7-osobowe SUV-y za mniej niż 40 tys. zł. Jak duży jest wybór?

O minivany na rynku jest już dość trudno, ale nie ma się co temu dziwić. Klienci wolą identyfikować się z modnym SUV-em niż tatusiowym minivanem. Taki trend zresztą trwa już od dłuższego czasu na rynku nowych samochodów, gdzie SUV-y wypierają zarówno minivany, jak i klasyczne kombi. I trend ten widać też na rynku samochodów używanych.

Mitsubishi Outlander, Citroen C-Crosser i Peugeot 4007 

Przegląd zaczynamy od samochodu "3 w 1", czyli SUV-a, który występował pod postacią zarówno japońskiego mitsubishi, jak i francuskiego peugeota i citroena – choć z pewnymi różnicami.

Mitsubishi Outlander i spółka to spory samochód, który zapewnia wysoki komfort jazdy i niezłą dynamikę, a do tego zabierze na pokład nawet 7 osób.

Pod względem dynamiki bardzo dobrze wypadają diesle, ale jest tu spore zamieszanie z nazewnictwem:

Ponadto w ofercie były też silniki benzynowe:

Patrząc przez pryzmat niezawodności, najlepiej wybrać benzynowy silnik 2.4, ale mamy tu dość specyficzny dobór skrzyń biegów – 5-biegowy manual lub automat CVT. CVT jest w porządku, pod warunkiem że nie było intensywnie eksploatowane, ponieważ ta skrzynia nie lubi częstego, mocnego przyspieszania. To jednak i tak mniejsze zło niż dwusprzęgłowy automat z diesla, który jest bardzo drogi w naprawach.

Mając do wydania 40 tys. zł, najlepiej byłoby pójść w stronę francuskich odpowiedników, ale to znacznie mniej popularne samochody niż Outlander. Są tańsze, ale z wymianą elementów nadwozia może być ciężko, podobnie jak odsprzedaż kolejnemu właścicielowi.

Na 150 ogłoszeń Outlandera II, ponad 120 kosztuje mniej niż 40 tys. zł, więc na pewno znajdziemy egzemplarz dla siebie.

Chevrolet Captiva

Chevrolet Captiva to kolejny spory samochód, który przewiezie większą rodzinę, a jego dodatkowe dwa miejsca pozwalają nawet na całkiem komfortowe podróżowanie w trzecim rzędzie.

Captiva jeszcze w salonach zaskakiwała wyposażeniem – i sporo tych dobrze wyposażonych egzemplarzy jest dostępne na rynku wtórnym. Ale jak na produkowany w zakładach Daewoo samochód przystało, samo wykończenie, jakość materiałów i ich montaż nie są najlepsze.

Jeśli wam to nie przeszkadza, Chevrolet Captiva sprawdzi się podczas długich tras. Zachęca do nich niezawodnością i trwałością, bo spore przebiegi nie robią na nim większego wrażenia. Jak na dość egzotyczny model, dostęp do części nie jest przesadnie utrudniony – wystarczy udać się do ASO Opla. W końcu to brat bliźniak Antary.

Podobnie, jak w Oplach z tamtych lat, wybór silników jest duży:

Jeżdżąc mniej, ciekawym silnikiem będzie 3.2 V6, który może i pali te 15 l/100 km, ale małe są szanse, że zepsuje się w nim coś, co pociągnie spore koszty.

Za 40 tys. zł kupimy prawie każdy egzemplarz dostępny w ogłoszeniach, ale samochody w najlepszym stanie, z samego końca produkcji mogą kosztować nawet do 50 tys. zł.

Hyundai Santa Fe

Hyundai Santa Fe z rozmiarem 4675 mm jest dość podobny do Captivy. Tutaj również udało się zmieścić trzeci rząd siedzeń, który jest względnie komfortowy.

Stylistycznie Santa Fe trochę się już zestarzał, ale nadal może zainteresować komfortem i przestronnością, choć materiały są raczej przeciętne. To dlatego, że Santa Fe było projektowane z myślą o rynku amerykańskim.

Dobrą informacją jest to, że to bardzo trwały samochód, który raczej nie sprawia niespodzianek i nie miał żadnych poważniejszych wad. Problematyczny może okazać się tylko układ przeniesienia napędu, a raczej dostęp do części zamiennych do niego. Kupując Santa Fe dobrze się upewnić, że nie ma w tym obszarze niczego niepokojącego.

Na rynku dostępne są silniki o większych pojemnościach:

Ten ostatni występuje raczej rzadko i może benzynowe 2.7 też było całkiem niezłym silnikiem, to najlepiej patrzeć tu w stronę diesla 2.2 – zapewnia dobre osiągi i zużyje mniej paliwa.

Santa Fe drugiej generacji nie jest szczególnie popularny. Dostępnych jest około 50 egzemplarzy, z czego większość do diesle. Mając 40 tys. zł, kupimy prawie każde Santa Fe II, więc najlepiej patrzeć na te z końca produkcji. Tak naprawdę wystarczyłoby 20-30 tys. zł.

Volvo XC90

Volvo XC90 I było jednym z najdłużej produkowanych SUV-ów, od 2002 aż do 2014 roku. To jednak daje nam bardzo duży wybór na rynku wtórnym i spory rozrzut cen – ten sam model kupicie już za 15 tys. zł, jak i za niecałe 80 tys. zł.

XC90 to samochód wyższej klasy niż wspomniane wcześniej modele, więc ma bogate wyposażenie i oferuje duży komfort podróżowania, ale jeśli zależy wam na 7 miejscach, to warto się upewnić, że interesujący was egzemplarz je ma – to była opcja.

Sporym plusem XC90 jest to, że mimo klasy, technicznie był to trochę prostszy samochód, niż np. Volkswagen Touareg czy Audi Q7, więc koszty utrzymania będą dość podobne do pozostałych modeli z tego zestawienia.

Oferta silnikowa XC90 była dość duża.

Diesel:

Benzynowe:

Najpewniejsze są silniki Diesla we wszystkich wariantach i benzynowe 2.5T. Diesle są generalnie trwałe, choć droższe w naprawie, jeśli pojawiają się już jakieś problemy, to raczej z osprzętem.

Benzynowe 2.9 T, 3.2 i V8 o pojemności 4.4 l miały parę wad, ale po tylu latach albo już zostały wyeliminowane, albo w ogóle się nie pojawiły i raczej się już nie objawią. 163-konny diesel jest trochę zbyt słaby do tego samochodu.


Wersje z manualną skrzynią biegów raczej ciężko znaleźć, a automat nie był zbytnio wychwalany. Po 200-250 tys. km może już wymagać remontu, ale zdarzają się egzemplarze z fabryczną skrzynią przy 300 tys. km przebiegu. Znanym problemem w XC90 jest zużywająca się przekładnia kątowa przenosząca napęd – to obowiązkowy punkt do kontroli przed zakupem.

XC90 za 40 tys. zł to mimo wszystko starszy samochód, z roczników 2005–2008. Trzymają cenę, ale tak niewidzialna ręka rynku docenia jakość i niezawodność.

7-osobowy SUV to nie minivan

Warto wspomnieć, że jeśli faktycznie macie dużą rodzinę i ze wszystkich miejsc nie będziecie korzystać tylko sporadycznie, to nawet duży SUV nie zastąpi vana czy minivana. Dodatkowy rząd siedzeń w bagażniku to wyposażenie stworzone z myślą o krótszych przejazdach – często nie ma tam ani wystarczająco dużo miejsca na nogi, ani nad głową. Jeśli pomyślimy o dłuższej podróży takim SUV-em w komplecie osób, to tracimy też większość przestrzeni bagażowej – najczęściej zostaje jakieś 100-200 l.

7-miejscowe SUV-y nie są więc idealnym rozwiązaniem dla dużych rodzin i warto dobrze przemyśleć taki zakup, dopasowując go do faktycznych potrzeb.

Dodano: ponad rok temu,
autor: Mateusz Raczyński,
zdjęcia: materiały prasowe
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .