q3.

W SUV-ie powinno być przede wszystkim wygodnie - i jest. Fotele typu S przyjemnie opinają ciało i nieźle trzymają w zakrętach. Faktycznie rozczaruje nas dopiero ilość miejsca na tylnej kanapie. 2813 mm rozstawu osi i 4644 mm długości nadwozia okazały się niewystarczające, by zapewnić odpowiednią przestrzeń na nogi, ale wystarczyło, by chociaż bagażnik był dość pojemny - mieści 540 l.

 

Sport w stylu Le Mans

Odkąd w 24-godzinnym wyścigu Le Mans pojawiło się Audi R10 z V12 napędzanym ropą, silniki Diesla okazały się skuteczną bronią w wyścigach długodystansowych. Liczba zwycięstw mówi sama za siebie - 46 startów, 36 wygranych, 12 pole position i 13 najszybszych okrążeń wyścigu. Nie róbmy sobie jednak na tej podstawie zbyt dużych nadziei - Audi SQ5 to 2-tonowy SUV, żadna wyścigówka. Jego silnik osiąga 340 KM w zakresie 4100-4300 obr/min i ogromne 700 Nm w zakresie 1550 - 2550 obr/min. Osiągi te pochodzą z 3-litrowego V6 TDI. Pierwsze 100 km/h pojawia się na „blacie” po zaledwie 5,1 s, druga nieco później, a ostatecznie naszą fantazję pohamuje elektroniczny ogranicznik prędkości ustanawiający granicę prędkości maksymalnej na 250 km/h. 

W utrzymaniu kontroli nad pojazdem pomaga nam stały napęd quattro realizowany przez mechanizm TorSen. W wersji Plus dodano do tego jeszcze sportowy mechanizm różnicowy przy tylnej osi. Taki zabieg pozwala SQ5 zachowywać się jakby było przyklejone do drogi. Tylny mechanizm może pracować w trybie normalnym i sportowym. W normalnym prowadzenie jest naprawdę dobre, ale kiedy wyostrzymy jego pracę, wyraźnie wyczuwamy jak tylna oś osadza się na drodze. Moment stale rozdzielany jest pomiędzy kołami tak, by zapewnić jak najlepszą trakcję. Moglibyśmy pomyśleć, że dzięki mechanizmowi Audi polubi jazdę bokiem, ale niekoniecznie - liczy się przyczepność i pokonywanie zakrętów z jak największymi prędkościami.

Audi SQ5 stworzono prawdopodobnie z myślą o niemieckich drogach. Stabilność podczas jazdy z dużymi prędkościami przyda się na Autobahnach, a sportowe prowadzenie w trybie Dynamic na krętych, alpejskich trasach, gdzie pokłada się większe zaufanie do umiejętności kierowcy niż w Polsce i nie stawia się ograniczeń prędkości przed każdym zakrętem.

 

Celowo piszę jednak, że to samochód, który powinien poruszać się przede wszystkim po drogach. Na torze musielibyśmy jeździć wyjątkowo delikatnie, żeby Audi, które szybko przyspiesza i dobrze hamuje, za wcześnie nie straciło hamulców. Dwie tony szybko przegrzewają tarczowe hamulce, a w opcjach próżno szukać hamulców ceramicznych. Obniżone o 3 cm zawieszenie, które mocno ogranicza przechyły nadwozia i jednocześnie nie destabilizuje Audi SQ5 na wybojach potrafi przenosić spore prędkości przez zakręty, ale nadal - na torze hamulce są bardzo ważne, a te, choć skuteczne, szybko poddają się fadingowi.

Zresztą, jak by wyglądał na torze SUV obok tych wszystkich Imprez, Evo, RS-ów i tym podobnych.

Polskie Audi lubi utrzymywać w ofercie tylko te modele, które mają szanse na sensowną sprzedaż, więc mimo że SQ5 pojawia się też z silnikiem benzynowym - na polskim rynku występuje tylko TDI. Za to w wydaniu Competition (326 KM) i opisywanym tutaj Plus.

TDI pozwala jednak jeździć szybko za relatywnie małe pieniądze. Producent podaje spalanie na poziomie 7,9 l/100 km w mieście, 6 l/100 km poza miastem i 6,6 l/100 km w cyklu mieszanym. W rzeczywistości będzie to trochę więcej - przykładowo w trasie około 7,5 l/100 km. W połączeniu z 75-litrowym bakiem możemy zbliżyć się do typowego dla diesli zasięgu w okolicach 1000 km.

 

Bardzo szybki, ale po co?

Audi SQ5 jest szybkie. Jak na SUV-a nawet bardzo. Co ciekawe, jest też zadziwiająco zwinne. W końcu zacząłem się jednak zastanawiać, po co właściwie komukolwiek taki samochód. Cotygodniowych wypadów na tor nie polubi. Sportowego charakteru nie zdradza, jego dodatki są dość dyskretne. Z 20-calowymi felgami lepiej nie zjeżdżać z asfaltu. Doszedłem więc do wniosku, że może to kwestia mody na SUV-y. Może dla wyjątkowo majętnych klientów Q5, którzy chcieliby za nie po prostu więcej zapłacić, w myśl żartu o nowobogackich: „-Ile zapłaciłeś za te buty? -400 zł. -Oszukali cię, ja dałem 600 zł”.
 

W końcu doszedłem jednak do wniosku, że to kolejny kompromis, których teraz w motoryzacji pełno. Samochód, który zadowoli wszystkich w rodzinie. Żonę, która chciała SUV-a, męża, który chciał coś szybkiego i dzieci, które chciały zabrać dużo zabawek na wakacje. Każda z tych osób znajdzie tu coś dla siebie, a kierowcy dostaną to, czego będą potrzebowali - kobiety uznanie wśród koleżanek, a mężczyźni wśród kolegów. Każdy z nich na pewno nie pozostanie też obojętny na bardzo przyjemne prowadzenie.

Tylko, żeby wejść do świata SQ5 potrzeba przynajmniej 297 100 zł. Model o oznaczeniu Plus jest o 22 400 zł droższy, ale tu - uwaga - mimo 14 KM i 50 Nm różnicy, osiągi i spalanie są praktycznie identyczne. Podstawową różnicą jest więc de facto mechanizm różnicowy tylnej osi. Nasz wybór nie musi ograniczać się tylko do wersji bazowej. W końcu model testowy kosztował aż 454 650 zł.

Przed kupnem obecnego Audi SQ5, ale też Q5, może nas jednak powstrzymywać wizja, że już w przyszłym roku pojawić ma się jego następca.

 

Dodano: 7 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .