Jak sprawdzić, czy samochód nie był kradziony?

Szukamy auta tygodniami, czasem miesiącami. Jeździmy do komisów, umawiamy się ogłoszeniodawcami na oględziny pojazdu. Przeważnie koncentrujemy się na sprawdzeniu stanu technicznego samochodu, a do skontrolowania dokumentów przykładamy już mniejszą wagę. Tymczasem to duży błąd. Co jeśli okaże się, że auto, które kupiłyśmy, pochodzi z kradzieży?


Kupując używane auto, warto mieć wstępne rozeznanie w cenach - po ile średnio sprzedaje się na rynku dana marka, model, rocznik. Poza tym do wszelkich „okazji” podchodźmy z dużą dozą rezerwy. Jeśli ktoś szybko chce sprzedać samochód za połowę jego ceny rynkowej, to jest to z pewnością podejrzane.

Jeśli auto nam się podoba i chciałybyśmy je kupić, szczególnie wnikliwie przestudiujmy jego historię. Dokładnie sprawdźmy wszystkie dokumenty. Każdy samochód musi mieć udokumentowaną historię – data pierwszej rejestracji, daty kolejnych, zmiany właścicieli, regularność badań technicznych pojazdu, ważność polisy OC. Wszystkie zmiany, których dokonywano w dowodzie rejestracyjnym muszą być potwierdzone pieczątką i odnotowane na ostatniej stronie dokumentu. Zweryfikujmy też dane w karcie pojazdu (chyba że w dowodzie rejestracyjnym jest informacja, że karta nie została wydana). Warto również przejrzeć książkę serwisową i rachunki za wykonane naprawy. Jeżeli auto jest sprowadzone zza granicy, koniecznie upewnijmy się, czy sprzedający przekazuje nam komplet dokumentów niezbędnych do rejestracji w Polsce.

Gdy kupujemy auto w komisie, pośrednik powinien odkupić auto od sprzedającego i dopiero wtedy nam go sprzedać, albo na umowie powinny figurować trzy strony – sprzedający, pośrednik (komis) i my jako kupujące.

Jak sprawdzić, czy samochód nie był kradziony?

Pomocny będzie przede wszystkim kod VIN, czyli cyfrowo-literowy numer identyfikacyjny pojazdu, który składa się z siedemnastu znaków, nadanych przez producenta. Musimy pamiętać, że numer VIN ma być zawsze czytelny. - Potencjalny kupiec powinien sprawdzić tabliczki znamionowe, na których są zawarte numery VIN, potwierdzające tożsamość samochodu – mówi st. sierż. Krzysztof Łach z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Takie tabliczki montowane są w różnych miejscach samochodu, w zależności od konkretnej marki pojazdu. Jedna tabliczka zwykle znajduje się przy szybie, druga jest na przykład umieszczona na silniku, albo przy przednich drzwiach. Zawarte na tabliczce numery trzeba porównać z numerami w dowodzie rejestracyjnym, w karcie pojazdu, w książce serwisowej, która jest być może dołączana do samochodu i z numerami figurującymi na innych dokumentach.

Następnie, znając numer VIN, warto zweryfikować dane pojazdu w ogólnodostępnych serwisach. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych udostępniło stronę www.historiapojazdu.gov.pl, gdzie zupełnie bezpłatnie, możemy sprawdzić istotne dla nas informacje i otrzymać raport z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Wystarczy wpisać numer rejestracyjny samochodu, datę pierwszej rejestracji i VIN pojazdu, a poznamy dane techniczne (pojemność i moc silnika, rodzaj paliwa, liczba miejsc, masa pojazdu, liczba i rozstaw osi), rok produkcji, datę wydania dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu, województwo, w którym zarejestrowano pojazd, terminy przeglądów rejestracyjnych i informację o aktualnych badaniach, stan licznika (spisany przy ostatnim badaniu technicznym), liczbę właścicieli/współwłaścicieli, a nawet informacje o polisie OC (chociaż, jeśli auto było ubezpieczane w ostatnich dniach, to informacji może jeszcze nie być w serwisie). Dowiemy się też, czy auto nie jest oznaczone w bazie jako kradzione.

Warto również skorzystać z serwisu , gdzie można kupić raport na temat historii pojazdu. Znajdują się w nim też informacje z kilkunastu baz kradzionych aut z różnych krajów europejskich (Włochy, Czechy, Rumunia, Litwa, Słowenia, Holandia, Szwecja, Norwegia), a także z Kanady.

Bardzo dobrym sposobem na sprawdzenie samochodu przed zakupem jest podjechanie nim (oczywiście wraz ze sprzedającym) do najbliższego komisariatu policji i zweryfikowanie danych pojazdu w policyjnej bazie. Trzeba mieć przy sobie komplet dokumentów pojazdu i dowody tożsamości.

- By uniknąć czekania na komisariacie, najlepiej umówić się z dyżurnym policji na konkretną godzinę i wtedy podjechać wraz ze sprzedającym - informuje st. sierż. Krzysztof Łach z biura prasowego KWP w Krakowie. - Po spisaniu danych dyżurny policji sprawdza samochód w systemie. Od razu dostaniemy wydruk z systemu, potwierdzający, czy auto nie pochodzi z kradzieży. Taki wydruk pomoże nam uniknąć kupienia kradzionego samochodu - dodaje st. sierż. Krzysztof Łach. - Spadnie też z nas prawdopodobieństwo zarzutu paserstwa (w tej sytuacji - kupna kradzionego auta).

Policjant nie tylko sprawdzi numer VIN pojazdu w systemie, ale od razu może dokonać oględzin auta. Skontroluje, czy numer VIN na tabliczce znamionowej jest dobrze widoczny, czy nie ma na nim śladów jakiejkolwiek „ingerencji” i czy nie był „przebity”. Może też stwierdzić, czy nie ma śladów włamania do auta – czy stacyjka i zamki do drzwi nie są zarysowane, czy sprzedający ma dwa komplety oryginalnych kluczyków, czy wszystkie szyby mają ten sam numer wytłoczony przez producenta. Obejrzenie samochodu pod kątem włamania, nawet jeśli w systemie policyjnym nie ma adnotacji o kradzieży, pozwoli nam upewnić się, co do stanu prawnego pojazdu, który zamierzamy kupić. Mogą się bowiem zdarzyć sytuacje, że auto zostało skradzione kilka dni wcześniej, a właściciel jeszcze tego faktu nie zgłosił na policję, bo na przykład jest na urlopie i nic nie wie o kradzieży.

Nieumyślne paserstwo

Gdy kupujemy używany samochód, dla własnego dobra zweryfikujmy jego dane. Jeśli przed zakupem nie dokonamy sprawdzenia auta, a później okazałoby się, że było kradzione, może nam zostać postawiony zarzut paserstwa. - W przepisach jest napisane, że trzeba przedsięwziąć wszystkie środki, by sprawdzić, czy dana rzecz nie pochodzi z kradzieży. W tym przypadku, będzie to sprawdzenie danych pojazdu na komisariacie – wyjaśnia st. sierż. Krzysztof Łach z biura prasowego KWP w Krakowie.

Nawet jeśli stałyśmy się paserkami zupełnie nieświadomie, prawo nas nie oszczędzi. Nie dość, że policja zarekwiruje nasz nabytek, stracimy pieniądze, które na niego wydałyśmy, to jeszcze grozi nam odpowiedzialność karna.

Podczas postępowania zbadane zostanie to, czy kupując pojazd działałyśmy w „dobrej wierze”, tzn. czy skontrolowałyśmy legalność auta, udając się chociażby w tym celu przed zakupem na komisariat. Jeśli natomiast nie dopełniłyśmy tych czynności, a w dodatku samochód kupiłyśmy dość tanio, „okazyjnie”, sąd może uznać, że działałyśmy w „zlej wierze”, czyli liczyłyśmy się z możliwością nabycia kradzionego pojazdu. Wówczas grozi nam kara grzywny lub kara pozbawienia wolności nawet do pięciu lat.

Jeśli zatem planujemy kupno używanego pojazdu, sprawdźmy koniecznie jego historię i stan prawny. Tak dla własnego spokoju...

Warto mieć świadomość, że ostrożność przy zakupie w okazyjnej cenie nie dotyczy tylko samochodów. Czasem taka okazja może być pułapką dla naiwnych, a kłopoty związane z nabyciem kradzionego przedmiotu nie są niczym przyjemnym.
Dodano: 9 lat temu,
autor: Kobieta i auto
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .