Definicja SUV-a: premium cena, basic rozmiar. Rozbój w biały dzień!
Przeglądając wieści z targów motoryzacyjnych w Tokio, natrafiłem na ciekawą rozmowę z wiceprezesem Lexusa. Pan Koji Sato powiedział, że marka ma w planach produkcję mniejszych samochodów. Przyznać trzeba, że historycznie to nigdy nie była domena tego producenta. Co się zatem zmieniło?
Odpowiedź jest prosta, zmienił się rynek. Pan Sato słusznie zauważył, że dzisiejsza oferta producentów sprowadza się do oferowania SUV-ów tylko dlatego, że dzięki takiemu nadwoziu klient jest w stanie zapłacić znacznie wyższą cenę niż jeszcze kilka lat temu za pojazd, który gabarytowo się nie różnił. Trend jest najbardziej widoczny na crossoverach, które bazują na płytach podłogowych hatchbacków, a faktem pozostaje, że tego typu samochodów jest najwięcej. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że podobne zależności rządzą wszystkimi segmentami, jednak na mniejszą skalę. Zasadniczo nie jest to żadna nowość, postanowiłem się jednak przyjrzeć cennikom różnych producentów i sprawdzić, czy chociaż na papierze coś stoi za dopłacaniem kilkudziesięciu tysięcy do samochodu, który jedyne co robi lepiej, to podjeżdża pod krawężnik.
Segment E
Wprawdzie, żeby być całkowicie rzetelnym, należałoby zacząć od segmentu F, ale wierzę, że ten rządzi się nieco innymi prawami i podczas wyboru auta luksusowego często cena nie jest aż tak istotnym czynnikiem. Rozpocznę więc od lubianego segmentu E. Przedstawicielami tej klasy są wszystkie auta pokroju Audi A6, BMW 5, Lexus GS, Mercedes-Benz E-klasa itd. Każdy wie, o co chodzi.
Przykładem reprezentatywnym będzie BMW X5 oraz Seria 5 Touring. Producenci nie kryją się z faktem, że pojazdy korzystają z niemal identycznych rozwiązań, co z resztą widać po ustandaryzowanych oznaczeniach modeli i nie chodzi tylko o bawarki. W celach porównawczych weźmiemy silnik B57, czyli uwielbiane 3 litry w „dizelku”, z napędem na 4 koła. Zanim jednak przejdziemy do cenników, trochę o wymiarach.
BMW Seria 5 waży minimalnie 1605, a maksymalnie 1925 kilogramów, podczas gdy X5 otwiera się z nieco ponad dwiema tonami, a zamyka na 2286 kilogramach. Długości są niemal identyczne, bo nieco ponad 4,90 metra w obu przypadkach. Rozstaw osi — ten sam. Pojemność bagażnika to różnica 75 litrów na korzyść X5. Przy czym przy kufrze, który pomieści 570 litrów w BMW Serii 5 Touring, poszukiwanie kolejnych litrów nie jest aż tak konieczne.
Przechodzimy do ceny za 3-litrowego diesla z napędem na 4 koła. BMW Seria 5 to wydatek 316 300 zł brutto, a BMW X5 startuje z ceną 329 200 zł brutto. Różnica niewielka i te niespełna 5% różnicy jest do zrozumienia, dostajemy więcej „mięsa” i wysokości.
Segment C + D
Segment D opiszę krótko i zwięźle i także będę korzystał z cennika BMW. Jest to dość miarodajne, bo w segmentach D i E bezwzględnie królują niemieckie marki premium, które mają podobnie skrojone cenniki. Było X5, będzie BMW X3 i Seria 3 Touring. W przypadku długości i rozstawu osi jest podobnie jak z większymi odpowiednikami — różnic prawie nie ma. Pojemność bagażnika to 500 litrów w kombi i 550 litrów dla SUV-a.
Ciekawie zaczyna się robić, gdy spojrzymy na zestawienie w cenniku. BMW X3 z 3-litrowym silnikiem wysokoprężnym to wydatek 271 600 złotych. BMW Seria 3 Touring z analogicznym napędem i jednostką kosztuje 247 900 złotych. Oznacza to różnicę na poziomie 23 700 złotych, czyli niemal 10%.
Powoli zaczyna się potwierdzać pierwotne założenie pana Koji Sato, który mówił, że marża tym większa, im segment niższy.
Najciekawiej jest w segmencie C, który staje się coraz popularniejszy ze względu na względnie przystępne ceny oraz bardzo duży wybór. Nie chcę się skupiać jedynie na BMW, ale szybko przytoczę różnicę, którą zauważamy w przypadku Serii 1 i modelu X1. Hatchback z 1.5-litrowym silnikiem benzynowym i manualną skrzynią kosztuje 105 900 złotych, a crossovera wyceniono na 132 000 złotych. Różnica na poziomie ponad 25%.
Lepiej jest, gdy spojrzymy na koncerny uchodzące wciąż za przystępniejsze, takie jak Kia. Model Ceed i bliźniaczy, dobrze oceniany XCeed to różnica około 10-15 tys. złotych w zależności od wyboru silnika, skrzyni i wyposażenia. Przykładowo modele wyposażone w litrowy silnik benzynowy i przekładnię manualną kosztują kolejno 64 990 złotych i 79 990 złotych. Mowa o najuboższej wersji wyposażeniowej.
Porównywanie VW Golfa i Tiguana jest nieco niemiarodajne, ponieważ na siódmą generację hatchbacka są teraz spore upusty w związku z premierą następcy, a część klientów Volkswagena Tiguana odebrał T-Roc. Posłużę się zatem cenami regularnymi sprzed zniżek, bo nie chodzi o znalezienie najlepszej oferty dziś, a pokazanie dysproporcji między cenami ze względu na nadwozie. I trzeba przyznać, że w tym przypadku jest trochę ciężko, bo oba auta nie mają wcale identycznych jednostek napędowych. Porównamy zatem te najbliższe sobie. Będę zatem pisał o 1.5-litrowych silnikach benzynowych o mocy 130 KM z sześciobiegową skrzynią. Wariant obu aut — Trendline. Golf przed obniżkami kosztował 79 290 złotych, a Tiguan się ceni na 102 900 złotych. Co – podobnie jak w przypadku BMW – jest różnicą około 25%.
Podsumowanie
Prawdopodobnie posypią się komentarze, mówiące, że crossovery i SUV-y są praktyczniejsze, większe itd. Mogę się zgodzić z takim stwierdzeniem, jeśli mówimy o wyższych segmentach. Opisywane tu BMW X5 i Seria 5 Touring to różnica cenowa wynosząca raptem 5%. Uwzględniając finansowanie, to jest to tak znikoma kwota, że raczej pojawia się pytanie, co jako kierowca preferuję. Tym bardziej, że mogę jeszcze uwierzyć w praktyczny wymiar kupna BMW X5, bo pomimo podobnej płyty podłogowej, jest to auto, które może pomieścić 7 osób, gdy jest taka potrzeba, a wyższy dach też ma jakieś tam zalety, chociaż większość osób różnicy nie odczuje.
Spoglądając jednak na segment D i C (głównie C), to mówimy o autach, które są niemal identyczne w środku, a kosztują nawet 20-25% więcej. Jest to abstrakcyjna różnica, bo praktyczności w tym wiele nie ma. Kilka litrów bagażnika więcej? Łatwiejsze podjeżdżanie pod krawężniki? Poza tym mówimy tylko o większej masie i dużo wyższej cenie. Wiem, że motoryzacji nie da się wyliczyć w 100% praktycznie, bo wybiera się często oczami i głosem serca, ale 25% różnicy w cenie? No to jest rozbój w biały dzień.