Audi A1 Sportback 1,4 TFSI S-Tronic S-Line - czerwony łobuz
Motoryzacyjny segment B, w którym wygodnie usadowiły się auta miejskie, przez długi okres nie wzbudzał wielkich emocji. Przynależące do niego samochody miały być relatywnie tanie, oszczędne i zapewniać dach nad głową podczas podróży z punktu A do punktu B. Tą bezpłciową sielankę przerwało nowe MINI. MINI, które pokazało, że miejskie auto może być stylowe, może dawać przyjemność z jazdy, a także może być swego rodzaju gadżetem. Sukces należącego do BMW MINI sprawił, że konkurent zza miedzy czyli niemieckie Audi nie mogło pozostać obojętnym. Od 2010 roku szyku miejskim ulicom zadaje najmniejszy w gamie, model A1.
Jak już wspomniałem, historia tego auta sięga 2010 roku. Właśnie wtedy, podczas odbywających się targów motoryzacyjnych w Genewie całemu światu ukazało się małe, zadziorne, stylowe i 3-drzwiowe Audi A1. Odmiana Sportback, czyli wersja z dwiema parami drzwi trafiła do sprzedaży po koniec roku 2012. Najbardziej ciekawym rokiem w krótkiej historii tego modelu był rok 2014. Rok 2014, w którym zaprezentowano sportową odmianę S1 oraz przeprowadzono delikatny lifting całego modelu. Aktualnie, w polskiej ofercie Audi, A1 dostępne jest tylko w wersji 5-drzwiowej i właśnie taka odmiana z bardzo bogatym wyposażeniem oraz mocnym silnikiem benzynowym trafiła w nasze ręce.
Najmniejszy przedstawiciel dużej rodziny aut z Ingolstadt od zawsze chciał być nieszablonowym autem. Brak polotu, finezji oraz stonowany styl? To nie wchodziło w grę. Chcesz wygrać lub dorównać Mini? Musisz się wyróżnić! Czy Audi podołało temu zadaniu? A1 wygląda ciekawie. Nie nudzi już na pierwszy rzut oka i nie wtapia się w tłum innych aut, zachowując przy tym charakterystyczne dla większych braci rysy. Oczywiście, należy wziąć poprawkę na odważną konfigurację testowanego egzemplarza. Czerwony perłowy kolor lakieru, kontrastujący z nim czarny dach, 17-calowe aluminiowe felgi oraz optyczny pakiet S-Line z pewnością dodają kilka punktów w kategorii pierwszego wrażenia. Ten sam model polakierowany w całości na czarno oraz na standardowych 15-calowych kołach nie robiłby już takiego efektu ”wow” wokół siebie.
Wspomniałem, że około pół roku temu najmniejsze Audi przeszło restyling. Restyling, który łatwiej zauważyć czytając materiały prasowe niż przyglądając się autu z bliska. Przemodelowany przedni zderzak, delikatnie podrasowane przednie i tylne światła oraz wyostrzony przedni grill. Tylko tyle wyróżnia nową ”A-jedynkę” od poprzedniej odmiany.
Czy wewnątrz samochodu zmiany są bardziej radykalne i widoczne? Nie. Nie oznacza to jednak, że kabina A1 wygląda przestarzale lub mało ciekawie. Całość elementów została rozlokowana w charakterystycznym dla Audi minimalistycznym stylu. Wszystko jest na swoim miejscu, a służący do obsługi multimediów system MMI po krótkiej chwili wprawy okazuje się bardzo intuicyjny. Na dużą pochwałę zasługuje również jakość wykonania. Pomimo tego, że A1 jest najmniejszym członkiem niemieckiej rodziny, jakości materiałów oraz ich spasowania nie musi się wstydzić na tle większych i bardziej dojrzałych modeli. Dodatkowym plusem w dziedzinie ”premium looku” jest dbałość o detale. Ową dbałość doskonale widać chociażby na przykładzie eleganckich pokręteł do obsługi klimatyzacji.
Wnętrze prezentowanego egzemplarza miało jeszcze jednego asa w rękawie - opcjonalne fotele S-Line. Ich wyprofilowanie, kształt oraz ogólne walory komfortowe bez wątpienia stoją po stronie plusów. Minusy? Obszerne oparcia powodują, że ilość wolnej przestrzeni na tylnej kanapie zmienia się z mało imponującej do niewielkiej. To, czy komukolwiek będzie z tyłu wygodnie zależy tylko i wyłącznie od uprzejmości osoby siedzącej z przodu. Tak czy owak, fotelik dziecięcy powinien się zmieścić, a dodatkowa para drzwi zdecydowanie ułatwia ”zapakowanie” malucha. Kończąc temat praktyczności Audi A1 Sportback warto wspomnieć o bagażniku. Jego pojemność wynosząca 270 litrów w zupełności wystarczy, aby zdeklasować kufer 5-drzwiowego MINI (211 litrów pojemności).
Nie robiące zbyt dużego wrażenia na papierze 150 KM okazuje się nadawać wiele zadziornego charakteru najmniejszemu Audi. Dzięki automatycznej 7-biegowej skrzyni S-Tronic sprint do pierwszej ”setki” trwa 7,9 s. To bardzo dobry wynik. Dodatkowo, wspomniana skrzynia wydaje się nie mieć słabych punktów. W standardowym trybie pracy sprawnie wachluje przełożeniami zapewniając spokojną i komfortową podróż, a przestawienie drążka w pozycję Sport zdecydowanie wyostrza jej zmysły. Oczywiście istnieje możliwość ręcznej zmiany przełożeń przy pomocy łopatek umiejscowionych przy kolumnie kierownicy, ale działanie skrzyni S-Tronic jest na tyle dobre i przewidywalne, że korzystanie z opcji manualnej nie będzie raczej częstą praktyką.
O ile praca skrzyni biegów potrafi szczególnie w korku dać nieco komfortu i spokoju, o tyle praca zawieszenia z komfortem nie ma nic wspólnego. To Audi nie jest po prostu twarde. Ono jest bardzo twarde! Dodatkowo, 17-calowe felgi wraz z oponami o niskim profilu, pakiet S-Line oraz niewielki rozstaw osi (2469 mm) nie pomagają. Bez wątpienia taka wrodzona sztywność oraz brak kompromisów przynosi wymierne korzyści podczas dynamicznej jazdy, ale o chwili wyciszenia podczas powrotu do domu po ciężkim dniu w pracy możecie zapomnieć. A1 będzie Was szturchało, prowokowało i namawiało do ostrzejszego traktowania pedału gazu. I trzeba mu przyznać, że przyciśnięte do granic możliwości potrafi dać olbrzymią frajdę z jazdy połączoną z przewidywalnością prowadzenia.
Studząc nieco dynamiczne zapędy wspomnę o drugiej, bardziej ekologicznej twarzy prezentowanego malucha. 4-cylindrowy silnik z rodziny TFSI posiada system odłączający dwa cylindry podczas mniej wysilonej pracy (CoD). W praktyce sama procedura jest niewyczuwalna i odbywa się całkowicie bez jakiejkolwiek ingerencji kierowcy. Czy takie sztuczki wpływają na średni apetyt na paliwo? Podczas całego testu, w cyklu mieszanym pełnym zarówno długich i płynnych przejazdów drogami szybkiego ruchu jak i bardziej dynamicznych prób po krętych odcinkach, A1 zadowoliło się średnio 7,5 l/100 km. Biorąc pod uwagę zwinność i sportowy charakter prezentowanego auta taki wynik śmiało można uznać za dobry.
Kluczowe pytanie niejako na koniec tego tekstu brzmi: ile taka przyjemność kosztuje? Ceny podstawowych wersji Audi A1 z 1-litrowym silnikiem o mocy 95 KM startują od 75 700 zł. W tej kwocie nie otrzymamy jednak tak efektownie wyglądającego auta, jak egzemplarz ze zdjęć. Nie otrzymamy również tak dużych emocji związanych z frajdą z jazdy. Za najtańszą ”A-jedynkę” ze 150-konnym silnikiem TFSI oraz skrzynią S-Tronic trzeba zapłacić 101 800 zł. Dużo? To co powiecie na cenę testowanego egzemplarza, który wraz ze wszystkimi dodatkami został wyceniony na ponad 161 000 zł?! W tej dziedzinie Audi nie tylko dorównało MINI, ale także niebezpiecznie zbliżyło się do cenowych rewirów … Golfa R oraz Audi S3.
Przyznam szczerze, że mam mały problem z wystawieniem obiektywnej i bezspornej oceny końcowej temu autu. Z jednej strony zadziorny styl, dobre osiągi oraz świetna jakość wykonania od razu dają się polubić. Z drugiej jednak, piekielnie twarde zawieszenie oraz cena dobrze wyposażonego egzemplarza potrafią wywołać grymas na twarzy. Pomimo tego śmiało można rzec, że Audi A1 jest udaną konstrukcją. Przed ostatecznym werdyktem warto jednak rozsądnie zerkać w stronę wielu opcji wyposażenia dodatkowego oraz koniecznie odbyć jazdę testową. Pominięcie tego drugiego aspektu może skutkować tym, że kupiliśmy samochód, który zamiast dostojnie i komfortowo przemieszczać się po miejskich arteriach okazał się czerwonym łobuzem chętnym do wybijania zębów.